List do Mateusza Morawieckiego został wysłany 19 czerwca. Podpisali się pod nim wojewoda Piotr Ćwik i rektor UP prof. Kazimierz Karolczak. Ani urząd, ani uczelnia nie ujawniają treści pisma, tłumacząc, że chcą, by w pierwszej kolejności zapoznał się z nią adresat.
– To prośba o poparcie idei powstania muzeum i udzielenie możliwego wsparcia w ramach procesu zakładania i organizowania takiej instytucji – tylko tyle usłyszeliśmy w biurze prasowym Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Z nieoficjalnych informacji „Dziennika Polskiego” wynika m.in., że sygnatariusze listu chcieliby, aby muzeum wzięło pod swoje skrzydła któreś z ministerstw. W grę wchodzi nie tylko Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ale także Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Bo wiele osób, które wyszły ze Związku Sowieckiego wraz z armią gen. Władysława Andersa, wciąż mieszka poza granicami Polski.
We wrześniu 2017 roku wojewoda i rektor podpisali list intencyjny w sprawie powołania Muzeum im. gen. Andersa. Stało się to w obecności córki generała, senator Anny Marii Anders, która objęła inicjatywę patronatem honorowym.
Ustalono, że wojewoda wspierać będzie działania na rzecz pozyskania budynku dla muzeum (pod uwagę brany jest stary budynek dworca PKP w Krakowie). A obsługę merytoryczną zapewnią pracownicy naukowi Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń oraz Instytutu Historii i Archiwistyki UP. Obie strony zobowiązały się do poszukiwania partnerów, którzy sfinansują budowę oraz funkcjonowanie nowego krakowskiego muzeum. Wciąż się jednak nie udało ich znaleźć.
Ile potrzeba pieniędzy? Tego nadal nie wiadomo. Na razie opracowywana jest koncepcja muzeum. – To musi być placówka nowoczesna, interaktywna, otwarta na ludzi. Wzorem dla nas jest Muzeum Powstania Warszawskiego – podkreśla prof. Hubert Chudzio, dyrektor Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń UP w Krakowie.
To na zbiorach tej jednostki badawczej oparte zostanie muzeum im. gen. Andersa. Centrum działa od 2011 r. w forcie „Skotniki” w Krakowie, w archiwach zgromadziło kilkaset relacji Polaków, którzy wyszli z Sowietów wraz z gen. Andersem, a obecnie mieszkają m.in. w Wielkiej Brytanii, USA, Kanadzie, Australii, a nawet RPA. Są też tysiące nigdy wcześniej niepublikowanych fotografii.
– Mamy relacje tych, którzy doświadczyli deportacji w latach 1940-41, łagierników, polskich kapelanów, harcerzy. Dotyczą nie tylko wywózek, życia na Syberii, ale też konsekwencji tych wydarzeń, które dotknęły ich, ich rodziny, bliskich – mówi prof. Chudzio.