WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
- Kiedy ostatecznie dowiedział się pan, że zagra w meczu z Wisłą Płock?
- Dzień przed meczem dostałem już taki sygnał. Ostatecznie dowiedziałem się w niedzielę na odprawie, ale już dzień wcześniej mogłem wyczuć po treningu, że jestem szykowany do pierwszej jedenastki.
- Nie gra pan może za dużo, ale w tej drużynie już trochę jest. Chyba teraz nie jest panu jakoś specjalnie trudno przygotować się do występu w I lidze?
- Nie, już nie, już podchodzę do tego spokojnie. Najtrudniej było na początku, bo wszystko było nowe. Jestem już jednak trochę w tej drużynie i gdy pojawia się taka sytuacja, że trzeba kogoś zastąpić, to wychodzę na boisko i gram najlepiej jak potrafię. Jestem na to gotowy.
- Mecz w Płocku pokazał, że jeśli ktoś narzekał na małą liczbę stoperów w Wiśle Kraków, to wysłał pan taką wiadomość, halo, ja tutaj jestem… Jak w ogóle ocenia pan swój występ w tym spotkaniu?
- Powiem szczerze, że jestem ze swojej gry w tym meczu zadowolony. Oczywiście, nie zawsze wszystko jest idealne i jeden, dwa błędy na pewno były w drugiej połowie, ale generalnie uważam, że jako linia defensywna zagraliśmy w Płocku naprawdę solidnie.
- Kto ogląda np. mecze rezerw Wisły Kraków, ten nie był zdziwiony faktem, że tak dobrze wyprowadza pan piłkę spod swojej bramki. W meczu z „Nafciarzami” takie były zadania od trenerów czy to prostu pańska charakterystyka?
- Grając na tej pozycji jestem po prostu przyzwyczajony do takich zagrań. Taki mam styl gry i nie boję się tego robić, bo wiem, że robię to dobrze. To jest mój atut.
- W Płocku zdecydowały stałe fragmenty gry, ale generalnie wygraliście zasłużenie. Z perspektywy boiska też tak pan to widział?
- Tak, myślę, że dość szybko przejęliśmy w tym meczu inicjatywę, mieliśmy dłużej piłkę. Zmieniło się to dopiero od momentu, gdy po czerwonej kartce dla Jamesa Igbekeme zaczęliśmy grać w dziesiątkę. Dopiero wtedy Wisła Płock zaczęła dochodzić do jakichś sytuacji. Jeśli jednak przychodzi mecz, który trzeba wygrać stałymi fragmentami, to po prostu trzeba to zrobić. A my w niedzielę udowodniliśmy, że i na takie coś jesteśmy gotowi.
- Po dobrym występie apetyt pewnie u pana urośnie, ale za moment wróci Alan Uryga po kartkowej pauzie, Igor Łasicki po kontuzji i znów trzeba będzie pewnie czekać na swoją szansę…
- W tym momencie dla mnie najważniejsze jest, że wysłałem trenerowi sygnał, że w razie potrzeby może na mnie liczyć. Mam oczywiście świadomość, że utrzymanie miejsca w składzie prostą sprawą nie będzie, ale postaram się to zrobić, powalczyć o nie.
- To są takie momenty, gdy myśli pan sobie, że decyzja pozostaniu w Wiśle na ten sezon była dobra? Pytam o to, bo wiem, że było np. zainteresowanie ze strony Polonii Bytom.
- Była taka propozycja z Bytomia. Mogę to potwierdzić, ale zdecydowałem się zostać w Wiśle i powalczyć. Również dlatego, że jestem tutaj młodzieżowcem. Dla mnie ważne, że tutaj też „łapię minuty”. Może nie są to jakieś bardzo regularne występy, ale myślę, że jak już wychodzę na boisko, to gram dobrze.
- Wygrana w Płocku przyszła po porażce w Łęcznej. Chcieliście pokazać, że ta ostatnia, to był wypadek przy pracy?
- Mecz w Łęcznej to była dla nas lekcja. Nie zagraliśmy tam dobrze. W Płocku wyglądało to już lepiej, dużo lepiej. Niech zatem mecz z Górnikiem będzie dobrą nauczką, a gra i skuteczność z Płocka stanie się dla nas normą.
