Awaria telefonów przytrafiła się około godz. 9 rano. Wówczas ogłuchły telefony stacjonarne. Problemy pojawiły się także na łączach komórkowych. - Sam tego doświadczyłem. Jechałem akurat na spotkanie do Myślenic. Próbowałem dzwonić w czasie drogi, ale okazało się, że nie było szans się połączyć. Dopiero potem dowiedziałem się, że to efekt awarii - mówi Andrzej Gąsienica Makowski, starosta tatrzański.
Również inni zakopiańczycy zgłaszali się do nas z informacjami, że jest jakaś potężna awaria komunikacyjna. - 40 minut nie działa mi telefon. Chciałam zamówić taksówkę, bo jadę do pracy i nie mogę tego zrobić. U sąsiada też nie działa. Przez to spóźniła się do pracy - żali się nam pani Anna.
Jak wyjaśnia Andrzej Łęcki, który kontaktował się z operatorem komunikacyjnym, problem z łącznością został określony przez operatora jako "krytyczna awaria węzła komunikacyjnego". - Rano dostałem informację, że technicy pracują, żeby zlokalizować usterkę i naprawić ją. Na początku nie byli w stanie powiedzieć, ile potrwa usuwanie problemu - mówi Łęcki.
Awaria dotknęła też tatrzańskie służby. - Nasza komenda jest podpięta do tych samych sieci, co zwykli ludzie. Gdy zdarzyła się awaria, przez ok. 15 minut mieszkańcy naszego powiatu nie mieli łączności. Potem przełączyliśmy się na Kraków - mówi podinsp. Kazimierz Pietruch, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem.
Łącze awaryjne polegało na tym, że dzwoniący z interwencją mieszkańcy nie łączyli się z oficerem dyżurnym policji w Zakopanem, ale Komendy Wojewódzkiej w Krakowie.
- Podobnie było z nami - mówi Stanisław Galica, komendant Państwowej Straży Pożarnej w Zakopanem. Rzeczniczka prasowa wojewody małopolskiego Monika Frenkiel, uspokaja. - Jesteśmy gotowi na takie awarie. Procedury zostały wypełnione. Systemy alarmowe straży pożarnej i policji zostały przełączone do krakowskich jednostek. Z numerem alarmowym 112 nie było problemu, bo ten i tak od pewnego czasu łączony jest z Krakowem - wyjaśnia rzeczniczka. - Z informacji, jakie do nas dotarły od operatora, wiemy, że awaria została już usunięta i wszystko wróciło do normy.
Starosta tatrzański Andrzej Gąsienica Makowski, zaznacza, że należałoby sprawdzić awaryjny system jeszcze raz i ewentualnie dopracować go, by mieć pewność, że w przyszłości, gdy dojdzie do takiej sytuacji, wiadomo było, że nic niepożądanego się nie zdarzy. - Teraz na szczęście, w momencie gdy doszło do awarii, nic na naszym terenie złego się nie działo - zaznacza starosta tatrzański.
Energia
Zakopane i okoliczne miejscowości już raz przeżyły sporą awarię, z tym że energetyczną.
W kwietniu 2010 roku na ponad trzy godziny cały niemal powiat pogrążył się w mroku. Uszkodzona została linia wysokiego napięcia, najprawdopodobniej pod ciężarem mokrego śniegu. Prądu nie miało niemal całe Zakopane, sąsiednie Kościelisko i część Poronina. Po tej awarii zaczęto zastanawiać się, czy miejscowości pod Giewontem nie są zagrożone odcięciem od energii elektrycznej. Do powiatu tatrzańskiego prowadzi bowiem tylko jedna linia wysokiego napięcia, która - jak pokazała rzeczywistość - nie jest wieczna. Wtedy na szczęście szpitale i służby były bardzo dobrze przygotowane na brak prądu.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+