Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Sadlok: Sentymenty pójdą na bok

Bartosz Karcz
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz Anna Kaczmarz/Dziennik Polski/Polskapresse
Maciej Sadlok jeszcze w poprzednim sezonie grał w Ruchu Chorzów. Teraz broni barw Wisły Kraków i w niedzielę zagra przeciwko byłym kolegom z drużyny.

- Mecz z Ruchem to pewnie nie będzie dla Pana zwykły mecz?
- Nie będzie. Dla każdego zawodnika, który w jakimś klubie spędził sporo czasu, to jest inny mecz niż wszystkie. Ja w Ruchu do tej pory spędziłem najwięcej czasu, więc pewno niedzielny mecz będzie dla mnie sporym przeżyciem.

- W Ruchu wypłynął Pan na szerokie wody. To klub, do którego zawsze będzie Pan podchodził z sentymentem?
- Oczywiście. Ruch dał mi kiedyś szansę i zawsze będę za to wdzięczny. O takich rzeczach nie można zapominać. Trzymam kciuki za chłopaków, choćby w europejskich pucharach. Bardzo cieszyłem się gdy w czwartek awansowali w Lidze Europy. W niedzielę jednak sentymenty pójdą na bok, a będzie się liczyło tylko zwycięstwo Wisły.

- Rywalizacja z byłymi kolegami sprawi, że mobilizacja będzie u Pana jeszcze większa niż zwykle?
- Zawsze staram się być przygotowany do meczu na sto procent, ale to fakt, że mecz z Ruchem wyzwoli pewnie we mnie dodatkowe pokłady adrenaliny.

- Tak się to teraz ułożyło, że w Chorzowie jest mocna kolonia krakowska, bo w Ruchu gra aż pięciu byłych piłkarzy Wisły. W Krakowie jest was natomiast czterech byłych graczy „Niebieskich”.
- Rzeczywiście, tak się to poukładało. Nawet śmiejemy się z tymi chłopakami z Ruchu, że mijamy się teraz na bramkach autostradowych, bo oni mieszkają w Krakowie, a my na Śląsku. To jest jednak normalna sprawa, że piłkarze zmieniają barwy, choć w tym przypadku wygląda to trochę tak, jakby oba kluby mocno ze sobą współpracowały.

- Ruch i Wisła to dwie wielkie firmy polskiej ekstraklasy. Zawsze mecze obu tych drużyn cechuje duże zaangażowanie obu stron. Jak Pan wspomina podejście piłkarzy Ruchu do meczów z „Białą Gwiazdą”?
- Mogę potwierdzić, że do takich meczów jak z Wisłą, Legią czy Górnikiem podchodzi się tam trochę inaczej niż do innych spotkań. Jest taka chęć pokazania się z jak najlepszej strony. Ruch ma swoją piękną tradycję i zawsze chcieliśmy pokazać, że choć teraz w Chorzowie nie ma drużyny, zaliczającej się do potentatów, to „Niebieskich” nie można lekceważyć. Myślę, że w niedzielę będzie podobnie i czeka nas bardzo trudny mecz.

- Utrzymuje Pan kontakt z piłkarzami Ruchu? Będą jakieś SMS-y przed meczem?
- Mam stały kontakt choćby z Łukaszem Surmą. Już pogratulowałem mu bramki i awansu w Lidze Europy. Mam też kontakt z innym chłopakami. Rozmawiamy co drugi, co trzeci dzień, a przed meczem kontakt będzie pewnie jeszcze bardziej natężony.

- Wy ostatnio zaskoczyliście wszystkich swoją grą i wynikiem w Poznaniu. Czy to oznacza, że Wisła wskoczyła już na właściwe tory?
- To się okaże w niedzielę. Mecz z Lechem był pełen emocji i czuło się to na boisku. Szkoda tylko, że ze spokojnym prowadzeniem nie dotrwaliśmy do końca. Z drugiej strony dzięki temu była duża dramaturgia, a dla nas najważniejsze było to, że wszystko skończyło się wygraną. Te punkty były nam bardzo potrzebne po dwóch remisach. Po takim zwycięstwie nasze morale poszło w górę i jeszcze bardziej wierzymy w swoje umiejętności. Trzeba to jednak będzie pokazać w meczu z Ruchem.

- Z Lechem graliście po ich meczu w europejskich pucharach. Teraz będzie podobnie, bo Ruch miał swój mecz w Lidze Europy w czwartek. Biorąc pod uwagę, że kilku zawodników Ruchu ma swoje lata, myśli Pan, że to będzie miało znaczenie w niedzielę?
- Na pewno z wiekiem jest trudniej dochodzić do siebie po wyczerpujących meczach. Chłopaki grają co trzy dni i być może jakiś wpływ na ich grę to będzie miało. My jednak absolutnie nie możemy tak do tego podchodzić, bo wtedy nie odniesiemy sukcesu. W Ruchu grają „charakterni” zawodnicy, więc na pewno nie przyjadą do Krakowa tylko się bronić. Pamiętajmy, że Ruch ma zero punktów, więc zrobi wszystko, żeby jak najszybciej odbić się od dna. Ja wierzę, że nie nastąpi to jeszcze w Krakowie.

- Pan dość szybko zaaklimatyzował się w Wiśle. Od początku sezonu gra Pan równo i dobrze. Pan też tak to widzi?
- Aklimatyzacja rzeczywiście przebiegła błyskawicznie, ale nigdy nie miałem z tym problemów w nowym otoczeniu. Cieszę się, że mam ciągłość gry, bo człowiek grając regularnie „łapie” formę i czuje się coraz lepiej. Mam nadzieję, że stać mnie będzie na jeszcze lepszą grę.

- Strzelił Pan gola w pierwszym meczu Wisły i żartował Pan wtedy, że na następnego przyjdzie poczekać pięć lat. Często Pan jednak bierze udział w ofensywnych akcjach Wisły, więc może kolejne trafienie przyjdzie wcześniej.
- Cieszę się, że to jest zauważane, bo wcześniej gdy występowałem na boku obrony często zarzucano mi, że za mało angażuję się w grę ofensywną. Jak człowiek dobrze się czuje fizycznie, to samo przychodzi. Pamiętam jednak, że obrońca zawsze jest obrońcą i przede wszystkim musi myśleć o tym, żeby z tyłu było zero. A to co zrobi z przodu, to już jest wartość dodana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska