https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krakowski pielęgniarz uratował ludzi

Anna Górska
Marek Maślanka
Marek Maślanka fot. archiwum
Ratownikiem się jest nie tylko w godzinach pracy. Przekonał się o tym Marek Maślanka, krajowy konsultant ds. pielęgniarstwa ratunkowego, gdy wracał do Krakowa z kontroli w Świętokrzyskim Centrum Ratownictwa Medycznego i trafił na dramatyczny wypadek koło Jędrzejowa (Świętokrzyskie).

Bez zastanowienia się zatrzymał, zaalarmował wszystkie służby, udzielał poszkodowanym pierwszej pomocy. Dzięki jego reakcji trzech ciężko rannych szybko trafiło pod opiekę lekarzy. Dwóch już wypisano ze szpitala w dobrym stanie.

To był dramatyczny wypadek: 4 lipca, wczesne popołudnie, droga krajowa nr 7. 29-letni kierowca volkswagena polo zjechał na przeciwległy pas ruchu i uderzył w nadjeżdżającą z naprzeciwka ciężarówkę, która następnie zderzyła się z osobową toyotą. Ta zatrzymała się na barierce i wisiała nad skarpą, w każdej chwili mogła spaść w dół. Wtedy 56-letni kierowca i pasażer (29l.) nie mieliby żadnych szans na ratunek.

- Całe szczęście, że taki fachowiec jak Marek Maślanka znalazł się tam i wiedział, co robić - podkreśla Marek Jodłowski, szef pogotowia ratunkowego w Jędrzejowie.

W wydostaniu poszkodowanych z wiszącego auta uczestniczyli nie tylko ratownicy, ale też strażacy. To było najtrudniejsze zadanie, gdyż od żadnej strony samochodu nie było dostępu do poszkodowanych. Strażacy musieli ich wydobywać z toyoty za pomocą sprzętu hydraulicznego. Liczyły się minuty. - Było realne zagrożenie, że u nieprzytomnego kierowcy może zatrzymać się oddech i krążenie. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu - mówi Marek Maślanka.

Samochód ustabilizowano z użyciem lin, ratownikom i strażakom udało się wyciągnąć mężczyznę tylko dzięki małemu, bocznemu oknu. Helikopterem został przetransportowany do szpitala w Kielcach. Potem wydobyto pasażera, który trafił do szpitala w Jędrzejowie.

- Marek był na miejscu do końca - podkreśla Jodłowski. - Nie tylko zaalarmował wszystkie służby, ale też pomagał strażakom, osobiście udzielał pierwszej pomocy, podawał rannym tlen, podłączał kroplówki. Zachował się tak, jak powinien każdy z nas. Tylko że nie wszyscy tak potrafią - dodaje szef pogotowia ratunkowego w Jędrzejowie.

Dowiedzieliśmy się, że jeden z poszkodowanych po udzieleniu pomocy medycznej już w pierwszym dniu został wypisany ze szpitala. 29-letni pasażer toyoty doszedł do siebie po kilku dniach i także opuścił szpital: samodzielnie i w dobrym stanie. Zaś 56-letni kierowca wciąż przebywa na oddziale intensywnej terapii, walczy o życie i zdrowie.

Marek Maślanka, który na co dzień pracuje w szpitalu św. Rafała i Krakowskim Pogotowiu Ratunkowym, przyznaje, że to nie jest pierwsza akcja, w której uczestniczył "poza godzinami pracy". - Ratownikiem jest się nieustannie. Nawet gdy jestem ubrany w garnitur i błyszczące buty - kwituje Maślanka.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
kier
Właściwy człowiek we właściwym miejscu
k
kaya
Brawo dla tego dobrego czlowieka! Wiecej ludzi takich jak on.... ciekawe tylko ile lekarzy w miedzyczasie przejechalo kolo wypadku obojetnie.
P
Pacjent
Dedykował bym taka postawę naszym lekarzom gdzie nas olewają na każdym kroku.
A
AZW
Bravo gratuluje postawy w obecnym świecie biernym i obojętnym znieczulonym taka pomoc jest nieoceniona!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska