Według mieszkanki Krakowa autobusy zastępcze, które są uruchamiane m.in. w czasie awarii torowisk lub tramwajów nie są dobrze oznakowane. Trudno pasażerom wyczytać gdzie jadą z lakonicznego hasła na tablicy "za tramwaj".
W czwartek po godz. 8 na ulicy Basztowej wykoleił się tramwaj linii 20. Z tego powodu m.in. ul. Karmelicką przez ok. pół godziny kursowały autobusy zastępcze.
- Niestety wiele osób nie wiedziało czy warto z nich skorzystać - mówi pani Paulina. - Wszystko przez to, że jedyny wyświetlany na nich komunikat głosi: "za tramwaj" bez podania jaką linię zastępuje pojazd i dokąd jedzie - skarży się mieszkanka Krakowa.
Według niej, autobusy zastępcze powinny wyświetlać takie informacje na elektronicznych tablicach, a jeśli to niemożliwe, to taka informacja powinna pojawić się na tradycyjnych tablicach z płyty, za szybą.
- Głównym celem informacji na wyświetlaczach autobusów jest przekaz, że dany autobus porusza się po torowisku i właśnie zastępuje tramwaj - odpowiada Marek Gancarczyk, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. - W tym konkretnym przypadku tramwaje poruszały się w jednym ciągu komunikacyjnym Dworzec Główny - Bronowice - Dworzec Główny o czym informowały elektroniczne tablice przystankowe oraz prowadzący.
Przedstawiciel MPK zapewnia jednak, że w przypadkach gdy autobusy zastępcze kursują na większej liczbie relacji, obok informacji podstawowej pojawia się także kierunek, w którym jedzie pojazd.