https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

LOT-em bliżej, jeśli damy sobie szansę

Tadeusz Pieronek, biskup
Przed wielu laty, kiedy z Krakowa do Warszawy, a nawet do innych miast Polski można było dolecieć samolotami pochodzącymi chyba z demobilu, bo nie było w nich foteli, a tylko ławeczki pod ścianami czegoś, co uchodziło za kabinę pasażerską, Polskie Linie Lotnicze "LOT" reklamowały się kolorowym afiszem, na którym chłopczyk wznosi główkę do góry, rozpościera ręce, lekko zgina kolana i udaje startującą maszynę.

Napis na afiszu głosił: "LOT-em bliżej !" Była to sympatyczna reklama, aczkolwiek niektórzy znawcy, chyba artyści graficy, wytykali mu, że to reklama prymitywna i związana z jakością sprzętu, jakim wówczas LOT dysponował.

Coś w tym było, zgodnie z powiedzeniem: "Jaki pan, taki kram".

Starty tych samolotów, chyba były to Antonowy, odbywały się jeszcze ze starego lotniska na Rakowicach, gdzie można było dojechać taksówką, drogą wybudowaną do Nowej Huty. Z chwilą przejęcia przez lotnictwo cywilne zachodniej części wojskowego lotniska Balice w 1964 r., mało kto zwracał uwagę na drogi, które do niego prowadziły, były one zresztą takie, jak wszystkie inne.

Sytuacja zmieniła się jednak radykalnie, kiedy z początkiem lat 90. Balice zaczęły obsługiwać ciągle wzrastający ruch turystyczny.

Niezbędna okazała się znaczna rozbudowa lotniska, wybudowanie pomieszczeń i oddzielenie dworca krajowego od międzynarodowego, zadbanie o parkingi, uruchomienie szybkiego połączenia kolejowego z centrum miasta i dogodnych dróg dojazdowych.
Zdołano poszerzyć płytę postojową.

Zwiększyć przepustowość pasażerów, co było możliwe głównie przez zniesienie granic dla obywateli państw objętych umową z Schengen, choć utrudnione przez rygorystyczne przepisy kontroli osobistej, przyjęte ze względu na walkę z terroryzmem. Ale problem dojazdu do Balic nie ruszył
z miejsca.

Nie znajduje też zrozumienia u odpowiedzialnych za to fakt, że od momentu otwarcia lotniska dla tanich linii Balice nadal pękają w szwach.

Najczęściej wytłumaczeniem jest w takich przypadkach brak pieniędzy. To poważna przeszkoda, ale warto zwrócić uwagę, że Kraków stanął obecnie przed światową szansą, która może się już szybko nie powtórzyć.
To prawda, że współcześni specjaliści od reklamy wcisną turyście każdy gnieciuch, zamiast pachnącego i zdrowego chleba, ale królewski Kraków nie potrzebuje takiej propagandy. Co więcej, powinien się przed nią chronić. Miasto o tak wyrafinowanym smaku musi się prezentować i zalecać samo.

Swymi zabytkami, dziełami kultury materialnej i duchowej, porządkiem i dbałością o każdy szczegół swojego wyglądu, a przede wszystkim ludźmi, dającymi dowód swoją mądrością i perspektywicznym myśleniem, że wysokie rankingi Krakowa mają pokrycie w rzeczywistości.

"Jak cię widzą, tak cię piszą!"

Przykro i wstyd już nie od dziś, że pierwszy szlak, jaki przemierzają goście zjeżdżający drogą powietrzną do królewskiego grodu, od lotniska na obrzeża miasta, fragmentami nie różni się niczym od dziurawej, brudnej, źle oznakowanej, polnej drogi. Przypomina to trochę reklamę LOT-u sprzed lat.

Jaki pan, taki kram! To, co sobie o tym pomyślą przybysze, to pół biedy, ale jeżeli opowiedzą o tym swoim sąsiadom i znajomym, to nie miejmy pretensji, że ci do Krakowa się nie wybiorą, bo kosztowne występy wątpliwych gwiazd można obejrzeć w wielu miastach Europy i nie zatrą one złego wrażenia lekceważącego przyjęcia ich przez miasto, do którego nie ma ani jak dojechać, ani jak wyjechać.

W 1956 roku, kiedy otwarły się możliwości przyjazdu do Polski ze Stanów Zjednoczonych Ameryki, jeden ze starszych emigrantów postanowił odwiedzić rodzinę w kraju.

Wysiadł na Okęciu w Warszawie, skąd autobus zawiózł go do hotelu. Jadąc po kocich łbach doznał takiego szoku, że następnego dnia wrócił do Stanów. Musiały upłynąć lata, by przyjechał ponownie.

Wybrane dla Ciebie

Wisła walczy o dobre miejsce przed barażami. Bruk-Bet Termalica już świętuje, ale…

Wisła walczy o dobre miejsce przed barażami. Bruk-Bet Termalica już świętuje, ale…

Będą kolejne zmiany na drodze do Morskiego Oka. Czy zwiększą bezpieczeństwo turystów?

Będą kolejne zmiany na drodze do Morskiego Oka. Czy zwiększą bezpieczeństwo turystów?

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska