Mirosław Zastawnik z Bukowna prowadzi mały dom opieki. Jesienią na głównej drodze położono asfalt... prawie 30 centymetrów wyżej niż boczna droga. - Wykonałem kilkanaście telefonów z prośbami, by bubel naprawiono i nic to nie dało - skarży się mężczyzna. Już kilka samochodów zjeżdżając z drogi uległo awarii. Raz omal nie doszło do tragedii.
Karetka odwoziła do ośrodka pacjenta po dializie. W środku było jeszcze kilku pacjentów. Kierowca ambulansu po ciemku nie zauważył zeskoku. Chorzy pospadali z wózków i siedzeń, a auto ledwo utrzymało pion.
Rodzina Wiśniewskich ma dom i gospodarstwo przy drodze powiatowej w Bydlinie. Po remoncie "fachowcy" tak zrobili odwodnienie z ulicy, że rurę wypuścili na podwórko, gdzie ich córka miała budować dom. - Interweniowałem wielokrotnie, że jak będzie duża woda, to mnie zaleje. Nikt mnie nie chciał słuchać - oburza się Kazimierz Wiśniewski. - Usłyszałem tylko od jednego dyrektora, że jak mnie zaleje, to pogadamy. Zalało, ale oni nadal są głusi - skarży się mężczyzna. Ma wodę w piwnicach i na całym podwórku.
Podtopieni są też sąsiedzi po drugiej stronie ulicy. Odwodnienia terenu w ogóle nie zrobiono.
- Proponowaliśmy drogowcom kilka rozwiązań i nic. Teraz nas straszą, że przez pięć lat nie będzie wolno nic poprawiać - denerwują się mieszkańcy Bydlina.
Problemów z drogami powiatowymi jest więcej. W Lgocie Wolbromskiej nowy asfalt już pęka i "zapomniano" o przepustach wzdłuż drogi. W starostwie powiatowym, które nadzoruje efekty tych prac drogowych, ciągle zapewniają, że wszystko jest w porządku, a mieszkańcy wprost są zachwyceni postępami prac.
Niestety, kiedy zgłosiliśmy się do urzędników po konkrety, ci nabrali wody w usta. Choć o odpowiedź poprosiliśmy aż trzech urzędników znających temat remontów dróg powiatowych, żaden nie zdecydował się odpisać na nasze pytania.