Mszana Dolna: dowiercili się 92 metry w głąb ziemi i nie znaleźli wody
Zniknięcie dokumentów odkryła komisja powołana przez burmistrza Limanowej do inwentaryzacji zbiorów muzeum. Akt lokacyjny, a także m.in. przywilej dla miasta na urządzanie 12 jarmarków rocznie, nadany przez cesarza austriackiego w 1792 r., dwie pieczęcie miejskie z 1573 i 1575 r. oraz spis archiwaliów z 1940 r. miały się znajdować w metalowej szafie-sejfie, do którego dostęp miał tylko przebywający na urlopie chorobowym dyrektor instytucji Jan Wielek.
- Kiedy komisja rozpoczęła prace, dyrektor przebywał już na zwolnieniu - informuje Władysław Bieda, burmistrz Limanowej. - Budynek muzeum został kilkakrotnie przeszukany, ale najcenniejszych dokumentów nie znaleziono. Dlatego wysłałem do dyrektora pismo z prośbą o wskazanie miejsca ich przechowywania. Pan Wielek odpowiedział, że są w sejfie i nic mu nie wiadomo, by były wynoszone poza teren instytucji. Musiałem więc zawiadomić prokuraturę - informuje burmistrz.
Jak ustaliliśmy, Prokuratura Rejonowa w Limanowej prowadzi w tej sprawie postępowanie przygotowawcze.
O tym, że zaginięcie aktu lokacyjnego to ogromna strata dla Limanowej, jest przekonany prof. Andrzej Chwalba, historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego, prywatnie związany z Limanowszczyzną. - Miasto zostało pozbawione tego, co na początku - komentuje.
Przyznaje, że jest zaskoczony, iż dopuszczono do zniknięcia z muzeum tak wartościowych eksponatów. - Takie dokumenty powinny być bardzo dobrze przechowywane, monitorowane - podkreśla historyk.
Burmistrz Limanowej nie kryje, że powołał komisję ze względu na bałagan panujący w podległym miastu muzeum, w reakcji na list z Archiwum Państwowego w Krakowie. Informowano w nim, że instytucja nie realizuje zaleceń pokontrolnych Archiwum, dokumentacja nie jest w odpowiedni sposób przechowywana, zabezpieczana i inwentaryzowana.
- Poinformowano mnie również, że podczas ostatniej kontroli przeprowadzonej przez Archiwum Państwowe w październiku 2010 r. nie udostępniono kontrolerowi najstarszych dokumentów, w tym tych zaginionych - dodaje Bieda. Zapowiada, że o ewentualnych konsekwencjach dla dyrektora Wielka poinformuje, kiedy ten wróci z urlopu.
Sam dyrektor odmawia komentarza.
Tymczasem na oficjalnej stronie internetowej Limanowej w sekcji dotyczącej historii wciąż widnieje informacja, że akt lokacyjny z 1565 r., którym Zygmunt August podniósł wieś Ilmanową (tak się wtedy nazywała) do rangi miasta, można zobaczyć w Muzeum Regionalnym Ziemi Limanowskiej.
- Mamy teraz tylko fotografie zaginionych dokumentów - ubolewa Bieda. - Nie wiem, na ile da się odtworzyć ich treść. Liczę na to, że zguba się jednak znajdzie. Być może została gdzieś zdeponowana? - wyraża nadzieję burmistrz.
Prof. Chwalba dodaje, że ewentualni złodzieje niewiele zyskają na swoich łupach. - Muzealne obiekty oczywiście kuszą, ale tego rodzaju dokumenty jak akt lokacyjny nie osiągają na rynku antykwarycznym bardzo wysokiej ceny.
Sylwester w Krakowie: sprawdź, gdzie możesz go spędzić i porównaj ceny!
Wybieramy najpiękniejszą sportsmenkę Małopolski! Weź udział w plebiscycie!
"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!