Grupa promująca angielskiego pięściarza złożyła właśnie zaskakującą propozycję takiego pojedynku. - Oferta jest, ale naszej decyzji jeszcze nie ma. Myślę, że podejmiemy ją do piątku. Musimy spotkać się z trenerami, samym Andrzejem. Haye to za poważny przeciwnik, żeby było inaczej. Musimy rozważyć wszystkie za i przeciw - mówi Piotr Werner z prowadzącej karierę Wawrzyka Ulrich KnockOut Promotions.
Zobacz listę poszukiwanych przestępców z Krakowa
W mediach pojawiły się informacje, że kandydatem do pojedynku z Anglikiem jest nie tylko Polak. Oferty mieli dostać także Manuel Charr, Luis Ortiz i Denis Bojcow. Werner przekonuje jednak, że to krakowianin jest numerem jeden. - Jest najpoważniej brany pod uwagę. Oni chcieliby, żebyśmy się zgodzili - zapewnia.
Sam polski zawodnik do całego zamieszania podchodzi ze spokojem.
- Na razie jestem w domu, w Krakowie [na co dzień Wawrzyk trenuje w Warszawie - red.]. Człowiek najczęściej o rywalu dowiaduje się z internetu, a potem i tak walczy z kimś, kto był czwarty w kolejce. Podchodzę do sprawy z dużym spokojem i dystansem - uśmiecha się niepokonany pięściarz.
Z jeszcze większą rezerwą wypowiada się pięściarski ekspert Janusz Pindera, który w ogóle nie wierzy w możliwość takiego pojedynku. - Jestem w stu procentach przekonany, że podpisów na umowach nie będzie. Nie wydaje mi się to prawdopodobne - twierdzi stanowczo.
Zresztą, Pindera nie widzi w ogóle sensu takiego starcia. - Konkretnie w przypadku Wawrzyka takiej walki bym nie przyjął. Byłaby zbyt trudna, zbyt niebezpieczna dla Andrzeja. Byłby to zły krok promotorski. Haye jest szalenie niebezpieczny, szybki, mocno bijący. Przewaga szybkości sprawia, że jest potwornie trudny do trafienia. Mógłby skończyć karierę Wawrzyka i na tym jej etapie ja bym nie ryzykował - uważa.
W swojego pięściarza wierzy za to Werner. - Andrzej mentalnie jest przygotowany. Myślę, że z jego strony usłyszymy: "Chcę tej walki". Wawrzyk od jakiegoś czasu mieści się w czołówkach rankingów. Spodziewaliśmy się, że wcześniej czy później przyjdą większe oferty. Nie jesteśmy tym zaskoczeni - zdradza.
- To mój zawód. Jak wszystko będzie się zgadzać, to z wielką przyjemnością przystąpię do tego pojedynku. Wyjść do ringu z jednym z najlepszych pięściarzy świata byłoby niesamowitą frajdą - dopowiada Wawrzyk.
Werner zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy.
- Tu nie chodzi o kwestię wygrania czy nie, tylko stoczenia wyrównanej walki. Jeśli Andrzej przegra, to z zawodnikiem ze ścisłej światowej czołówki. A jeśli wygra, to sam trafi do czwórki najlepszych - wyjaśnia.
33-letni "Hayemaker", który niedawno wrócił na ring po niemal rocznej przerwie, poinformował, że w tym roku stoczy dwa pojedynki z wysoko notowanymi rywalami. Wawrzyk ten warunek spełnia. Federacja WBA aktualnie klasyfikuje 25-latka z Krakowa na 7., a WBC na 15. miejscu.
Ewentualna walka miałaby się odbyć 29 czerwca w Manchesterze. Niewykluczone, że świetnie liczący pieniądze promotorzy angielskiego zawodnika biorą pod uwagę, jak wielu Polaków mieszka na Wyspach Brytyjskich.
- Jeśli Haye walczyłby na przykład z Amerykaninem, ludzie przyjdą zobaczyć tylko Anglika. Jeśli wyjdzie na ring z Polakiem, to jedni przyjdą na Haye'a, a inni na Wawrzyka - uważa Werner.
W ostatnim swoim pojedynku Haye (26-2, 24 KO) w lipcu ubiegłego roku w Londynie pokonał Derecka Chisorę. Z kolei Wawrzyk (27-0, 13 KO) przed tygodniem w Częstochowie, po dziewięciu miesiącach przerwy spowodowanej urazami, wygrał z Robertem Hawkinsem.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+