Dalej asfalt był tak zniszczony, że można było go pokonać tylko samochodem z dobrymi resorami. Asfalt urywał się za ostatnimi domami wsi.
Decyzja rady miasta o przekazaniu powiatowi na remont drogi 116 tysięcy zł była więc wybawieniem dla "wytrzęsionych" rabsztynian. W końcu mieli mieć dobrą drogę.
- A tu nagle wyskoczyły jakieś problemy - denerwuje się Adam Rogóż, mający przy drodze swój zakład blacharski. - Rano przyjechała ekipa, by kłaść asfalt, a za chwilę roboty wstrzymano. Tak nie może być! Tu ktoś zawalił z pozwoleniami - mówi.
Drogowcy ponownie zaczęli prace wczoraj o godz. 11, ale tylko warunkowo. W dodatku asfalt, a potem utwardzenie drogi, miało być wykonane od ruin zamku aż do ostatnich zabudowań, do rozwidlenia drogi. Tymczasem asfalt skończono kłaść jakieś 50 m wcześniej. - Wszystko to wyjaśnimy, tylko proszę o dzień czasu -mówił wczoraj Marek Karcz z Zarządu Drogowego w Olkuszu, odpowiedzialnego za wykonanie projektu drogi.
Okazuje się, że prace wstrzymało Nadleśnictwo z Olkusza. - Droga biegnie przez teren leśny, nasz teren - mówią leśnicy niezadowoleni, że nikt nawet nie zapytał ich o zgodę na zabranie pod drogę około metra ziemi wzdłuż lasu.
- Bez wątpienia czegoś nie dopatrzył tu zarząd dróg - mówi Jerzy Pandel, radny gminy Olkusz, który przyjechał na miejsce remontu, by wyjaśnić sprawę. - Sam zebrałem podpisy od wszystkich mieszkańców ze zgodami na wejście na ich teren. Miasto dało też pieniądze, choć to droga powiatowa. Powiat powinien zająć się innymi pozwoleniami - kwituje radny.
Jest szansa, że nadleśnictwo i powiat porozumieją się dzisiaj co do spornego kawałka ziemi i droga będzie wykonana jak należy. - Przecież to trasa dla wszystkich i wszystkim nam na niej powinno zależeć - mieszkańcy Rabsztyna liczą na szybkie zakończenie prac.