Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie piszą donosy...

Marek Lubaś-Harny
Polskapresse
Każda informacja, nawet ta niepodpisana z imienia i nazwiska, jest przez urzędników fiskusa, policjantów i prokuratorów wnikliwie czytana i analizowana - pisze Marek Lubaś-Harny

Do Komendanta Policji. Pilne! Dotyczy: przygotowania zamachu terrorystycznego. Kierując się dobrem państwa polskiego zawiadamiam, że dziś w godzinach dopołudniowych byłem świadkiem przygotowań do zamachu terrorystycznego na dworcu PKP Kraków Główny. Podążając za kilkoma osobnikami o śniadej skórze stwierdziłem, że posługując się planem Krakowa, coś rysowali w zeszycie, pokazując na konstrukcje Dworca PKP i Dworca PKS oraz tunelu tramwajów. Osobnicy ci rozmawiali w nieznanym mi języku, usłyszałem jednak słowo, które brzmiało jak "eksplozjon". Wnioskuję z tego, że byli to wysłannicy al Kajdy, którzy planują zamach w Krakowie, a więc nieprawdą jest, co podały Wiadomości telewizyjne, że Polska jest bezpieczna od zamachów. Proszę o poważne potraktowanie tego sygnału. Nazwiska swojego nie mogę ujawnić, gdyż al Kajda jest już na moim tropie, o czym świadczy fakt, że w godzinach południowych byłem śledzony w Galerii Krakowskiej przez osobnika o śniadej skórze.

Treść tego listu została tu dla niepoznaki w kilku istotnych szczegółach zmieniona, jednak faktem jest, że podobne anonimy, w całej masie innych, policja rzeczywiście otrzymuje.

Przeczytaj także: Małolat pali? Złóż obywatelski donos

Anonimów nie lekceważymy
- No i co by pan zrobił, dostając podobne doniesienie? - pyta rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie, mł. insp. Dariusz Nowak. - Może wariat, może się przesłyszał, a może...
Policja anonimowych donosów nie lekceważy. - Na donosach policja pracuje od zawsze i do policji wpływa ich bardzo dużo - mówi młodszy inspektor. - Gdybyśmy jednak chcieli ocenić, ile z tych informacji jest dla policji w jakiś sposób przydatnych, to będzie od dziesięciu do piętnastu procent, góra dwadzieścia. Z kolei zaledwie kilka procent z tego to są informacje naprawdę dużego kalibru. Przeważają czyste złośliwości. Jednak jeśli głupi nastolatek czy sfrustrowany pracownik hipermarketu złośliwie poinformuje o podłożonej bombie, to my tego zignorować nie możemy, prawda?

Gdy bogactwo kłuje
- Wiele donosów jest źle adresowanych - mówi Dariusz Nowak. - W ostatnich latach często dotyczą one nadużyć podatkowych, a tymi policja się nie zajmuje. Przekazujemy je do urzędów skarbowych.
Urzędy skarbowe województwa małopolskiego analizują wszystkie doniesienia - czy to otrzymane z policji, czy takie, które napłynęły bezpośrednio do nich lub do Izby Skarbowej. Zdarza się, że po sprawdzeniu urzędy podejmują stosowne kroki wobec opisanego w donosie podatnika lub firmy. Jednak z informacji, jakimi dysponuje Izba Skarbowa w Krakowie, wynika, że stosunkowo niewiele z tych doniesień potwierdza się. Ze 114 doniesień, które wpłynęły bezpośrednio do Izby Skarbowej w ubiegłym roku i zostały przekazane właściwym urzędom skarbowym, zaledwie 10 uznano za zasadne, bądź częściowo zasadne. Do końca sierpnia 2010 roku uznano za takie 4 doniesienia z 70, które wpłynęły.
- Autorzy donosów najczęściej sugerują, że opisane przez nich osoby nieuczciwie się dorobiły - mówi Monika Sala-Szczypińska, rzeczniczka Izby Skarbowej w Krakowie. - Dowodem tej nieuczciwości mają być wybudowany właśnie dom czy nowy samochód. Zarzuty padają różne, np. nieprawidłowości w rozliczeniach podatkowych, zatrudnianie pracowników na czarno, ukrywanie niektórych źródeł dochodów. Często dochodzą do tego informacje z prywatnego życia, np. że "właścicielka wchodzi w stosunki pozamałżeńskie ze swoim pracownikiem".

Wielu ze składających doniesienia wydaje się doskonale zorientowanych w szczegółach działalności opisywanych osób, jak choćby informator, który doniósł, że "owa pani trudni się rzemiosłem, tworząc na zamówienia klientów nie tylko haftowane obrazy, ale i bieliznę (dziergane na drutach stringi)".

Obywatelskie oburzenie
Dużą dozę obywatelskiego poświęcenia wykazał też autor, który osobiście podjął "obserwację uczestniczącą", w wyniku której doniósł:
"Trzej Panowie założyli stronę, na której prowadzą i oferują szkolenia interpersonalne dla mężczyzn (z zakresu uwodzenia kobiet). Teren ich działań to cała Polska. Ludzie Ci działają bezprawnie, nie rozliczają się ze szkoleń, nie wystawiają rachunków, nie prowadzą księgowości i nie płacą składek ZUS. (...) Ceny szkoleń wahają się w granicach od 100 do 2000 zł. Działają od ponad roku, z moich informacji wynika, że wyszkolili przynajmniej 6 osób. Licząc, że każde szkolenie kosztowało 2000 zł (dane ze strony internetowej), Ci panowie nie rozliczyli się z kwoty ponad 12000 zł oraz składek ZUS za ponad 12 miesięcy działalności. (...) Cały czas prowadzą szkolenia i cały czas jest to oszukiwanie US i ZUS oraz podatników i państwa polskiego. Przy odrobinie chęci, sprawa jest bardzo prosta, wystarczy zwykła prowokacja (...) i cały ich proceder wyjdzie na jaw. (...) Moje zgłoszenie jest wynikiem oburzenia, ponieważ nie powinno być tak, że pewne osoby mogą sobie kpić z prawa i instytucji państwa polskiego. (...) Skąd tyle o nich wiem? Jestem ich byłym kursantem, bardzo proszę o anonimowość".
Niestety, autor tego doniesienia nie wspomniał, czy trening interpersonalny w zakresie uwodzenia kobiet okazał się skuteczny. Można się tylko domyślać, że nie bardzo i stąd oburzenie byłego kursanta.

We własne gniazdo
O dziwo, stosunkowo rzadziej adresatami donosów bywają prokuratury, choć w ostatnich dniach rozgłosu nabrała afera w Małopolskim Ośrodku Ruchu Drogowego w Tarnowie, gdzie kandydatów na kierowców egzaminowano na samochodach bez ważnych badań technicznych. Jak przyznała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Tarnowie, Bożena Owsiak, sprawa wyszła na jaw właśnie dzięki donosom. Były anonimowe, jednak doskonała znajomość szczegółów sprawy, łącznie z numerami rejestracyjnymi samochodów, pozwala przypuszczać, że autorem doniesień był ktoś z grona pracowników MORD.

Prokuratura nie ma obowiązku wszczęcia postępowania na podstawie otrzymanego donosu. Nie ma nawet potrzeby odmowy wszczęcia postępowania, jeśli donos jest w oczywisty sposób wytworem fantazji autora, pozostawia po prostu sprawę bez biegu. Natomiast w przypadku uzasadnionego przypuszczenia, że anonim może zawierać choć ślad prawdy, sprawę przekazuje się do sprawdzenia właściwej jednostce policji. Prokurator rejonowy dla Krakowa-Podgórza, Jacek Para, mówi:
- Z moich obserwacji wynika, że to są sporadyczne przypadki. Ja się z tym spotykam dosłownie kilka razy w roku. W ostatnim czasie wpłynęły dwa anonimy. Z jednego wynika, że ktoś prowadzi hurtownię i wozi towar nocą, co autorowi wydaje się podejrzane. Jest też paszkwil pod adresem dyrektora Aresztu Śledczego w Krakowie, ale nie zawiera zarzutów, tylko inwektywy i zwroty obsceniczne. Jeśli się nim zajmiemy, to raczej pod kątem sprawdzenia autora.
Może większość piszących anonimy to ludzie zorientowani w procedurach i mając świadomość, że sprawa i tak trafi do policji, wolą zwracać się do niej bezpośrednio?

Widzenia i wibracje
Mł. insp. Dariusz Nowak przyznaje: - Z racji tego, że mnie znają, po każdym głośnym wydarzeniu medialnym jestem prześladowany przez osoby, które mają widzenia, wibracje albo otrzymują informacje wprost od sił nadprzyrodzonych. Długo np. atakowała mnie pewna pani, która przekazała mi trzysta stron dokumentacji, mającej dowodzić, że są w Polsce przestępcy dokonujący nielegalnych przeszczepów za pośrednictwem telewizorów. Człowiek śpi, a rano budzi się bez nerki i nawet o tym nie wie.

Rzecznik krakowskiej policji zapewnia jednak, że nikogo nie traktuje się z góry jak wariata. - Zakładamy, że w każdej bajce może być jakieś ziarno prawdy - mówi. - Nie można przecież wykluczyć, że człowiek chory był rzeczywiście świadkiem przestępstwa i może nam przekazać cenne wskazówki, choć czasem w niecodziennej formie. Przed kilku laty do małopolskiej policji wpłynął anonim z Podhala. Jego autor opisywał, że we śnie ukazał mu się anioł, zaprowadził pod las i wskazał miejsce, gdzie został zakopany człowiek, od dawna bezskutecznie poszukiwany przez policję.

- W pierwszej chwili sprawa wyglądała na urojenie - opowiada Dariusz Nowak. - Jednak autor listu powołał się na fakty, które rzeczywiście miały w tej wsi miejsce trochę wcześniej. Wspomniany przez niego człowiek istotnie uchodził za zaginionego. Donos trafił do naszego "Archiwum X". Okazało się, że we wskazanym miejscu rzeczywiście zakopano zwłoki tego człowieka. Inne wskazówki pozwoliły ustalić jego zabójcę po kilku latach od popełnienia zbrodni. Policjanci wpadli także na ślad autora anonimu, ale on wkrótce zmarł i nie udało się ustalić, czy informację o zakopanych zwłokach rzeczywiście przekazał mu anioł, czy ktoś inny.

Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolscekryminalnamalopolska.pl

60 tysięcy złotych do wygrania.Sprawdź jak. Wejdź nawww.szumowski.eu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska