https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krew, szarpanina i boks, czyli zajęcze gody w pełnym wydaniu

Grzegorz Tabasz
Pixabay
Dzisiaj coś o zającu, powszechnie uznanym symbolu Świąt Wielkiej Nocy. Nim na świat przyjdą małe zajączki muszą odbyć się parkoty. Czyli zajęcze gody.

Płodna samica wabi hormonami okolicznych panów. W myśliwskiej gwarze panowie zwani są gachami. Bardzo trafnie. Nie dosyć, że okrutnie skaczą sobie do oczu, okładają się przednimi łapami, drapią do krwi, to potrafią solidnie przyłożyć opornej samicy. W którymś momencie temperatura uczuć staje się tak wysoko, iż na ziemię lecą kępki wyrwanego futra i krople krwi z poszarpanych uszu.

Co rusz pojedynki przerywają krótkie gonitwy za jedyną obecną przedstawicielką płci pięknej, po czym następuje kolejna runda okładania się po pyszczkach. Zające bywają uznawane za zwierzaki tchórzliwe, ale tak nie zachowują się tchórze. Podczas parkotów posiadacze przysłowiowego zajęczego serca zamieniają się w zaciekłych wojowników. W końcu najsprytniejszy i najbardziej wytrwały osiąga celu. Kocica (tak, to nie pomyłka, lecz nazwa samicy) ulega najsprytniejszemu i najsilniejszemu gachowi. Po czym towarzystwo rozłazi się po okolicy. Pokrzywdzeni otrzymają następną szansę za kilka tygodni, gdyż parkoty powtarzają się do końca lata.

Nie wiem z jakiego powodu, ale te pierwsze, zimowe wydają się być najważniejsze. Może dlatego, iż urodzone w okolicach marca zajączki zwane marczakami, zostały celnie powiązane z symboliką Świąt Wielkanocnych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska