- Wiadomo, w jak trudnej sytuacji znalazła się Cracovia - gra bardzo słabo, znajduje się na 15. miejscu w tabeli ekstraklasy. Pan optowałby za zmianą trenera?
- Z jednej strony nie lubię, gdy zmienia się trenerów w trakcie rundy i wyznaję zasadę, że to, co się zaczęło trzeba dokończyć. Z drugiej - istnieje ryzyko, że „Pasom” przydarzy się seria porażek i w konsekwencji spadek. Ale równocześnie nie ma pewności, że nowy trener pociągnie zespół za sobą i efekt będzie inny niż w czarnym scenariuszu. Pytanie zasadnicze brzmi: czy obecny szkoleniowiec ma wpływ na drużynę oraz czy jest progres w przypadku indywidualnych zachowań zawodników. I o ile jestem przeciwny zmianom, o tyle bardzo niepokojące jest to, co mówił trener Zieliński na konferencji po meczu z Wisłą Płock.
- Ma Pan na myśli słowa „mógł to być mój ostatni mecz w Cracovii?
- Tak. Nigdy nie doszukałem się podobnych słów na konferencji trenera Claudio Ranieriego w Leicester. Szkoleniowiec mistrza Anglii, który niespodziewanie znalazł się w strefie spadkowej, nie mówił, że jakiś mecz może być jego ostatnim. To się bierze z prostej przyczyny - w Anglii trenerzy z reguły pracują długo, u nas po dwóch porażkach już mówi się o zwolnieniu. Zieliński zna nasze realia i - jak sądzę - dlatego powiedział to, co powiedział. Tymczasem w sytuacji, w jakiej znalazła się Cracovia, przydałby się ktoś, kto stałby pomiędzy trenerem, a profesorem Filipiakiem, zarządem Cracovii. Ktoś, kto czuje, zna piłkę. Jakiś były trener, który oceniłby realnie sytuację. Rozmawiałby ze szkoleniowcem i na bazie tego ocenił, czy trener ma pomysł, co dalej robić.
- Ostatnie słowa trenera Zielińskiego to coś w rodzaju wywieszania białej flagi?
-Wyniki są beznadziejne, ale samobiczowanie się publiczne powoduje, że dany trener może sam wywołać dymisję. Pokazuje też zawodnikom rezygnację. Czymś innym jest mówienie: przegraliśmy, ale nadal walczymy. I zapewne takie słowa padają w szatni. Ale publiczne ogłaszanie, że „to może być mój ostatni mecz”, nie powinno mieć miejsca.
- Jak piłkarze reagują na to, gdy widzą, że ich szef traci wiarę?
- Jeśli wcześniej mu ufali, byli gotowi pójść za nim w ogień, to na pewno nie jest to dobra sytuacja. I zaczyna się robić poważny problem. Nawiasem mówiąc, jestem bardzo ciekawy, co się dzieje w samej szatni „Pasów”.
- Widzi Pan zachowania zawodników i myśli sobie, że tam jest chemia między trenerem a nimi?
- Nie wiem. Nie można tego określić. Nawet jeśli chemia jest, to coś szwankuje jeśli chodzi o grę w piłkę, o stronę fizyczną. Różne legendy krążą o piłkarzach, ale ja sam będąc zawodnikiem nie spotkałem się nigdy z tym, by drużyna grała przeciwko trenerowi.
- A Cracovia za czasów trenera Mikulskiego nie grała przeciwko niemu?
- Nie! Kto był przeciwko szkoleniowcowi, przeciwko jego metodom, wędrował do rezerw, na przykład ja. Jeśli trener Zieliński jest racjonalnym, fajnie myślącym trenerem, mającym w dodatku wynik z tą drużyną z ubiegłego sezonu, to na miejscu piłkarza bardzo bym się zastanawiał nad tym, czy grać przeciwko trenerowi. To byłoby beznadziejne rozwiązanie.
- Dziwi Pana obecne działanie profesora Filipiaka? Dawniej nie był tak pobłażliwy. Szybciej reagował, a teraz widać, że kredyt zaufania do trenera Zielińskiego jest duży. A może wynika to z tego, że nie ma następcy?
- A to u nas nie ma trenerów? Są, tylko czekają na pracę w tak fajnym klubie jak Cracovia. To łakomy kąsek. Myślę, że prezes wychodzi teraz z takiego założenia - zawaliliście, to teraz sami wychodźcie z tego kryzysu. Może też nastąpiła zmiana w jego postępowaniu, czegoś się nauczył? Trenerem hokeistów od wielu lat jest Rudolf Rohaczek.
- Zaufanie nie może być bezgraniczne.
- Oczywiście, nie ma czegoś takiego.
- Na początku wiosny nie było wyników, ale była gra. Ostatnie dwa spotkania pokazują, że to jest równia pochyła, nie ma nawet przebłysków dobrej gry.
- To prawda. Powtarzam, trzeba popatrzeć, czy trener ma pomysł, jak wybrnąć z tej sytuacji?
- Kto to ma ocenić?
- No właśnie. Dyrektor sportowy. Taki, który nie ma ambicji bycia trenerem. To jest klucz. On powinien mieć bezgraniczne zaufanie u prezesa.
- Jak to się skończy? Trener Zieliński pozbiera zespół czy będzie kolejna porażka?
- Wydaje mi się, że Cracovia na pewno nie przegra ze Śląskiem. A czy wygra? Może zostanie postawione jakieś ultimatum przez prezesa. Choć ja czegoś takiego nie lubię. To tylko wsteczne odliczanie.
- A w dłuższej perspektywie - Cracovia obroni się przed spadkiem?
- Obroni się. I chciałbym, żeby z trenerem Zielińskim.
Rozmawiał Jacek Żukowski
Follow https://twitter.com/sportmalopolska