Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarskie Orły. Marcin Wróbel (Hutnik Kraków): W mojej rodzinie piłka nożna jest obecna od pokoleń

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Marcin Wróbel (z prawej) podczas meczu Hutnik - Radunia Stężyca
Marcin Wróbel (z prawej) podczas meczu Hutnik - Radunia Stężyca Andrzej Banaś
Piłkarskie Orły. - Mój rozwój był trochę wyhamowany kontuzją. Kiedy wróciłem, pomalutku odbudowywałem się, ciężko pracowałem i to zaczęło procentować - mówi Marcin Wróbel, nowy napastnik Hutnika Kraków, który mając 25 lat wszedł na szczebel II ligi. Wszedł bez kompleksów: po trzech meczach w II lidze ma w dorobku trzy bramki. W marcu dwie, co daje mu wysoką pozycję w rankingu Piłkarskie Orły w tym miesiącu.

Wzrost i waga. Poproszę oficjalne dane.

Marcin Wróbel: - 193 centymetry i 87 kilogramów.

Z takimi parametrami ma się chyba spory wybór dyscyplin sportowych.

Myślę, że tak. Aczkolwiek zawsze, od małego, na pierwszym miejscu była piłka.

Dlaczego? Jeleśnia nie jest specjalnie żyzną piłkarską ziemią.

W mojej rodzinie piłka nożna jest obecna od pokoleń. Zaczynając od dziadka, poprzez tatę, aż po mnie i mojego brata.

Zawodnicy Jeleśnianki?

Tak, to nasz rodzimy klub.

Piłkarskie Orły. Marcin Wróbel (Hutnik Kraków): W mojej rodzinie piłka nożna jest obecna od pokoleń

Mieszkając w Beskidach, blisko Pilska, nie ciągnęło pana do sportów związanych z górami?

Lubię rekreacyjnie chodzić po górach, po tych naszych okolicznych terenach. W młodszych latach jeździłem na nartach. Ale jak mówię – dla mnie zawsze sportem dominującym była piłka.

Trudno było się wybić z małego klubu? Pana dotychczasowa ścieżka w piłce sugeruje, że tak.

Tak, na pewno. Wychowywałem się w takim klubie, który był bardzo nisko, jeżeli chodzi o klasę rozgrywkową, nigdy też nie uczęszczałem do szkoły sportowej. W obecnych czasach młodzi chłopcy mają łatwiej, powstało wiele szkółek piłkarskich w okolicy i na pewno oni mają lepsze szkolenie niż ja, kiedy byłem mniejszy. Ale ja szedłem sukcesywnie, krok po kroku, aż wylądowałem w Hutniku w drugiej lidze.

Piłkarzem z krwi i kości stał się pan już w Rekordzie Bielsko-Biała czy dopiero teraz w Hutniku?

Nie, myślę, że w Rekordzie. Wprawdzie sekcja piłkarska mężczyzn jest w trzeciej lidze, jednak klub ma aspiracje, żeby grać wyżej (Rekord ma czołową polską drużynę w futsalu oraz sekcję piłkarek – przyp. boch). I myślę, że organizacyjnie jest na poziomie drugoligowym. Na pewno w Rekordzie podchodziliśmy do piłki już bardziej profesjonalnie.

Ostatnią rundę w tym klubie miał pan świetną – 16 goli w 17 meczach III ligi. Biorąc pod uwagę, że nie wykonuje pan rzutów karnych, to naprawdę porządny dorobek. Poczuł się pan silny tej jesieni?

Myślę, że tak. Na pewno mój rozwój był trochę wyhamowany kontuzją – miałem problemy z kolanem, z więzadłami, musiałem mieć dłuższą przerwę w grze. I kiedy wróciłem, pomalutku odbudowywałem się, ciężko pracowałem i to zaczęło procentować. Poza tym była dobra drużyna, fajnie funkcjonowała. Ja miałem fajnie dostarczane piłki i mogłem z tego korzystać.

Gdy zmieniał pan klub po rundzie jesiennej, Hutnik był jedyną opcją czy były też inne?

Było więcej zainteresowanych klubów. Hutnik przekonał mnie w różnych aspektach i dlatego tu też trafiłem.

Jakie były dla pana pierwsze tygodnie w Hutniku? Trener Bartłomiej Bobla mówił mi parę dni temu o panu: „W okresie przygotowawczym, po pierwszych grach kontrolnych, już pojawiały się głosy, że nie strzela, ale ja wiem, jak wtedy trenowaliśmy i to był dla Marcina mocny bodziec”. Rzeczywiście musiał się pan przyzwyczaić do obciążeń?

Tak. W tym okresie początkowym była duża dawka obciążeń i na pewno potrzebowałem czasu, żeby organizm je przyswoił. Wydaje mi się, że kiedy przyszło więcej świeżości, to zaczęło mi się łatwiej grać.

Wejście do II ligi miał pan wymarzone. Ledwo zaczął się mecz z Jastrzębiem, zdobył pan bramkę, wygraliście 1:0. Mocne wkupne do drużyny.

W tym pierwszym meczu wszystko dobrze funkcjonowało i to nie jest tylko moja zasługa, że wygraliśmy. Fajnie, że strzeliłem bramkę, ale tutaj została bardzo dobrze wykonana praca przez cały zespół. Potem był mecz z Siarką, remis po dramatycznej końcówce, bardzo żałujemy tego, że nie udało nam się utrzymać korzystnego rezultatu. A ostatnio przegraliśmy mecz z Radunią. Na pewno jednak nie zwieszamy głów i chcemy wrócić do gry z początku rundy.

Pan w każdym z tych trzech meczów zdobył po golu. Mimo wszystko zapytam – czuje pan, że druga liga to bardziej wymagające środowisko niż trzecia?

Tak, na pewno. Różnica jest odczuwalna, i pod względem jakości poszczególnych zawodników, jak i w tempie gry.

Postawił sobie pan jakiś cel – w postaci liczby zdobytych bramek – przed tą rundą?

Nie, nie stawiam sobie takich celów indywidualnych. Dla mnie najważniejsze jest to, żebyśmy dobrze funkcjonowali jako drużyna i zdobywali jak najwięcej punktów. A jeżeli moje bramki mogą się do tego przyczynić, to tym lepiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska