Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Wojna o Dolnych Młynów. Będzie siłowe przejęcie? Dialogu już nie ma

Piotr Ogórek
Piotr Ogórek
Kompleks przy Dolnych Młynów to jedno z najpopularniejszych miejsc w Krakowie. Przyszłość tego terenu jest jednak coraz bardziej niejasna. Najpewniej w takiej formie przestanie działać
Kompleks przy Dolnych Młynów to jedno z najpopularniejszych miejsc w Krakowie. Przyszłość tego terenu jest jednak coraz bardziej niejasna. Najpewniej w takiej formie przestanie działać Aneta Zurek / Polska Press
Fundacja Tytano ma zarządzać kompleksem przy Dolnych Młynów do września 2020. Tymczasem hiszpańscy właściciele chcą go przejąć już teraz. Próbują wypowiadać umowę, podwyższać czynsz, rozmawiać z najemcami za plecami fundacji. Teraz możliwe jest rozwiązanie siłowe, bo od kilku miesięcy dialogu już nie ma. Hiszpanie w tym miejscu chcą postawić wielki hotel.

Immobilaria Camins to spółka zarejestrowana w Andorze, która od ponad 15 lat ma prawo użytkowania wieczystego do terenu po dawnej fabryce cygar przy Dolnych Młynów 10. Przez lata nie interesowała się nieruchomościami, a te popadały w ruinę - pełną śmieci i szczurów. W 2015 roku zdecydowali się oddać teren w dzierżawę Fundacji Tytano. Wtedy wydawało się to złotym interesem. Spółka pozbywała się problemu, a zyskiwała miesięczny czynsz w wysokości 60 tys. zł. Tytano miało prowadzić działalność kulturalną i gastronomiczną. I w ten sposób powstało jedno z najpopularniejszych miejsc w Krakowie. A Tytano stało się ofiarą własnego sukcesu. Hiszpanie wrócili do Krakowa w 2107 roku i od tego czasu próbują podważyć umowę z fundacją. Zarzucają jej łamanie i chcą odzyskać teren przed końcem jej obowiązywania we wrześniu 2020. Zapisy umowy mówią jednak jasno, że można ją wypowiedzieć tylko przy sprzedaży terenu. A tak się nie stało.

Tytano: na Dolnych Młynów zainwestowaliśmy 13 mln zł, wierzy...

Albo siłowe przejęcie, albo sąd

Jesienią 2017 roku Hiszpanie podnieśli czynsz do 120 tys. zł. Ale zgodnie z umową, nie mieli do tego podstaw. Tytano regularnie płaci do teraz stawkę 60 tys. W marcu Hiszpanie wypowiedzieli umowę. Ale nie potrafili nawet prawidłowo doręczyć wypowiedzenia, bo nie zauważyli, że Tytano zmieniło siedzibę. Później próbowali też wykupić fundację i prawa do projektu na Dolnych Młynów. Ale ostatecznie uznali, że im się to nie opłaca. Ostatnią ofertę złożyli w czerwcu, potem się wycofali i od tego czasu unikają kontaktu. Zaczęli za to za plecami Tytano rozmawiać z najemcami. Żądali od nich trzy, cztery razy większego czynszu niż płacą. Nakazali też wszystkim opuścić teren do 30 września. Co jeśli ci nie posłuchają?

- Jednym z wariantów może być siłowe przejęcie. Liczymy się z tym. Nie będzie to jednak zgodne z prawem. Jesteśmy przygotowani na obronę naszego posiadania - zaznacza Arkadiusz Foryś, radca prawny reprezentujący Tytano. Takie siłowe przejęcie może polegać na tym, że przychodzi właściciel w asyście ochroniarzy, wyłamują zamki do lokali i zakładają nowe.

1. Dawny budynek produkcyjny, 2. Dawna stołówka. Budynek ma być wyburzony, w jego miejsce powstanie nowy, który będzie elementem wewnętrznego dziedzińca hotelu, 3. Obecne skrzydło budynku produkcyjnego zostanie wyburzone, a w jego miejsce pojawi się nowe, które domknie kwartał dawnego budynku produkcyjnego, 4. Dawne magazyny surowca, budynek ma być rozbudowany i nadbudowany, 5. Dawne warsztaty. Do wyburzenia, 6. Tu zamiast drzew ma być odtworzony dawny magazyn zniszczony w latach 40. XX wieku. Powstanie budynek z handlem i usługami na parterze. W pozostałej części biura i hotel, 7. Budynek dawnej administracji, do przebudowy i nadbudowy, 8a-c. Tu powstaną nowe pięciokondygnacyjne budynki hotelowe, 9. Dawny budynek pralni i administracyjno-socjalny. Do wyburzenia.

Kraków. Koniec Dolnych Młynów, jakie znamy. Będzie kolejny w...

Drugim sposobem jest dochodzeniem praw w sądzie. Ale jest to mało prawdopodobnie. Jeśli Hiszpanie mieliby mocne argumenty, to już dawno złożyliby pozew. Tymczasem argumenty co do rzekomego nie wywiązywania się z umowy po stronie Tytano torpeduje nawet ich były pełnomocnik Antoni Potocki. To właśnie on w imieniu Hiszpanów zawierał umowę z Tytano w 2015 roku. Jego zdaniem jest ona realizowana i nie ma podstaw do jej wypowiedzenia.

Hiszpanie milczą

- Jako gość lokali gastronomicznych funkcjonujących na terenie kompleksu przy Dolnych Młynów 10 stwierdzam, że są one wykorzystywane w sposób zgodny z intencjami spółki Immobilaria Camins - napisał Potocki w piśmie do Tytano. Tymczasem pozew do sądu złożyło Tytano. Chcą, aby to sąd ostatecznie rozstrzygnął czy umowa pomiędzy nimi a Hiszpanami jest ważna.

Łukasz Kumecki, jedyny w tym momencie członek zarządu Tytano, był skłonny wcześniej rozwiązać umowę. Pod jednym warunkiem - że najemcy będą mieli gwarancję funkcjonowanie na obecnych warunkach do września 2020 roku.

- W przeciwnym wypadku oczekiwaliśmy zwrotu nakładów, które ponieśliśmy na Dolnych Młynów razem z naszymi najemcami. A te wynoszą ponad 15 mln zł - mówi Kumecki. Hiszpanie kwotę nazywają absurdalną i nie zamierzają jej płacić. Po załamaniu się rozmów w czerwcu nakazali się wynieść Tytano i najemcom. Nie wiadomo, co zrobią jeśli tak się nie stanie.

Hiszpanie milczą. Także w kontaktach z mediami. Ostatnie komunikaty wysyłali w czerwcu. Nie wiadomo, jakie są dalsze ich plany oraz jak wykorzystają rozmowy, które prowadzili z mieszkańcami i władzami miasta odnośnie przyszłości kompleksu. Z jednej strony mówili, że chcą zachować charakter miejsca - otwartego i z zielenią, ale z drugiej nie wycofywali się z planów budowy hotelu i nowych budynków (w tym w miejsce drzew od strony Czarnowiejskiej). Te jako pierwsi opisaliśmy w lutym.

Co może zrobić miasto

W całej sprawie mogłoby pomóc miasto, ale prezydent Jacek Majchrowski nie przejawiał dużego zainteresowania takim ruchem. Władze miasta mogłyby bowiem skierować sprawę do sądu o wypowiedzenie użytkowania wieczystego. Bo teren de facto jest użytkowany niezgodnie z zapisami umowy z 1994 roku. Przewidywała ona funkcje magazynowe i produkcyjne. A takie nie są do dzisiaj realizowane. Umowę można więc podważyć. Wtedy teren, oryginalnie należący do Skarbu Państwa, wróciłby pod zarząd miasta.

W przypadku powodzenia w sądzie, trzeba byłoby jednak zapłacić odszkodowanie właścicielowi za dotychczasowe inwestycje w ten teren. Czyli wspomniane wcześniej 15 mln zł. To i tak mniej niż przy próbie zmiany przeznaczenia obszaru. Wtedy trzeba byłoby zapłacić 25 proc. wartości gruntu. Który szacuje się na ok. 100 mln zł.

Tyle, że teraz jest już raczej za późno, bo w kwietniu radni uchwalili plan miejscowy dla tego obszaru, który dopuszcza tutaj usługi oraz prowadzenie hoteli. Władze miasta argumentują, że dla sądu to wystarczająca podstawa, żeby nie wypowiadać umowy wieczystej. Wskazują także, że sądy w orzeczeniach z reguły stają po stronie użytkowników wieczystych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska