https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lód na Jeziorze Rożnowskim utrzymał wrak volkswagena

Stanisław Śmierciak
Na granicy wsi Lipie i Gródek nad Dunajcem volkswagen golf wypadł z drogi i stoczył się z niemal pionowej skarpy na taflę lodu skuwającą wody Jeziora Rożnowskiego.

- W niedzielę po południu poderwał nas alarm o wypadku na drodze prowadzącej prawym brzegiem jeziora - relacjonuje Jakub Tobiasz z Ochotniczej Straży Pożarnej w Gródku nad Dunajcem. - Miejsce zdarzenia kojarzyliśmy jednoznacznie z dużym ryzykiem wpadnięcia auta do Jeziora Rożnowskiego.

Strażacy ruszyli lekkim wozem ratownictwa technicznego, żeby dotrzeć z pomocą jak najszybciej.
- Wiedzieliśmy, że z Nowego Sącza spieszą też dwa najcięższe wozy ratownictwa technicznego Państwowej Straży Pożarnej, ale im dotarcie na miejsce musiało zająć więcej czasu niż nam - opowiada Jakub Tobiasz z OSP w Gródku nad Dunajcem.

Rzeczywiście, druhowie przybyli z pomocą jako pierwsi. Volkswagen golf, a raczej to co z niego zostało, stał na kołach na lodzie skuwającym małą zatokę jeziora. Kierowca, mieszkaniec pobliskiej miejscowości Zbyszyce, wyszedł z opresji niemal bez szwanku. To wyglądało na cud. Załoga karetki pogotowia ratunkowego udzieliła mu tylko pierwszej pomocy na miejscu zdarzenia i nie było konieczności transportowania go do sądeckiego szpitala.

- Kilka lat temu, w sylwestra, niemal w tym samym miejscu auto wpadło do jeziora, a kierujący nim młody mężczyzna utonął - wspomina strażak Józef Tobiasz. - Teraz, na szczęście, lód się nie załamał, gdy runął na niego całkiem sporych rozmiarów samochód.

Volkswagen golf, zanim wylądował na lodzie, stoczył się ze skarpy, która ma ponad 12 metrów wysokości, a jej stromizna przekracza 75 procent. - Auto koziołkowało przez dach i obijało się o rosnące tam drzewa - mówi brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta sądeckiej straży pożarnej. - Być może to wyhamowało impet uderzenia w taflę lodu a tym samym zapobiegło zatonięciu pojazdu.

W miejscu, w którym znajdował się roztrzaskany volkswagen, działania ratownicze były utrudnione. W ocenie dowodzącego akcją strażaka, starszego kapitana Jacka Fiuta, nie było szans na wciąganie wraku auta bezpośrednio na drogę, czyli po bardzo stromej skarpie.

Ciężki wóz ratowniczy, który dysponuje mocną wciągarką linową, musiał się przedostać polną ścieżką na przeciwległy brzeg zatoki. Strażacy sprawdzali dokładnie wytrzymałość lodu, pod którym znajduje się kilka metrów wody. Wrak wozu osobowego był powoli przeciągany na brzeg.

Akcja ratownicza trwała około dwóch godzin.

Wybrane dla Ciebie

Pomnik Lotników Polskich w Krakowie idzie do remontu. Wykonawca wszedł na plac budowy

Pomnik Lotników Polskich w Krakowie idzie do remontu. Wykonawca wszedł na plac budowy

Największe ślimaki ważą pół kilograma. Żyją nawet 10 lat, dewastują lasy i plantacje

Największe ślimaki ważą pół kilograma. Żyją nawet 10 lat, dewastują lasy i plantacje

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska