- Jest kryzys. W czasie, gdy oszczędza się na wszystkim, a szczególnie na dzieciach w szkołach, zakup nowej bryki to głupota - grzmi Stanisław Bigaj, opozycyjny radny z Libiąża. Nie może zrozumieć, po co inwestować grube pieniądze w nowy samochód, skoro przed urzędem stoi skoda octavia z 2003 roku. - To auto jest w bardzo dobrym stanie i wygląda reprezentacyjnie - dzieli się spostrzeżeniami radny Bigaj.
Wraz ze swoim klubem "Wspólnota i Rozwój" wielokrotnie apelował do burmistrza, by pieniądze zamiast na nowy wóz przeznaczyć na łatanie dróg, które są w fatalnym stanie, albo na remont stołówki i sanitariatów w jednym z przedszkoli.
Jarosław Łabęcki, wiceszef libiąskiej gminy, tłumaczy, że obecny wóz służbowy, mimo że wygląda dobrze, jest już bardzo wysłużony.
- Coraz częściej odmawia posłuszeństwa. Wydajemy coraz więcej na naprawy - przekonuje wiceburmistrz. Przypomina, że w ubiegłym roku, kiedy na sesji rady miejskiej padł plan zakupy nowego wozu, w grę wchodził wydatek rzędu 80 tys. zł.
- Radni uznali, że to zbyt dużo, wiec ucięliśmy tę kwotę o dziesięć tysięcy - zaznacza Łabęcki. Przekonuje, że nowy samochód jest gminie bardzo potrzebny. Będzie służył nie tylko burmistrzowi, ale i pracownikom magistratu. Podkreśla, że to podstawowe narzędzie pracy. Auto kursuje głównie po terenie gminy. Czasem dojeżdża do starostwa w Chrzanowie lub do Krakowa, na przykład do urzędu marszałkowskiego.
- Nadarzyła się okazja na dobry samochód w rozsądnej cenie - dodaje Łabęcki przekonując, że gmina jest aktualnie w dobrej sytuacji finansowej. Nie wie jeszcze, co stanie się z dotychczasową skodą octavią. - Bierzemy pod uwagę dwie opcje: albo ją sprzedamy, albo przekażemy jednej z naszych jednostek organizacyjnych. Raczej jednak to pierwsze - mówi wiceburmistrz Libiąża.
Zaznacza, że samochód za 70 tys. zł to wcale nie luksus. - To auto ma reprezentować naszą gminę. Ma nie zawieść podczas jazdy - mówi. Tymczasem mieszkańców Libiąża razi w oczy tak duży wydatek. - Kilka miesięcy temu burmistrz zwalniał urzędników, tłumacząc się fatalną sytuacją finansową. Cięcia były też w szkołach i przedszkolach - przypomina Anna Mróz z Libiąża. Jej siostra straciła pracę w bibliotece. - Skoro gmina wyszła na prostą i pieniędzy w budżecie przybyło, to burmistrz powinien w pierwszej kolejności przywrócić zwolnionych do pracy - podkreśla.
Tego samego zdania jest Łukasz Fiszer z Libiąża.
- Ciągle brakuje pieniędzy na dziurawe drogi, nowe chodniki. Nawet koszy na śmieci nie ma przy osiedlach, bo gmina oszczędza - dzieli się spostrzeżeniami. Nowe luksusowe auto to według niego szastanie pieniędzmi podatników. Radzi, by urzędnicy wyszli na ulice i zobaczyli jakie auta jeżdżą po mieście.
- Przecież auto z 2003 roku wcale nie jest stare. Sam takim jeżdżę i nie narzekam - twierdzi pan Łukasz i podkreśla, że w niektórych gminach burmistrzowie jeżdżą własnymi samochodami rozliczając się tylko z delegacji.
Moda w przedwojennym Krakowie [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!