FLESZ - Nowy groźniejszy kleszcz dotarł do Polski
Do gminy przyjechała komisja powołana przez wojewodę, która szacowała straty. - Komisja uznała, że skutki gradobicia nie budzą wątpliwości - podkreśla wójt Gorajczyk.
Do zniszczeń w gminie Sułoszowa doszło dwa razy. Pierwsze nawałnice z gradem były 26 czerwca. Wówczas większą siłę żywiołu i skalę zniszczeń odnotowano w gminie Jerzmanowice-Przeginia, gdzie - jak pisaliśmy - leciały kule lodu wielkości śliwek. W dwóch wioskach Gotkowice i Jerzmanowice niszczyły uprawy rolne, warzywa i tunele w przydomowych ogrodach, gospodarstwa ogrodnicze, oraz uszkadzały samochody, powodowały podtopienia m.in w szkole i przedszkolu.
Tamta nawałnica nie ominęła także gminy Sułoszowa, ale na jej terenach wtedy zrobiła nieco mniejsze szkody. Natomiast trzy dni później 29 czerwca przyszło kolejne gradobicie, burze i podtopienia. Zalane były gospodarstwa. Nawałnica była tak silna, że zniosła do rzeki samochód, który utknął pod mostem.
Strażacy z Wielmoży potrzebują pomocy. Zbierają pieniądze na...
- Wtedy uprawy rolne naszych mieszkańców w wielu miejscach zostały zniszczone całkowicie. Niektórym rolnikom grad spowodował szkody niemal w całych gospodarstwach, innym zniszczył połowę plonów - mówi Stanisław Gorajczyk, wójt Sułoszowej.
Gospodarz gminy podaje przykłady gospodarstw np. 30-hektarowych, w których połowę areału stanowiły ziemniaki, a one po gradobiciu już nie odrosną. Tak samo było z uprawami bobu. Na polach, które nim obsadzono już nikt w tym roku niczego nie zbierze. Straty mają też rolnicy uprawiający truskawki. Grad był akurat w szczycie sezonu. Z tych plantacji po gradobiciu też już niczego nie udało się zebrać. Nie mniejsze problemy mają ci, którzy uprawiali zboża. - Są niemal wymłócone na polach. Całe połacie zbóż są wbite w ziemię, bo grad przechodzi falami, niszczy całe obszary - zaznaczają rolnicy.
Mieszkańcy gminy Sułoszowa ze smutkiem patrzyli na swoje uprawy, tym bardziej, że nim udowodnią, że ponieśli szkody ze zniszczonym polem nic nie mogą zrobić, ani zaorać, ani posadzić niczego innego. Problem tym większy, że w tym roku już żadnych plonów z tych areałów mieć nie będą.
Wielu z niecierpliwością czekało na szacowanie szkód. - Aż 300 rolników z naszej gminy złożyło wnioski o szacowanie strat na swoich polach - wylicza wójt gminy Sułoszowa.
Dla tych którzy występowali o płatności bezpośrednie do konkretnych upraw teraz ważne jest zaświadczenie o wystąpieniu niekorzystnych zjawisk atmosferycznych, przejściu nawałnicy i opadach gradu, a co za tym idzie zniszczeniu upraw. Tylko w ten sposób mogą wykazać, że swoje zobowiązania wypełnili, ale sytuacja pogodowa zniweczyła prace i zniszczyła plony.
- Na zbitych gradem polach rosną tylko chwasty, a przed przyjazdem komisji wojewódzkiej rolnicy nie mogli nawet ich usuwać, bo pola musiały zostać w takim stanie, jaki spowodowały nawałnice i grad. Teraz po oszacowaniu szkód mogą już orać. Nowych upraw nie będzie, ale przynajmniej chwasty usuną - dodaje wójt Sułoszowej.
