Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Limanowa: chcieli dokonać samosądu nad Romami

Bożena Wojtas, po
Pod feralnym blokiem w Limanowej. Konflikt trwa, władze rozkładają ręce
Pod feralnym blokiem w Limanowej. Konflikt trwa, władze rozkładają ręce Telewizja Polska, Kraków
Krwawa jatka wisiała w powietrzu, gdy zdesperowani mieszkańcy bloków przy ul. Fabrycznej w Limanowej chcieli w nocy z piątku na sobotę dokonać samosądu na romskiej rodzinie, która - jak twierdzą - od lat zatruwa im życie. W sobotę i niedzielę było spokojnie, ale końca konfliktu nie widać.

Zaczęło się psa, którego właścicielem jest romska rodzina. Puszczone bez opieki zwierzę w piątek zaatakowało kobietę w ciąży spacerującą po osiedlu. Na pomoc ruszył brat kobiety, próbował odpędzić zwierzę. W tym samym momencie pojawił się romski właściciel psa. Doszło do wymiany ostrych słów, przepychanki.

Wieczorem sytuacja się zaogniła. Przed blokiem przy ul. Fabrycznej pojawiła się kilkudziesięcioosobowa grupa Polaków i Romów. Zaczęło być gorąco. Jak mówią świadkowie, doszło do przepychanek, a w powietrzu latały płonące butelki z benzyną. - Wyjaśniamy, jak przebiegało to zdarzenie i czy faktycznie używano niebezpiecznych narzędzi - mówi Krzysztof Raczek, oficer prasowy limanowskiej komendy.
Faktem jest, że było na tyle gorąco, że miejscowa policja poprosiła o wsparcie funkcjonariuszy z krakowskiego plutonu alarmowego. Mieli zapobiec eskalacji konfliktu.

- To była okropna noc. Oka nie zmrużyliśmy. Cały czas było słychać wrzaski, bójki - wspominają mieszkańcy osiedla. Nieporozumienia z tą konkretną rodziną romską trwają w Limanowej od lat. Rzutują jednak na stosunki obu społeczności. - Chcemy normalnie żyć. Nasze skargi i prośby o przesiedlenie tej rodziny pozostają bez echa - żalą się mieszkańcy. Mówią, że problemy na osiedlu zaczęły się w momencie, gdy rodzina wprowadziła się do mieszkania komunalnego.

- Jesteśmy obrzucani obelgami, zaczepiani, często dochodzi tu do bójek, których inicjatorami są członkowie tej rodziny - mówi młody mieszkaniec osiedla. I zaraz dodaje, że nie jest rasistą. - Gdyby polska rodzina zachowywała się tak samo, to też domagalibyśmy się jej przesiedlenia - zaznacza. Konfliktowa rodzina mieszka w małym, 36-metrowym mieszkaniu. Często nocuje tam nawet ponad 16 osób, w tym małe dzieci. Niemal codziennie słychać dochodzą stamtąd odgłosy pijatyki.

- Ta rodzina jest zdemoralizowana - przekonuje mieszkaniec osiedla. Rok temu agresywni Romowie zaatakowali innych mieszkańców osiedla siekierami. Konflikt łagodził wtedy bp Wiktor Skworc. Na parę miesięcy zapanował spokój. Teraz spór wrócił ze zdwojoną siłą. Władze gminy twierdzą, że nie mogą przesiedlić agresywnej rodziny, bo... nie ma mieszkania zastępczego. - Poza tym przesiedlenie tej rodziny w inne miejsce spotka się z protestem nowych sąsiadów - mówi Rudolf Zaczyński, zastępca burmistrza Limanowej. Policja ma wysyłać w ten rejon więcej patroli. Mieszkańcy grożą, że jeżeli nikt im nie pomoże, może dojść do samosądu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska