Do tej pory mieszkania sprzedawane były po obrysie budynku, a przyległości były w zarządzie gminy. Jednak, jak tłumaczy radny PO Bogusław Kośmider, to mieszkańcy powinni administrować tymi terenami. - Bo służą tylko im - tłumaczy.
Dzięki temu zapisowi, miasto uwolniłoby się od obowiązku utrzymywania przylegających do budynków działek i związanych z tym kosztów. Sprzątanie, koszenie trawy, pielęgnacja zieleni na 100 mkw podwórka, to koszt ok. 16 zł miesięcznie. A tylko w zarządzie Zarządu Budynków Komunalnych jest 900 takich podwórek.
Na sprzedaży zyska tylko gmina - mówią mieszkańcy os. Spółdzielczego
Ze zmian skorzystałyby również wspólnoty. - Teraz w najdrobniejszej sprawie, jak np. postawienie rusztowania na chodniku podczas remontu elewacji, muszą prosić o zgodę gminę - mówi radny Wojciech Kozdronkiewicz (PiS).
- Wykupionym terenem będą zarządzać swobodnie: mogą zorganizować sobie parking, plac zabaw
- dodaje.
Okazuje się jednak, że wspólnoty wcale nie są chętne, by wykupywać podwórka. - Na dwoje babka wróżyła - mówi Adam Gajewy, administrujący 75 budynkami na os. Spółdzielczym. - Potrzebne byłyby dodatkowe nakłady na utrzymanie podwórek, zieleńców. Z drugiej strony wzrosłaby wartość mieszkania - rozważa.
Mieszkańcy są podzieleni.
- Pomysł nie jest zły, ale trudny do zrealizowania. Po co coś zmieniać, skoro teraz jest dobrze? - pyta Ewa, mieszkanka os. Spółdzielczego. Jej zdanie podziela pan Andrzej.
- Tylko gmina skorzysta na tym finansowo - dorzuca. Za to pan Janusz chciałby wykupić teren pod blokiem, a następnie go ogrodzić. - Administracja zaniedbuje obowiązki. Jak człowiek sam nie zadba
o teren, nic z tego nie będzie - dodaje.
Radni chcą dać wspólnotom na decyzję dwa lata. Jeśli w tym czasie nie wykupią one od gminy przyległości, będą musiały płacić za ich użytkowanie.
Współpraca Emilia Pach, Magda Nienajadło