Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marian Kacir poprowadził janowian do wygranej w meczu z "Szarotkami"

Stefan Leśniowski
Mecz "Szarotek" z Naprzodem Janów był jednym z najgorszych dla nowotarżan w sezonie
Mecz "Szarotek" z Naprzodem Janów był jednym z najgorszych dla nowotarżan w sezonie Stefan Leśniowski
We wtorek gra Podhala od początku była zła. Janowianie wygrali, chociaż grali na trzy piątki.

Marian Kačiř okazał się katem "Szarotek". Były zawodnik tego klubu zdobył trzy gole. Drugim bohaterem był bramkarz Naprzodu Piotr Jakubowski, który zatrzymał nowotarskich napastników.

Porażka Podhala (3:5) jest przykrą niespodzianką. Janowianie ostatnio nie prezentowali wysokiej formy i mają kłopoty kadrowe. W stolicy Podhala zagrali na trzy piątki. - Od początku sezonu nasz zespół przypomina sanatorium. Bez przerwy ktoś się leczy - twierdzi masażysta janowian, Wojciech Klimczyk.

Swoje problemy mają też nowotarżanie. Kto wie czy one nie zaważyły na końcowym rezultacie. Zawodnicy ponoć mieli w głowach ważniejsze sprawy niż hokej. - Im dzisiaj nie w głowie był hokej - mówił jeden z tych najwięcej wiedzących kibiców. Nikt z obozu Podhala nie chciał wypowiadać się na ten temat, ale ... Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.

Gra Podhalu od początku się nie układała. Grało ospale, jakby od niechcenia. Brakowało w grze górali agresji, twardej męskiej walki, po której kości i bandy trzeszczałyby. Tylko w kryzysowych momentach podkręcali tempo i wtedy było widać, że drzemie w nich ogromny potencjał. Janowianie nic szczególnego nie prezentowali, ale potrafili wykorzystać do maksimum to co mieli do wykorzystania. Dwa gole zdobyli po wznowieniach z bulika. - Takich "gum" nie powinno się przegrywać, szczególnie we własnej tercji. Będziemy musieli z tego wyciągnąć wnioski - mówi Marcin Kolusz, który w ostatniej tercji był najwaleczniejszy z nowotarżan. Wychodził ze skóry, by zdobyć gola. Szarpał, mijał rywali jak tyczki slalomowe, ale brakowało tej kropki nad "i".

Gdy "Szarotki" przyspieszały akcje, to pod jego bramką dzwoniono na alarm. Czarny kauczukowy przedmiot był jak zaczarowany, nie chciał wpadać do jego świątyni. Powody były dwa. Gospodarze mało precyzyjnie strzelali, a jeśli już trafiali w światło bramki, to na posterunku był Jakubowski. Krążek znajdował drogę do bramki tylko po prezentach. W takich okolicznościach gola zdobył Milan Baranyk. Janowianin niczym partner z drużyny wyłożył mu "gumę" przed swoją bramką. Z kolei drugie trafienie Tomka Malasińskiego również zostało sprezentowane. Przez golkipera, który co prawda wygrał pojedynek ze skrzydłowym Podhala, ale "guma" prześlizgnęła się pod nim i "Malaś" z uprzejmości Jakubowskiego skorzystał.

Janowianie mieli jednak w swoich szeregach jokera - Mariana Kačiřa. Ten czuł się jak u siebie w domu. Trzy razy pognębił swoich byłych kolegów.

- Znam doskonale to lodowisko, każdy jego skrawek. Tu jest mój drugi dom - powiedział Marian Kačiř. - Czy nie żal mi, że pognębiłem byłych kolegów? Nie. Za grę i zdobywanie bramek teraz płacą mi w Janowie.
- Wygraliśmy sercem. Nie spuściliśmy głowy, gdy górale wyrównali, a potem grali z przewagą dwóch zawodników - powiedział Marek Koszowski, drugi trener janowian.

- Nie ma co komentować. Słabo zagraliśmy, po amatorsku - machnął ręką Milan Jančuška.

Za to chcieli komentować inni. Najbardziej wkurzony po meczu był Bogdan Dziubiński. - Dlaczego trenerzy nie pozmieniali ustawień? Jeśli w takich ustawieniach nie szło, to trzeba było reagować. Tymczasem uparcie do końca grali tak jak zaczęli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska