Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krolowa polskich seriali skrycie marzy o abdykcji

Redakcja
Jan Hubrich
Dzieki niej miliony widzów zasiadają przed telewizorami, oglądając swoje ulubione seriale. Polacy z przejęciem śledzą perypetie bohaterów z "M jak miłość" "Na dobre i na złe" "Barw szczęścia". Ilona Łepkowska opowiada Urszuli Wolak o tym, że scenarzysta, jak nikt inny, musi znać życie od podszewki.

To prawda, że wszystko, czego tknie się Ilona Łebkowska, zamienia się w złoto?
Tego nie powiem, ale zdarza mi się czasami zrobić dobrą robotę.

W filmie "Och, Karol 2" jest Pani nie tylko współscenarzystką, ale i współproducentką. Lubi Pani być sobie sterem, żeglarzem, okrętem?
Lubię mieć wpływ na to, co wychodzi spod mojej ręki.

Czytaj także:**Magdalena Boczarska: od aniołka do łobuzicy**

Ma Pani jakieś złe doświadczenia?
Te filmy, których nie byłam współproducentem, są po prostu kiepskie. Dlatego od pewnego czasu wolę mieć wpływ na ostateczny kształt tego, pod czym się podpisuję. Lubię też mieć kontrolę nad tym, co robię.

Ciężki jest zatem los scenarzysty...
Nie ukrywam, że tak. Jego rolą jest oddanie scenariusza i dalej nie ma już wpływu na kształt filmu. Jedyne co mu pozostaje, to ewentualne wycofanie nazwiska, jeżeli nie zgadza się z ostatecznym kształtem filmu.

Taki gest rozpaczy?
No tak, ale co mu pozostaje, skoro nikt w tej branży się z nim nie liczy?

Dąży więc Pani do pełnej niezależności?
Tak, i mam nadzieję, że już osiągnęłam ten status.

A w związku z partnerem można sobie pozwolić na pełną niezależność?
Oczywiście, że nie. W związku jest zawsze wspólny obszar, w którym dochodzimy do kompromisów. Każdy powinien mieć jednak jakiś swój własny świat...

... w który nawet kochane osoby nie powinni ingerować?
Zdecydowanie, ale to wszystko w dużej mierze zależy od ludzi. Najlepiej wiedzą o tym młodzi, którzy zaczynają wspólne życie i mają szansę naprawdę dobrze swój związek "ulepić".

Inaczej jest w przypadku związków między dojrzałymi ludźmi?
Wtedy trzeba już respektować taką osobność tej drugiej istoty, bo wiadomo, że człowieka w pewnym wieku już się nie zmieni. Pewne rzeczy trzeba się nauczyć tolerować.

Czasem patrzeć na ukochanego z przymrużeniem oka?
Lub z pobłażliwością.

A co w sytuacji, gdy partner zaczyna nas drażnić?
Każdy ma swoje wady. Wiek uczy tolerancji.

Czasy się jednak zmieniły. Mężczyźni jacy są każdy widzi, a kobiety...?
Jedno jest pewne: kobiety stały się bardziej zdecydowane, wymagające, a mężczyźni... (śmiech).

Tak...
Nie ukrywajmy tego, są po prostu słabsi. Dlatego "Och, Karol 2" to portret współczesnego młodego mężczyzny, który unika odpowiedzialności, deklaracji życiowych, stałych związków.

To syndrom współczesności?
Wydaje mi się, że jest to problem niezwykle aktualny, ważniejszy niż był 25 lat temu.

A wierzy Pani, że kobiety w tych nowych czasach są w stanie się zjednoczyć dla dobra sprawy?
W życiu nie wierzę tak do końca w kobiecą solidarność, ale akurat w "Och, Karol 2" to się udało.

A wszystkiemu znowu winny był mężczyzna.
No tak, ale tylko w filmie... (śmiech).

W życiu nie jest już tak pięknie?
Kobiety nie są wobec siebie tak lojalne.

A jednak wolimy chyba wypłakiwać się w ramionach prawdziwej przyjaciółki niż faceta?
Powiedziałabym, że tę rolę zaczynają powoli przejmować geje. I uważam, że są w tym fantastyczni. To mężczyźni, ale jednak z duszą kobiety. Często dużo bardziej empatyczni, wrażliwi.

Gej najlepszym przyjacielem kobiety?
Oczywiście.

Sporo ich ostatnio pojawiło się także w polskich filmach. Myśli Pani, że to jakiś kulturowy przełom?
W "Och, Karol 2" mamy do czynienia na przykład z lesbijką graną przez Annę Muchę. Nie wiem, czy to przełom, ale coś musi być w tej tendecji. Sama znam sporo kobiet, które twierdzą, że ich najlepszymi przyjaciółmi są właśnie geje.

A wyobraża sobie Pani, że wstanie któregoś dnia z przekonaniem, że to koniec: królowa polskich seriali abdykuje?
Mówię sobie to coraz częściej. Nawet ostatnio oddałam kierownictwo literackie "Barw szczęścia" komuś innemu.

Jednak szybko wróciła Pani na swoje stanowisko.
Rzeczywiście, musiałam pomóc kolegom w kłopotach (śmiech).

Czytaj także:**Honzatko. Kobieta rozmontowana**

Nie jest łatwo abdykować?
Jak widać nie, ale marzę o tym, by w najbliższym czasie zajmować się czymś innym niż tylko pisaniem życia moich bohaterów. Praca nad pisaniem serialu jest bowiem niezwykle wyczerpująca, a ja to robię już od wielu lat. To jest praca jak przy taśmie produkcyjnej.

Czym w takim razie chciałaby się Pani zająć?
Mogłabym wykładać i przekazywać młodym wiedzę, którą ja zdobywałam przez lata.

Ale zdaje sobie też Pani sprawę z tego, że Pani abdykacja oznacza dla wielu młodych aktorów zmniejszenie ilości propozycji ról serialowych.
Mam to poczucie odpowiedzialności za karierę młodych aktorów i wiem, że moja decyzja może często zmienić czyjeś zawodowe życie i często zmienia.

A czy zdarzyło się Pani napisać rolę filmową specjalnie dla kogoś?
To się zdarza. Zanim napiszę rolę, mam często przed oczami aktora, którego chciałabym w niej obsadzić.

Pisząc "Na dobre i na złe" wiedziałam, że siostrę Bożenkę zagra na pewno Edyta Jungowska.
A Martę w "Barwach szczęścia" Katarzyna Zielińska?

Tak, ale był jeden warunek. Poprosiłam ją, by na potrzeby nowej roli zafarbowała włosy.

Zgodziła się bez wahania?
Oczywiście. Do tej pory jest mi wdzięczna za zmianę swego wizerunku.

Potwierdza Pani tezę, że najlepsze scenariusze pisze życie?
Dobre scenariusze pisze tylko zdolny scenarzysta, znający życie.

Taki jak Pani?
Tego na pewno nie powiem, ale wiem, że obserwacja życia to umiejętność, która, oprócz zdolności pisarskich, odgrywa w tej pracy niezwykle ważną rolę.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Matkobójca stanie przed sądem
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska