https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Luksus własnego zdania Jana Rokity: Pożegnanie z Jourovą

Jan Rokita
Na Węgrzech trzeba „rozmontować imperium medialne” premiera Viktora Orbana. We Włoszech należy powstrzymać premier Giorgię Meloni przed „zastraszaniem dziennikarzy” groźbami wytoczenia im procesów o zniesławienie. Na Słowacji musi się ochronić państwowe media przed „zamachem”, jaki czyni premier Robert Fico.

Te trzy kraje: Węgry, Włochy i Słowacja łączy ponoć to, że ich prawicowe rządy zagrażają wolności słowa. Tak przynajmniej widzi dzisiejszą Europę odchodząca czeska komisarz Vera Jourova, która przez ostatnie lata miała pilnować wysokich standardów wolności i praworządności w Unii Europejskiej. A w konsekwencji taki obraz prezentuje też opublikowany w ostatnią środę w Brukseli coroczny raport w sprawie wolności słowa, przygotowany przez zespól urzędników unijnych, pod politycznym kierownictwem czeskiej pani komisarz.

Prawdę mówiąc, ten raport jest aż tak tendencyjny, że w jego wiarygodność nie wierzą nawet ci, którzy z satysfakcją relacjonują ostatnie wystąpienie Jourovej. Robią to przecież dlatego, że wiedzą dobrze, iż Jourova przez cały czas swojego urzędowania kierowała się jedną i tylko jedną ideą: wnieść swój jak największy wkład do walki z rosnącą w siłę europejską prawicą. I jak najszerzej upowszechnić jeden z największych „fake newsów” współczesności: że to lewica jest jedynym obrońcą wolności słowa, a prawica stanowi dlań śmiertelne zagrożenie. W jakimś sensie ikonicznym symbolem całej unijnej kariery Jourovej pozostaną obrazki z jej odwiedzin Warszawy, tuż przed ubiegłorocznymi świętami Bożego Narodzenia. Pech chciał, że Jourova przyjechała cieszyć się z postępu wolności słowa w naszym kraju akurat w dniu, gdy nowy rząd siłą przejmował gmachy Telewizji Polskiej, gdyż nie był w stanie podporządkować sobie mediów za pomocą prawa. Jest w sieci taki filmik ze scenką na korytarzu polskiego sejmu, kiedy Jourova uśmiecha się, nie wiedząc co ma zrobić, podczas gdy grupa opozycyjnych posłów zasypuje ją wieściami, akurat dochodzącymi właśnie z gmachu TVP.

Drobnym, acz charakterystycznym przyczynkiem do ostatniego raportu Jourovej jest wykryty przez dziennikarza „Politico” fakt zatrzymania jego publikacji na kilkanaście dni, ze względu na fragment poświęcony Włochom. Jourova czekała z wydaniem opinii na temat respektu rządu włoskiego dla wolności słowa do czasu, gdy partia Giorgii Meloni nie zagłosowała w Parlamencie Europejskim nad ponownym wyborem Ursuli von der Leyen na szefową Komisji Europejskiej. Ostatecznie Meloni odmówiła poparcia dla Niemki, więc w biurze Jourovej uwolniono ten fragment raportu, w którym mowa o „zastraszaniu dziennikarzy” przez włoską premier.

Można się tylko domyślać, jak wyglądałby raport na temat Włoch, gdyby Meloni nie okazała się aż tak harda przy głosowaniu.
Ostatni występ Jourovej kończą słowa żalu, iż nie zdążyła ona zastosować unijnych sankcji wobec Węgier, Włoch i Słowacji, gdyż odpowiednia dyrektywa europejska, umożliwiająca ich zastosowanie, wejdzie w życie dopiero latem przyszłego roku. Jak na ironię, ową dyrektywę nazwano „O wolności mediów”, podczas gdy jej istotą jest stworzenie w Brukseli narzędzi do scentralizowanego nadzoru nad mediami we wszystkich państwach Unii. Z oportunizmu albo bezmyślności zgodził się w imieniu Polski na te nowe przepisy jeszcze rząd premiera Morawieckiego. Dla zwolenników wolności słowa pożegnanie z Jourovą nie może więc być powodem do optymizmu na przyszłość.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska