Przelicytowało ją dzień później trzech młodych dziennikarzy zakopiańskiej prasy, którzy pokazali solidarność z Tybetem, wchodząc w nocy na krzyż na Giewoncie i umieszczając tam flagi Tybetu. Chiny zadrżały, gdy "góral" z "Dziennika Polskiego" zapowiadał walkę o góralską ślebodę. Krzyż z flagą Tybetu prezentował się w telewizji świetnie.
Szkoda jednak, że droga wielu Polakom pamiątka z 1901 roku w coraz mniejszym stopniu jest traktowana jako symbol religijny, stając się słupem ogłoszeniowym dla deklaracji politycznych
i szlachetnych intencji, dalekich wszakże od chrześcijańskiej symboliki krzyża.
A potem wybuchła wojna Rosji z Gruzją i telewizja przedstawiła wywiad z Panem Prezydentem, który
w wymiętej marynarce i rozchełstanej koszuli (cóż, wódz w okopach "nie nasza" krawata…) kontynuował poważne ostrzeganie Rosji przed konsekwencjami, mówiąc, że tym razem nie skończy się
na deklaracjach, że muszą nastąpić czyny. W wywiadzie dziennikarz zapytał wprost, czy prezydent przewiduje wysłanie polskich wojsk do Gruzji. Kaczyński powiedział, że tego nie planuje, ale każde rozwiązanie jest możliwe, a Polska udzieli Gruzji wszelkiej możliwej pomocy.
Jeśli Putin słuchał tego wywiadu, to Rosja stanęła nad przepaścią: jej przywódca mógł umrzeć ze śmiechu. Ale za chwilę już nie było śmiesznie, bowiem dyżurny prezydencki wywiadowca zapytał,
czy obecna sytuacja wojny między Rosją i Gruzją nie jest aby doskonałym argumentem za wprowadzeniem w Polsce tarczy antyrakietowej. Prezydent skorzystał z podpowiedzi i powiedział coś,
za co dostanie z pewnością order od Putina - otóż przyznał niemal wprost, że tarcza jest wymierzona przeciwko Rosji, mówiąc, że wydarzenia w Gruzji są bardzo mocnym argumentem na tarczę w Polsce.
Cóż, jeśli Gruzja jest sojusznikiem Polski, to nie przeciw gruzińskim rakietom ma być ta tarcza… Całe legiony dyplomatów przekonywały Rosję, że tarcza to przeciw terrorystom jest… W życiu przeciw Rosji, bo Rosja jest też przeciw terrorystom. Nikt w to w Rosji nie wierzył, ale na tym polega dyplomacja, że gdy nas żona złapie z ręką na biuście przyjaciółki, będziemy do końca twierdzić, że to nie nasza ręka.
Ale teraz nasz dzielny Pan Prezydent ciepnął tę całą sikorszczyznę do śmieci i otwarcie powiedział,
że mamy oto jednego wroga i będziemy z nim walczyć. Szczerbiec może jest trochę za duży na jednego prezydenta, ale jakby wspomógł brat i pan Gosiewski, to może uda się bramę wyszczerbić… A tarczę teraz będziemy mieć z blachy falistej.