Część krakowskich radnych, głównie z PO, zaproponowała zniesienie opłaty targowej. Uiszczają ją kupcy handlujący na krakowskich placach targowych. Wpływy z tego tytułu w zeszłym roku wyniosły 3 mln zł, a w tym mają wynieść 3,2 mln zł.
Ściąganiem opłat zajmują się operatorzy placów, którzy mają z tego 20 proc. zwrotu. Dochodzą jeszcze inne opłaty administracyjne, więc na czysto miasto w zeszłym roku zarobiło ok.2 mln zł.
W wyniku zmiany prawa od tego roku gminy mogą decydować o likwidacji podatku.- Chcemy pomóc małym i średnim przedsiębiorcom. Budżet miasta będzie stratny, ale długofalowe obniżenie czy likwidacja podatków spowodują ożywienie gospodarcze - przekonuje radny Wojciech Wojtowicz (PO).
Co naturalne, zwolennikami zniesienia opłaty targowej są kupcy. - Bardzo bym się ucieszyła ze zniesienia tej opłaty lub chociaż z jej zmniejszenia - mówi Krystyna Perek, która pod Halą Targową na Grzegórzkach handluje już od lat 90. W jej przypadku opłata wynosi 10 zł dziennie. W skali miesiąca to ponad 200 zł, a w ciągu roku grubo ponad 2 tys. zł. Do tego miesięcznie płaci 550 zł za stoisko, tzw. szczękę.
Im większe stoisko, tym wyższa opłata. Tak jak w przypadku pani Marii, która pod Halą Targowa jest od 23 lat. Za swój stragan, na którym sprzedaje owoce i warzywa, płaci dziennie 15 zł opłaty targowej. Kupcy zwracają uwagę, że na targowiskach jest coraz mniejszy ruch, a zniesienie opłaty mogłoby pomóc im w utrzymaniu się na powierzchni.
Zwraca na to również uwagę Wiesław Jopek, prezes Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej.- Obroty na placach spadają, sporo stanowisk stoi niewynajętych. Brak opłaty pozwoli ściągnąć więcej kupców, co przełoży się na większe wpływy z innych opłat - przekonuje.
Jopek dodaje, że Kraków nie byłby osamotniony, bo z opłaty zrezygnowały już inne miasta, m.in. Warszawa czy Wrocław.- Będziemy lobbować za zniesieniem opłaty. Wraz z placami targowymi przygotowujemy analizę, że jej likwidacja nie wprowadza żadnych zagrożeń - dodaje Jopek.
W sprawie zniesienia opłaty radni PO przygotowali uchwałę kierunkową do prezydenta Jacka Majchrowskiego. Głosy są jednak podzielone, dlatego radni wrócą do niej w czerwcu.
- Kraków powstał dzięki opłatom targowym, tu przyjeżdżali kupcy i płacili za możliwość handlu. To nasza tradycja. Dlatego całkowita likwidacja to zbyt daleko idący krok - uważa radny PiS Krzysztof Durek.
Rafał Komarewicz (Przyjazny Kraków) zwraca uwagę, że na placach handlują kupcy w większości spoza Krakowa, płacący podatki gdzie indziej.
- Dlatego będziemy postulować, aby z opłaty byli zwolnieni tylko krakowscy handlarze. Sprawdzamy teraz, czy takie rozwiązanie jest możliwe - mówi radny.
Natomiast urzędnicy w ogóle nie zastanawiali się nad zniesieniem opłaty. - To stały dochód miasta i nie przewidywaliśmy jego likwidacji - mówi Jan Machowski z biura prasowego magistratu.
*******
Krakowskie targowiska
W Krakowie na stałe lub czasowo funkcjonuje około 30 placów targowych. Wśród nich są tak rozpoznawalne miejsca jak Stary Kleparz, plac Nowy czy plac Imbramowski. Stary Kleparz miesięcznie z opłaty targowej zbiera ok. 15-16 tys. zł.
Geneza obecnej opłaty sięga 1951 roku. Wtedy podatek targowy obejmował wszystkich prowadzących stałą działalność lub handel okazjonalny. W 1991 roku podatek zamieniono na opłatę targową. Jeśli zostałaby zlikwidowana, to zmiana weszłaby w życie od nowego roku podatkowego. Jeśli nie zrobi tego prezydent miasta, będą to mogli zrobić radni w ramach zmiany polityki podatkowej w listopadzie.
