Proces przed krakowskim sądem toczy się z wyłączeniem jawności, bo część materiałów stanowi tajemnicę służbową i państwową. Na ławie oskarżonych krakowskiego sądu zasiada Jacek P. i Leszek S. Pierwszy z nich to już były naczelnik wydziału kryminalnego Centralnego Biura Śledczego w Krakowie. Drugi oskarżony Leszek S., to naczelnik wydziału postępowań administracyjnych Komendy Wojewódzkiej w Krakowie.
- Mój klient nie przyznaje się do winy - potwierdza mec. Adam Madejski, obrońca jednego z oskarżonych. Także drugi oskarżony uważa, że jest niewinny. Obu grozi do 3 lat więzienia. Z ustaleń prokuratorskiego śledztwa wynika, że naczelnik S., mając informacje o postępowaniach karnych związanych z osobą Adama B., ps. Goebbels, zdecydował o przyznaniu mu pozwolenia na posiadanie broni palnej. Z kolei Jacek P. miał informacje, że gdyby Adamowi B. wydano broń, mogłaby mu posłużyć do innych celów, niż deklarował.
Z ustaleń prokuratury wynika też, że policjant Jacek P. nawet przyspieszył procedurę wydania broni Adamowi B., wysyłając stosowne pisma. Zdobyto też informacje, że już po tym, jak mężczyzna otrzymał pozwolenie na broń, do Jacka P. dotarły nowe wiadomości, że broń może być przez Adama B. użyta niezgodnie z przeznaczeniem, w tym przypadku nie wdrożono procedury cofnięcia pozwolenia na broń. Kielecka prokuratura nie stosowała wobec oskarżonych żadnych środków zapobiegawczych, aresztów i zakazu wykonywania zawodu.
- Naczelnik S., który swoją funkcje pełni co najmniej od 10 lat, nie został zawieszony w czynnościach służbowych, bo zarzut dotyczy przestępstwa popełnionego nieumyślnie. Dlatego z decyzjami czekamy do prawomocnego wyroku sądu - mówi Katarzyna Cisło z biura prasowego krakowskiej policji. Wobec Leszka S. prowadzono postępowanie dyscyplinarne i został ukarany naganą. Jacek P. już sam zwolnił się ze służby i już nie jest policjantem.