Na początku kwietnia tego roku Świetliki przypomniały się fanom pierwszą od siedmiu lat nową płytą. Nosi ona dwa tytuły. Oryginalny zawiera angielski wulgaryzm: „Wake Me Up Before You Fuck Me”, polski jest natomiast jego złagodzoną wersją: „Zbudź mię nim pocałujesz”. Krążek ma też dwie różne okładki – oryginalna wygląda jak kadr z filmu Wojciecha Smarzowskiego: widnieje na niej sznur z pętlą zwisający z drzewa na zimowym tle.
- „Wake Me Up Before You Fuck Me” jest w pewnym sensie negatywem naszej poprzedniej płyty – „Sromota”. Wszystko jest na niej inne niż na tamtej: jest krótka, minimalistyczna, nie ma na niej żadnego rozbuchania, wszystko jest kameralne i oszczędne. To raczej kondensacja niż rozpasanie. I to fajnie się wpisuje w obecny czas. Nie jest to dzieło „letnie”, dotyczy spraw istotnych, poważnych i smutnych – tłumaczy Grzegorz Dyduch, basista Świetlików.
Stojący przy mikrofonie Świetlików poeta Marcin Świetlicki powiedział kiedyś, że zespół nie rozpadnie się nigdy – i jak na razie wszystko wskazuje na to, że miał rację. Krakowska formacja działa już bowiem aż 28 lat. I to w niemal niezmienionym składzie. Świetliki narodziły się, kiedy w 1992 roku Świetlicki dołączył do Trupy Wertera Utrata, w której grali jego przyszli koledzy: basista Grzegorz Dyduch, gitarzysta Tomek Radziszewski i perkusista Marek Piotrowski. Grupa zadebiutowała podczas spotkania poetów „Na Głos”, gdzie na widowni siedziała Wisława Szymborska i Czesław Miłosz.
- Byliśmy trochę bezczelni. Już sam pomysł założenia rockowej bądź, co bądź kapeli z kolegą, który mówi wiersze, a nie śpiewa, był dosyć niekonwencjonalny. Nasz pierwszy wydawca po wysłuchaniu taśmy demo obawiał się, że z etykietką „poezja śpiewana” będziemy musieli rozkładać stolik przed uniwersytetem i nagabywać studentów polonistyki. Słuchacze też podchodzili do nas początkowo dosyć ostrożnie. Myśleli, że będziemy Starym Dobrym Małżeństwem w wersji punk – wspomina Grzegorz Dyduch.
Już pierwsza płyta Świetlików – „Ogród koncentracyjny” – wywołała jednak duże zainteresowanie zespołem w mediach i wśród fanów. Krakowska formacja zaprezentowała oryginalne piosenki, na które składała się mroczna i chropowata muzyka, wywodząca się z brytyjskiego post-punku, uzupełniona oryginalnymi wierszami recytowanymi przez Świetlickiego. Do dzisiaj zespół nagrał w sumie siedem albumów, współpracując zarówno z niezależnymi wytwórniami Music Corner i Karrot Kommando, jak i z koncernem Universal.
- Mamy bogaty repertuar, liczne grono słuchaczy, nasze piosenki w większości dobrze zniosły próbę czasu, nie musimy grać trzech koncertów dziennie, lubimy się i szanujemy, dlatego granie tych samych kawałków jakoś nas bardzo nie męczy. Jak coś ładne jest i wartościowe, to się nie nudzi – podkreśla Grzegorz Dyduch.
- Atlas grzybów trujących i jadalnych. Kluczowe różnice na przykładowych zdjęciach
- Demoniczne nazwy wsi w Małopolsce i ich "boskie" przeciwieństwa
- Oni nie skończyli studiów, a mają miliony. Jak to możliwe?!
- Tak wygląda budowana zakopianka [NOWE ZDJĘCIA]
- Zmiany w sklepach. Nowy obowiązek przy sprzedaży mięsa
- Te dzikie zwierzęta żyją w Krakowie [ZDJĘCIA]
