Wzorcowym posiadaczem kurzego móżdżku ma być znana wszystkim domowa kura, która uważana jest za istotę zwyczajnie głupią, tudzież prymitywną. Ot, zjadacz pszenicy i dżdżownic znoszący jaja. I źródło pysznego rosołu na niedzielny obiad.
Mam wiadomość, która wywraca do górny nogami utarty schemat i wzorzec głupoty. Kompleksowe badania ukazują pospolitego ptaka w zupełnie innym świetle. Kury potrafią być przebiegłe choć jednocześnie stać je na dużą dawkę altruizmu dla swoich pobratymców. Potrafią współczuć członkom stada, którzy popadli w tarapaty. Dysponują umiejętnościami komunikacyjnymi, jakie do tej pory przypisywano tylko niektórym naczelnym. W wyrafinowany sposób wyrażają swoje intencje i rozwiązują złożone problemy opierając się na zdobytych wcześniej doświadczeniach i zapamiętanych wydarzeniach.
Wszystko to odbywa się w mózgu wielkości orzeszka laskowego. Teraz wnioski. Pierwszy i najłatwiejszy to korekta słowników. Kurzy móżdżek przestaje być określeniem głupoty i stanie się komplementem. Drugi jest bardziej skomplikowany.
Skoro ptaki są tak mądre i uczuciowe, to począć z kurzymi farmami? Ciasne klatki, monotonna dieta i fatalny koniec życia na talerzu. Mamy problem…
