MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lawina w górach nie musi zabić

Halina Kraczyńska
Artur Hajzer
Najpierw usłyszałem takie potężne sapnięcie, jakby całe Tatry odetchnęły z ulgą - opowiadał "Gazecie Krakowskiej" pan Franciszek Spytek, którego potężna lawina na dwa metry zasypała w 1972 r. - Poszło na mnie czoło. Wbiło mnie w to czoło lawiny jak w imadło. Nawet powieka mi nie drgnęła. I pamiętam, nie czułem strachu, tylko taki straszny żal, że tyle jeszcze w życiu miałem zrobić, a tu trzeba odchodzić. Pamiętam jeszcze, że próbowałem złapać powietrze i film nagle mi się urwał... Ratownicy odkopali pana Franciszka po kilkudziesięciu minutach. Tylko jedna, dwie minuty dzieliły go od śmierci przez uduszenie.

Zestaw lawinowy

- Przy wypadkach lawinowych kluczowe znaczenie ma czas - podkreśla Marcin Józefowicz, ratownik TOPR. - Do 15-18 minut od zasypania są duże szanse na odkopanie człowieka żywego, jeżeli oczywiście, w czasie spadania ze śniegiem nie doznał obrażeń. Po tym czasie szanse na przeżycie pod lawiną gwałtownie maleją.

Dziś technika i eletronika pomagają w tej 15-minutowej walce z czasem. Wszyscy uczestnicy wyprawy muszą mieć przy sobie telefon komórkowy i zestaw lawinowy - detektor, sondę i łopatkę.

Zobacz także: Bode Miller będzie jeździł na nartach w Zakopanem

- Bez tych rzeczy nie mamy się co wybierać zimą powyżej schronisk - podkreśla Józefowicz. - Jeżeli zeszła lawina, pierwszą rzeczą, którą robimy, to szybko orientujemy się, ile osób zostało zasypanych, i ile pozostało na powierzchni. Z tą krótką treściwą informacją dzwonimy od razu do TOPR na numer 601 100 300. Jeżeli wiemy, to podajemy, gdzie się znajdujemy. Nie czekamy z tym, bo może sami kolegę odkopiemy.

Naładuj telefon

Bardzo ważne jest, radzą ratownicy, aby zadbać o naładowanie telefonu.
- Telefon trzeba naładować w nocy przed wyprawą lub tuż przed nią, a nie dobę przed, bo wtedy przy mrozie baterie w momencie wysiadają. Dobrze też mieć baterię zapasową - tłumaczy ratownik Tomasz Wojciechowski.

Jak ważny jest w wypadkach lawinowych naładowany telefon, niech świadczy zdarzenie sprzed roku. Lawina porwała dwóch młodych ludzi do Świńskiego Kotła w rejonie Kasprowego Wierchu. Jeden zdołał się szybko odkopać. Chciał zadzwonić, ale padła mu bateria. Musiał biec do telefonu na górnej stacji na Kasprowym Wierchu.

Zobacz także: Bode Miller będzie jeździł na nartach w Zakopanem

W międzyczasie zrobiło się ciemno, śmigłowiec nie mógł startować. Ratownicy przybyli na lawinisko po trzech godzinach od zejścia lawiny. Niemal godzinna reanimacja nie pomogła. 28-latek z Katowic zmarł. Z całą pewnością w tym przypadku naładowany telefon uratowałby mu życie. Tak jak i detektor, łopatka i sonda. Gdyby je mieli, jego towarzysz dzięki detektorowi namierzyłby miejsce, gdzie leży, sondą zbadał dokładnie jego położenie, jak głęboko jest pod śniegiem, a łopatką mógłby go odkopać. Ten zestaw lawinowy uratował w 2003 r. życie 16 młodym snowboardzistom z Zakopanegom, których w tym samym niemal miejscu porwała lawina. Zdołali się na czas odkopać...

- Pomoc koleżeństwa, czy jak my to nazywamy, ratownictwo partnerskie jest bardzo ważna, bo naprawdę można uratować komuś życie, odkopując go spod śniegu w ciągu tych 15-18 minut - zaznacza Jan Krzysztof, naczelnik TOPR.

Zasypane nie może nic zrobić

Zobacz także: Bode Miller będzie jeździł na nartach w Zakopanem

Kolejne minuty pod śniegiem przeżywają ci, którzy mieli trochę szczęścia i np. mogą oddychać dzięki poduszce powietrznej, bo upadli koło kosodrzewiny.

- Śnieg wokół zasypanego bardzo szybko tężeje, szczelnie go zamurowuje. Nie ma on szans na żaden ruch, na pewno sam się nie odkopie, gdy jest głęboko pod śniegiem - wyjaśnia Jan Krzysztof. - Tutaj tylko szybkie odkopanie ratuje życie.

Niestety, człowiek, którego porwała i zasypała lawina, jak podkreślają toprowcy, nie może już nic zrobić.

- Zapomnijmy o tym, że będziemy przekopywać wtedy śnieg. Odkopiemy się tylko wtedy, gdy będziemy tylko częściowo zasypani, w dodatku z rękami na powierzchni - mówi Józefowicz. - Głęboko pod śniegiem możemy tylko czekać i uspokoić spanikowane myśli, bo w panice zużywamy dużo szybiej i tak skąpy zapas tlenu, który jest w śniegu. Tylko o to wtedy możemy walczyć.

Chyba że mamy przy sobie techniczne wynalazki XXI wieku, np. AvaLung, ustnik, dzięki któremu możemy oddychać pod lawiną. Pobieramy dzieki tej rurce tlen ze śniegu, a dwutlenek węgla (który bez ustnika zaladza warstwę śniegu wokół naszych ust, i tym samym ogranicza przestrzeń powietrza) wydychamy za plecy. Jak mówi Józefowicz, system kilka istnień uratował.
nie dajmy się zasypać

Najlepiej jednak nie dać się wciągnąć lawinie. Skuteczny jest tu plecak z systemem ABS. Wystarczy szarpnąć za rączkę i otwierają się balony, które utrzymują nas na powierzchni lawiny. - 99,1 procent osób z plecakiem ABS porwanych przez lawinę zdołało się uratować - twierdzi Józefowicz.

Zobacz także: Bode Miller będzie jeździł na nartach w Zakopanem

Jeżeli go nie mamy, nasze szanse na utrzymanie się na powierzchni śniegu, niestety, maleją. - Nie należy, o ile to możliwe, rezygnować z walki o utrzymanie się na wierzchu - zaznacza Wojciechowski. - Zaleca się wykonywanie ruchu pływackiego i ułożenie przy tym na płasko. W takiej pozycji mamy spore szanse utrzymać się na powierzchni. Trzeba też odrzucić plecak, kijki i wszystko, co może nas obciążać.

Jak dodaje Józefowicz, zanim wejdziemy w teren lawiniasty, trzeba pamiętać, by zdjąć pętelki nadgarstkowe kijków oraz odpiąć u plecaka pas biodrowy i piersiowy. To pomoże nam odrzucić w lawinie plecak i kijki.
Warto też spróbować uciekać przed masami śniegu, zawsze w bok. Ale najlepiej poprostu nie wchodzić w teren lawiniasty. Dodają przy tym, że zimą nie ma miejsc bardziej lub mnie bezpiecznych. Całe Tatry są niebezpieczne, bo wszędzie może nas porwać lawina. Nawet w tych rejonach, gdzie nikt by się jej nie spodziewał, np. przy Wodogrzmotach Mickiewicza, gdzie kilka lat temu w pobliskim Żlebem Siwarna zeszła sporej wielkości lawina. Choć nie było jej tam od ponad 30 lat. Zdarzały się też lawiny w Dolinie Kościeliskiej, Chochołowskiej, na Kalatówkach, Kondratowej, na Skupniowym Upłazie, a nawet na drodze pod Reglami...

Czytaj ostrzeżenia

- Należy też pamiętać, że pierwszy czy drugi stopień zagrożenia lawinowego wcale nie oznacza, jak często tłumaczą to sobie turyści, że w górach jest bezpiecznie i można iść na każdy szlak - podkreśla Tomasz Wojciechowski.

To przy "dwójce" doszło do największych lawinowych tragedii w Tatrach - pod Rysami, gdzie w 2003 r. zginęło siedmioro licealistów i ich opiekun z Tychów oraz w Małej Świstówce w 2004 r., gdy zginęło czworo grotołazów z nowosądeckiego klubu speleologicznego.

Zobacz także: Bode Miller będzie jeździł na nartach w Zakopanem

- Z naszych wyliczeń wynika jednoznacznie, że do wypadków lawinowych dochodzi najczęściej przy drugim i trzecim stopniu - podkreśla ratownik Adam Marasek.

Wybierz małopolską miss internetu. Zobacz zdjęcia pięknych dziewczyn!
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Rzucił się z nożem na kolegę przy grillu
Najciekawsze świąteczne prezenty, wigilijne przepisy, pomysły na sylwestra - wszystko w serwisie świątecznym**swieta24.pl**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska