FLESZ - Polacy smakoszami czekolady

Odkryty bunkier był w stanie pomieścić dwóch lub trzech żołnierzy z karabinami maszynowymi. Do ich montażu obiekt o wymiarach 2,40 na 3,70 metra był też odpowiednio przystosowany. Prawdopodobnie w czasie wojny wewnątrz znajdowały się też urządzenia obserwacyjne. Kiedy do pracy przystąpili członkowie SHES ze Starego Sącza, którzy od lat zajmują się odkrywaniem ukrytej pod ziemią historii Sądecczyzny, a w ostatnim czasie także szukaniem schronów, z całą pewnością stwierdzili, ze jest to obiekt o wartości historycznej.
- Odkryłem koronę tego obiektu i dokonałem pomiarów. Udało mi się na tej podstawie stwierdzić, że ten obiekt to schron bojowy Ringstand 58C - relacjonuje Stanisław Pustułka, prezes Stowarzyszenia Historyczno - Eksploracyjnego Sądecczyzny.
Jak się okazuje, bunkier ma bardzo ciekawą historię. O tym, że znajduje się on w ogródku wiedział jedynie właściciel terenu, Mieczysław Klag mieszkający przy ul. Witosa w Starym Sączu.
- Kiedy budowano tutaj drogę, bunkier znajdował się wyżej. Aby mogła ona powstać musieli go usunąć więc został stoczony na działkę mojego dziadka. Ten teren po nim odziedziczył mój ojciec. Nigdy nie wiedział co z nim zrobić. Pamiętam, że chciał to zburzyć, ale to była bardzo silna konstrukcja i nie był w stanie - opowiada właściciel.
To właśnie trudności związane z pozbyciem się obiektu sprawiły, że bunkier został zasypany w latach 80- tych i od tego czasu znajdował się pod ziemią. Żelbetowa konstrukcja rzeczywiście była i w dalszym ciągu jest bardzo solidna - oparta jest bowiem na projekcie włoskiego schronu wykorzystywanego podczas walk o Tobruk w Afryce Północnej.
Zgodnie z ówczesną praktyką, schrony budowano na wzniesieniach, skąd była bardzo dobra widoczność. W tym przypadku w miejscu, gdzie znajdował się schron wybudowano drogę, dlatego został on zepchnięty do dołu. Potem na długie lata całkowicie zniknął pod powierzchnią ziemi.
- Te obiekty były budowane przez miejscową ludność w bardzo trudnym dla nich czasie, bo w czasie wojny. Prace nadzorowali niemieccy inżynierowie, ale wykonaniem w ramach pracy przymusowej zajmowali się nasi przodkowie - mówi Pustułka.
Tego typu obiektów nie tylko w Starym Sączu, ale na całej Sądecczyźnie udało się odkryć już całkiem sporo, bo kilkadziesiąt. Wynika to głównie z faktu, że właśnie tam ciągnęła się linia obronna Stellung A2, czyli niemiecka linia oporu mająca chronić przed naporem rosyjskiej armii. Najwięcej schronów zachowało się w Starym Sączu, ale również w okolicy Chełmca oraz Brzeznej.
Wiadomo już, że na razie schron ze Starego Sącza zostanie na swoim miejscu. W tym momencie niestety nie będzie możliwe przeniesienie go, bo generowałoby to zbyt duże koszty.
- W przypadku tego schronu zostanie on namierzony GPS-em, wykonamy jego dokumentację i teren z racji tego, że jest prywatny, zostanie przywrócony do stanu pierwotnego - informuje Pustułka i zaznacza, że samo odkrywanie tego typu miejsc jest bardzo ważne dla historii.
SHES namierza schrony na zlecenie Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Tego typu obiektów na Sądecczyźnie jest prawdopodobnie około osiemdziesięciu.
Do części z nich już udało się dotrzeć, a do zwiedzania przystosowane zostały do tej pory dwa takie obiekty. Jeden z nich znajduje się w Barcicach, a drugi w Mostkach. Oba schrony zostały udostępnione turystom. Takich, które można zobaczyć tylko z zewnątrz jest natomiast kilkadziesiąt.
- Za nic mają przepisy! Sądeccy mistrzowie parkowania w akcji
- Klimatyczne i magiczne chaty w górach blisko Nowego Sącza
- Heron w Siennej robi furorę. To bardzo modne miejsce wśród Instagramerów
- HIT czy KIT? 10 kontrowersyjnych sposobów na upiększenie Nowego Sącza
- Zjazd absolwentów WSB-NLU. Kilkaset osób bawi się na 30-leciu uczelni