- Treningi wznowiłem w drugiej połowie lutego. Powoli dochodziłem do siebie, czułem się coraz lepiej, ale brakowało mi rytmu meczowego. Przetarciem był dla mnie niedawny występ w sparingu z Wisłą - opowiada Staniszewski. - Wcześniej, zanim dopadły mnie problemy zdrowotne, zdążyłem zagrać tylko w dwóch meczach kontrolnych, i to nie przez 90 minut. Wiem, że brakuje mi okresu przygotowawczego, tego czasu, który dla budowania formy piłkarza jest najważniejszym w roku. Straciłem dwa ważne miesiące, jednak teraz czuję się dobrze, a liczę, że braki nadrobię w __czerwcu - dodaje 20-latek.
Autor: Tomasz Bochenek
Jesienią był podstawowym bramkarzem Puszczy. Wprawdzie świetną kampanię w Pucharze Polski „Żubry” przeszły z Andrzejem Sobieszczykiem w bramce, jednak w II-ligowych rozgrywkach trener Tomasz Tułacz stawiał na Staniszewskiego. Pochodzący z nadbałtyckiego Darłowa piłkarz obsadzał jeden z dwóch etatów w składzie, zarezerwowanych dla młodzieżowców, co dawało szkoleniowcowi większe pole manewru wśród zawodników z pola. A młody golkiper nie zawodził. W poprzedniej rundzie Staniszewski zagrał w 15 meczach, i aż w 9 z nich nie wpuścił gola. Jego grę dostrzegł selekcjoner reprezentacji Polski do lat 20 Maciej Stolarczyk, powołując na listopadowe zgrupowanie.
- Ostatnio nikt z kadry się do __mnie nie odzywał, ale liczę, że jeszcze kiedyś ktoś da mi szansę - mówi Marcin, który grał też w reprezentacjach juniorskich.
Do bramki Puszczy wrócił w sobotę - po tym, jak Sobieszczykowi nie udał się tydzień wcześniej mecz z Rakowem.
- O tym, że zagram z Polonią, dowiedziałem się w dniu meczu, na __odprawie. Ucieszyłem się - nie ukrywa Staniszewski. - Byłem głodny gry. Odpowiednio nastawiłem się psychicznie do tego występu, dzięki temu dobrze się czułem.
Pracy miał niewiele, bo ostatnia drużyna w tabeli nie umiała zrobić dużej krzywdy najlepszemu blokowi obronnemu w II lidze (tylko 17 straconych goli w 27 meczach). - W pierwszej połowie miałem jeden dość trudny strzał, odbiłem piłkę do boku, kontrolowałem sytuację - opowiada Marcin. - A chłopaki w defensywie bardzo dobrze zagrali, im też za __to dziękuję - dodaje po kolejnym występie z czystym kontem.
Od początku seniorskiej kariery - którą zaczynał już w wieku 16 lat, broniąc w II-ligowym Turze Turek - skazany jest na współpracę z zawodnikami dużo starszymi od siebie. Współpracę, ale i dyrygowanie nimi, gdy trzeba. Jak to wygląda w praktyce - w relacji np. z Piotrem Stawarczykiem, starszym o kilkanaście lat, mającym na koncie prawie 200 występów w ekstraklasie?
- Wszyscy w zespole mamy dobry kontakt. Zdarza się, że dziewiętnasto-, czy osiemnastolatek krzyknie na trzydziestolatka, bo przecież razem pracujemy na boisku. Ja muszę krzyczeć na chłopaków -__ żeby się przesuwali, ustawiali. Taka moja rola, tego wymaga ode mnie trener - opowiada Staniszewski. - Przełamać musiałem się wtedy, kiedy jako junior zaczynałem grać z seniorami w II lidze. I na początku było mi trochę trudno - przyznaje bramkarz niepołomickiej ekipy.
Podczas jego nieobecności w składzie zdarzyło się wiele - Puszcza odrobiła 8-punktową stratę, jaką miała do 3. miejsca, czyli do strefy awansu. - Dążymy do tego, żeby awansować, taki cel postawiliśmy sobie przed wiosennymi rozgrywkami - komentuje Staniszewski.
Teraz przed „Żubrami” najwyższa przeszkoda, w sobotę zagrają bowiem w Opolu z prowadzącą w tabeli Odrą. - Dla bramkarza będzie to pewnie trudniejszy mecz niż ten z Polonią, ale mam nadzieję na pozytywny wynik. Czyli __jaki? Oczywiście zwycięstwo.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU