Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk - Cracovia 1:1 (1:0)

Jacek Żukowski
Nowy stadion w Gdańsku - PGE Arena, mecz z zawsze groźną Lechią, a ponadto dwie porażki na koncie, nie napawały optymistycznie przed wyprawą Cracovii nad morze, Tymczasem podopieczni Jurija Szatałowa zagrali jakby na przekór wszystkim przeciwnościom losu. W ogóle nie zrobiło na nich wrażenia święto, jakie zaserwowano kibicom w Gdańsku. Jednym z jego punktów miała być efektowna wygrana gospodarzy. Krakowianie nie chcieli podpisać się pod takim scenariuszem...

Zobacz także: Cracovia jedzie otworzyć nową arenę w Gdańsku

Miał rację trener "Pasów", że spora liczba kibiców, która nie w komplecie, ale w pokaźnej grupie wypełniła nowy obiekt - to będzie okoliczność sprzyjająca gościom, a nie gospodarzom, którzy będą pod ogromną presją. Tak się rzeczywiście działo, gdańszczanie przystąpili do tego meczu jak sparaliżowani. Na marginesie odnotujmy trudne do wytłumaczenia zachowanie gdańskich fanów, którzy wygwizdali otwierających PGE arenę biskupa Sławoja Leszka Głódzia, prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i obecnego na meczu premiera Donalda Tuska. Gdyby nie władze państwowe i miejskie, tego stadionu w Gdańsku by przecież nie było... Jak stwierdził prezydent: - Oddajemy do użytku najpiękniejszy stadion w Europie!

Bursztynowy owal rzeczywiście robi wrażenie, ale na razie może kandydować do miana najładniejszego obiektu w Polsce - co do Europy to jednak gruba przesada. Wspaniały doping, potęgowany świetną akustyką, nie był w stanie wybić z rytmu "Pasów", które rzuciły się na rywala. W ciągu 7 minut krakowianie egzekwowali aż pięć rzutów rożnych, byli aktywni pod bramką rywala, po czym... stracili bramkę po pierwszej składnej akcji Lechii i pierwszym jej strzale na bramkę. Benson wykorzystał niezdecydowanie w szeregach obronnych i sprawił, że stadion eksplodował.

Cracovia w ubiegłym sezonie, w 9 na 10 przypadków w takiej chwili już przegrywała mecz. Tymczasem goście grali "swoje", czyli prowadzili grę. Zagęszczony środek pola przez trzech defensywnych pomocników, aktywne boki i długie piłki grane do Niedzielana, to była taktyka na rozmontowanie obrony Lechii. Udało się w 44 min, gdy Niedzielan otrzymał podanie od Bartczaka. Położył bramkarza i strzałem w długi róg zdobył bramkę. Za chwilę przeżył rozczarowanie, bo arbiter gola nie uznał, twierdząc, że był spalony. Jak pokazały telewizyjne powtórki, o ofsajdzie nie mogło być mowy.

Niedzielan mógł być bohaterem, bo miał jeszcze kilka wyśmienitych okazji bramkowych. To jednak co zrobił w 63 min woła o pomstę do nieba. Wyszedł sam na sam z bramkarzem, minął go i mając pustą bramkę tak długo zwlekał ze strzałem, że Małkowski zdołał dopędzić go i wybić mu piłkę. Chwilę wcześniej też zwlekał z uderzeniem i trafił w boczną siatkę. Bramka dla "Pasów" wisiała w powietrzu. Na szczęście był rezerwowy Visnjakovs, który wykazał się skutecznością, potrafiąc wykorzystać sytuację sam na sam z golkiperem. Otrzymał znakomite podanie od Ntibazonkizy, popędził lewym skrzydłem i sfinalizował atak dobrym strzałem. A Łotysz wszedł na boisko tylko dlatego, że kontuzji doznał Żytko. Jak się okazało była to znakomita zmiana, bo do obrony przeszedł Szeliga, który prezentował się znacznie lepiej niż poprzednik. Zresztą Szeliga zagrał kapitalne zawody, wcześniej świetnie wypełniając rolę defensywnego pomocnika. Dał tym występem sporo do myślenia Szatałowowi, który może rozważyć wystawienie nowej pary stoperów Radomski - Szeliga.

A wracając do Niedzielana, to stanął on jeszcze przed szansą w 88 min, po podaniu Visnjakovsa, jednakże uderzył za lekko. Poza tym był łapany aż sześciokrotnie na spalone. To zdecydowanie za dużo, jak na napastnika tej klasy.

Krakowianie po osiągniętym remisie wprawdzie nie opuszczają ostatniej pozycji w tabeli, ale wracają do życia, bo gra, jaką zaprezentowali, napawa optymizmem. Jeden punkt nie powala na kolana, lecz w zupełnie innej sytuacji pojadą na ciężki wyjazd do Białegostoku, a potem do Lubina. A kibice wciąż czekają na transfer Izraelczyka Kahlona.

Jurij Szatałow(trener Cracovii)
Gratuluję Lechii pięknego stadionu. Jeśli chodzi o mecz, to mogę być zadowolony z tego jak zagrał zespół, to co zakładaliśmy było w miarę wykonane. Remis cieszy, choć mogliśmy też wygrać.

Tomasz Kafarski (trener Lechii)
Zabrakło mi do pełni szczęścia zwycięstwa. Był to bardzo dobry mecz z wieloma sytuacjami podbramkowymi. Cieszy pierwszy punkt, mam nadzieję, że kibice nie zrażą się.

Lechia Gdańsk - Cracovia Kraków 1:1 (1:0)

Bramki: 1:0 Fred Benson (25), 1:1 Aleksejs Visnakovs (69).

Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Tomasz Dawidowski, Luka Vućko. Cracovia Kraków: Sławomir Szeliga,
Andrzej Niedzielan.

Sędzia: Robert Małek (Zabrze). Widzów 34˙186.

Lechia Gdańsk: Sebastian Małkowski - Deleu, Luka Vućko, Sergejs Kożans, Lewon Hajrapetjan - Marcin
Pietrowski (77. Piotr Wiśniewski), Mateusz Machaj, Abdou Traore - Fred Benson, Tomasz Dawidowski
(70. Paweł Nowak), Ivans Lukjanovs (87. Kamil Poźniak).

Cracovia Kraków: Wojciech Kaczmarek - Krzysztof Nykiel, Arkadiusz Radomski, Mateusz Żytko (51.
Aleksejs Visnakovs), Milos Kosanovic - Saidi Ntibazonkiza, Mateusz Bartczak, Sławomir Szeliga,
Vladimir Boljevic (78. Andraz Struna), Alexandru Suvorov (82. Rok Straus) - Andrzej Niedzielan.

Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!

Głosuj na najlepsze schronisko Małopolski

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska