- Jesteśmy zobowiązani do usuwania zagrożeń, jakie stwarzają drzewa rosnące w pobliżu linii kolejowej - mówi Dorota Szalacha, rzecznik prasowy PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. - Te drzewa mogą zablokować trasę, spowodować niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia pasażerów oraz personelu kolejowego. Dodatkowo mogą utrudnić widoczność innych pociągów.
Wyjaśnienia nie przekonują mieszkańców. - W Krakowie nie ma czym oddychać, a urzędnicy zamiast sadzić nowe drzewa, wycinają stare. Jaki w tym sens? - pyta oburzona Krystyna Grząka, która od ponad 56 lat mieszka na ul. Skrzatów. Dorota Szalacha zapewnia, że PKP dostało zgodę na wycinkę od prezydenta miasta. Z dokumentu wynika, że drzewa nie mogą rosnąć w odległości 15 metrów od torowiska.
Zapytaliśmy urzędników, czy nakażą PKP nasadzenie nowych drzew w innych rejonach miasta w zamian za wycinkę. Magistrat na odpowiedź nie znalazł czasu.
Tymczasem to już nie pierwsza taka wycinka. Podobnie było z karczowaniem drzew przy ul. Wieczystej. PKP, nie zważając na protesty mieszkańców, wycięło blisko 300 sztuk. Wtedy również krakowski magistrat dał zielone światło do działania. Nasadzeń zastępczych nie nakazał.