Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maor Melikson w wysokiej formie na starcie sezonu

Bartosz Karcz
Na tak grającego Meliksona, jak w niedzielnym meczu z Bełchatowem, przyjemnie się patrzy
Na tak grającego Meliksona, jak w niedzielnym meczu z Bełchatowem, przyjemnie się patrzy Andrzej Banaś
W zgodnej opinii większości obserwatorów niedzielnego meczu Wisły z GKS-em Bełchatów (2:1) jego bohaterem był Maor Melikson. Izraelczyk nie tylko strzelił pierwszego gola dla "Białej Gwiazdy" i asystował przy drugim. Był również głównym motorem napędowym akcji drużyny. Piłkarzem, którego rywale momentami byli w stanie zatrzymać jedynie faulami.

Melikson przypomina dzisiaj zawodnika, jakiego pamiętamy z jego pierwszego okresu gry w Wiśle. W takiej formie jest dla drużyny bardzo ważną postacią i aż trudno sobie wyobrazić dzisiaj zespół Michała Probierza bez niego.

Znamienne jest to, że osoby związane z pierwszym zespołem Wisły zdradzają, że Melikson po wakacjach wrócił odmieniony. Znów pełen zapału do pracy i głodny gry, co w poprzednim sezonie nie było przecież normą. Widać to na boisku jak na dłoni, choć Michał Probierz stara się jednak studzić emocje po dobrym występie swojego podopiecznego.

- Dla mnie każdy piłkarz w zespole jest bardzo istotny - mówi trener Wisły. - Jeśli chodzi o Maora, to nie jest przypadkiem, że jest to zawodnik o uznanej klasie. Oby to potwierdzał przez cały sezon. Ja mogę się cieszyć, że gra teraz bardziej dla zespołu. To później procentuje. Poczekajmy jednak z zachwytami. Po jednym meczu trudno przecież o obiektywną ocenę. Trzeba podejść do tego spokojnie. Często robi się bowiem z kogoś króla po jednym spotkaniu, a za dwa tygodnie tę samą osobę szmaci. Dlatego poczekajmy na całą rundę. Jedno co muszę przyznać, to że Maor bardzo sumiennie pracuje, jest wyróżniającą się postacią i o to chodzi. To zawodnik, który ma ogromny potencjał i jeśli miałby odejść z Wisły, to za wielkie pieniądze.

Właśnie. Temat transferu Meliksona ciągle żyje, a kibice jeszcze do 31 sierpnia, czyli daty zamknięcia okna transferowego, będą żyć w niepewności. Przy ul. Reymonta nie kryją bowiem, że jeśli pojawi się konkretna oferta dla tego zawodnika, to wobec kłopotów finansowych klubu, nikt nie będzie się zastanawiał nad tym, czy Meliksona sprzedać czy nie. Jak jednak w takiej sytuacji funkcjonowałby zespół? Probierz nawet nie chce nad tym się rozwodzić, bo jak mówi: - Na razie nie ma tematu transferu Meliksona, więc nie ma nawet co tego rozważać.

Sam zainteresowany też spokojnie podchodzi do swoich ostatnich dokonań. W niedzielę nawet nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. W poniedziałek robił to już chętniej, choć ciągle odczuwał skutki ostrych wejść rywali. Najbardziej interwencji Adama Stachowiaka, który w końcówce spotkania wprost staranował piłkarza Wisły, trafiając kolanem w jego plecy.

- Rzeczywiście, plecy trochę bolą, ale to nic poważnego i myślę, że do następnego meczu wszystko będzie w porządku - mówi piłkarz Wisły.

Po tej interwencji bramkarza Bełchatowa Melikson został na boisku, co - jak miało się wkrótce okazać - było kluczem do zwycięstwa "Białej Gwiazdy". W doliczonym czasie gry to właśnie Izraelczyk dośrodkował piłkę z rzutu wolnego, a Cwetan Genkow strzelił gola na wagę trzech punktów.

- Jestem bardzo szczęśliwy, że udało nam się wygrać ten mecz - mówi Melikson. - Długo było 1:1, ale jednak potrafiliśmy ten rzut wolny zamienić na gola i wygraliśmy. W ostatnim czasie sporo trenujemy stałych fragmentów gry, ale akurat ten rzut wolny to nie było jakieś dopracowane zagranie. Ja po prostu widziałem, że Cwetan szuka pozycji do strzału w polu karnym. Pozostało dokładnie dograć piłkę, a on zrobił całą resztę.

Zanim Genkow strzelił gola na 2:1 - jeszcze w pierwszej połowie do siatki trafił sam Melikson. Rzut karny wykonał bardzo pewnie. Można było odnieść wrażenie, że czekał na to co zrobi Stachowiak, by w chwili kiedy bramkarz rzuci się w jeden róg, skierować piłkę w drugi. Melikson, pytany o tę sytuację, uśmiecha się tylko i mówi: - Nie powiem jak było, bo to jak wykonuję rzuty karne to moja tajemnica. Z jedenastkami różnie jednak bywa. Czasami można się pomylić, tak jak ja niedawno w meczu sparingowym. Najważniejsze jednak, że teraz trafiłem i to pomogło drużynie.

Meliksona można dzisiaj przeliczać na miliony euro, ale też można się zastanowić, ile procent wartości zespołu on stanowi w sportowym znaczeniu. To że jest to piłkarz robiący na boisku różnicę, widać gołym okiem. Tak jak również to, że rywale często uciekają się do fauli, żeby go zatrzymać. Michał Probierz, pytany czy nie boi się o zdrowie swojego asa, ze spokojem odpowiada: - Nawet jak go faulują, to sędzia gwiżdże i mamy z tego rzut wolny, czyli jest korzyść. A co do jego zdrowia, to spokojnie. Gdyby tak patrzono na wybijających się piłkarzy, to Messiego musieliby chyba w szklance zamknąć i nie wypuszczać na boisko.

Sam zainteresowany też specjalnie nie rozwodzi się nad ostrymi wejściami obrońców. Gdy po niedawnym meczu z Lubońskim Klubem Sportowym w Pucharze Polski, w którym był niemiłosiernie poniewierany, spytaliśmy go, czy nie obawiał się o swoje zdrowie, odpowiedział: - Taka jest piłka, a o zdrowie zawodników musi dbać sędzia. Ten wywiązał się ze swojej roli bardzo dobrze.

Piłkarz nie chce też, żeby stawiać go ponad zespół. Nie zgadza się z tezą, że znaczy dla niego więcej niż inni piłkarze.

- Nie czuję się specjalnym zawodnikiem tej drużyny - tłumaczy Izraelczyk. - W futbolu każdy ma do wykonania swoją pracę. Zawodnicy ofensywni swoją, a ci, którzy bronią, swoją. U nas jest dokładnie tak samo. Czarek Wilk czy Radek Sobolewski wykonują sporo ciężkiej pracy w defensywie. Sergei Pareiko broni strzały. Natomiast ja czy napastnicy staramy się zdobywać gole. Tylko wtedy gdy wszyscy dobrze wykonują swoją pracę, jest szansa na odniesienie sukcesu. Nie ma sensu mówić, że ktoś jest ważniejszy, a ktoś inny mniej.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj za darmo

 
Krakowski szybki tramwaj na pięciu nowych trasach - sprawdź!
 
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska