Tragiczne w skutkach zdarzenie rozegrało się pod koniec maja 2019 r. w jednym z mieszkań na Wzgórzach Krzesławickich w Krakowie. Znaleziono tam ciało 78-latka. Starszy mężczyzna zmarł w wyniku rozległych ran, które deską do prasowania zadał mu zabójca. Uderzenia były tak silne, że deska uległa zniszczeniu
Z zeznań policjanta, który pojawił się przed krakowskim sądem wynikało, że tamtego dnia był w patrolu zmotoryzowanym, który został wysłany do jednego z mieszkań na os. Wzgórza Krzesławickie.
W środku znajdował się martwy Józef M. oraz wzywający funkcjonariuszy Jacek T. oraz właściciel mieszkania Bogdan S. Ten ostatni twierdził, że w nocy do drzwi dobijał się do niego nieznajomy człowiek i twierdził, że pobił go nieznany mu sprawca. Oskarżony wpuścił go do środka, a wtedy pobity upadając zerwał mu żyrandol z sufitu. Bogdan S. udzielił mu pomocy, przystąpił do reanimacji i wówczas pobrudził się krwią rannego. Gdy patrol policji zjawił się na miejscu poturbowany Józef M. był częściowo rozebrany, obok leżała połamana deska do prasowania i resztki rozbitego żyrandola. Józef M. zmarł od odniesionych obrażeń.
Długo podejrzenia, kto może być sprawcą zbrodni, koncentrowały się wokół jego syna Jacka M., z którym od lat był w konflikcie. Na rozprawie sąd kilka godzin przesłuchiwał go jako świadka i 50-letni Jacek M. nie krył, że w przeddzień zbrodni wdał się w awanturę z ojcem i doszło do obustronnych rękoczynów. O niedobrych relacjach obu mężczyzn może świadczyć fakt, że syn zabitego od kilku lat mieszkał w piwnicy bloku, w którym żył jego ojciec i matka. Do rodziców wpadał tylko, by się wykąpać i zjeść. Unikał rozmów i kontaktów z ojcem.
Jacek M potwierdził, że w trakcie poszlakowego śledztwa był poddany badaniu na wariografie czyli wykrywaczu kłamstw. Zadawano mu wówczas pytania związane z deską do prasowania, młotkiem oraz czy ojciec padł ofiara gwałtu. Potwierdził, że policjanci pokazali mu zdjęcia zmasakrowanej twarzy ojca i jeden namawiał go, by się przyznał do tego zabójstwa, syn ofiary tego jednak nie zrobił.
Dopiero 20 lutego 2020 r. zatrzymano Bogdana S. jako podejrzanego o zabójstwo, dostał też zarzut kradzieży prądu i składania fałszywych zeznań. Jacek M. twierdził, że jego ojciec znał Bogdana S. i czasami odwiedzał go w jego mieszkaniu, a to odważa relację oskarżonego, że nie znał rzekomo pobitego mężczyzny, który pojawił się w nocy u niego. Obaj mieszkali na tym samym osiedlu. Teraz Bogdan S. usłyszał wyrok za dokonanie zabójstwa. Prokuratura w apelacji chciała dla niego kary 15 lat odsiadki, ale sąd II instancji podwyższył ją, ale z 10 do 12 lat.
- Te ZNAKI ZODIAKU będą obrzydliwie BOGATE
- Kto nie może wziąć ślubu kościelnego? Oto przypadki, gdy ksiądz odmówi narzeczonym
- Celebryci pokochali śluby w górach! Zobaczcie kto i gdzie się żenił
- Budowa nowego odcinka S7 na północ od Krakowa. Koniec prac coraz bliżej
- Pseudografficiarze niszczą Kraków. Czy to również efekt pandemii? [ZDJĘCIA]
