Wniosek o pieniądze miasto musiałoby złożyć do 14 lutego, aby mieć szansę na dostanie unijnych pieniędzy. Szymański twierdzi, że można zdobyć 100-150 mln zł. - Budowa kompostowni, sortowni, czy fermentowni nie blokuje budowy spalarni, ale jest uzupełnieniem systemu gospodarki odpadami - mówi radny Szymański. - Jest też zabezpieczeniem, gdyby spalarni nie udało się wybudować. W przeciwnym razie zapłacimy kary za niewywiązanie się z obowiązku redukcji składowania śmieci - kwituje. Projektem chce udowodnić prezydentowi, że wprowadził krakowian w błąd, twierdząc iż spalarnia to jedyna słuszna droga w walce z odpadami.
Czytaj także: Stadion Wisły: partaczenia ciąg dalszy
Na sesji radny zbierał podpisy pod projektem uchwały. Podpisało się sporo radnych PiS. Innych jednak urzędnicy zdołali odwieść od złożenia parafki. Uważają pomysł za nierealny. - Tego rodzaju technologie wraz z infrastrukturą to wydatek ok. 400-500 mln zł., a w konkursie, o którym mówi radny, jest do rozdysponowania 120 mln zł na całą Polskę - odpowiada prezes Krakowskiego Holdingu Komunalnego Grzegorz Ostrzołek. - Produkty z mechanicznej przeróbki odpadów i tak trzeba spalić. W miastach powyżej 300 tys. mieszkańców efektywniejsza jest spalarnia, na którą dostaniemy dofinansowanie z Unii.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Nastolatek oblał się benzyną i podpalił!