- Czy ma pani patent na zwycięstwa? Tylko do takich wniosków można dojść po wynikach uzyskanych w mistrzostwach Polski 15-latków, rozegranych w Oświęcimiu. Sześć medali, w tym cztery zdobyte indywidualnie, musi robić wrażenie.
- To były najlepsze mistrzostwa Polski w moim wykonaniu. Jeszcze nigdy nie zdobyłam tylu medali. Jednak nawet w tym blasku mistrzowskich „krążków” można odczuć lekki niedosyt.
- Doprawdy? Chyba każdy po takich „żniwach” nie miałby sobie nic do zarzucenia!
Do zarzucenia nie mam sobie nic (śmiech). Szkoda tylko, że w wyścigu na 100 m stylem dowolnym, zabrakło i 0,11 s do ustanowienia nowego rekordu Polski. Okazuje się, że nie można mieć wszystkiego.
- Który z indywidualnych medali najtrudniej było zdobyć?
- Na pewno niespodzianką był brązowy medal na 50 m kraulem. Do sprinterek się przecież nie zaliczam. Jednak i na najkrótszym dystansie udało się coś wyrwać, więc dla mnie ten medal jest sporym sukcesem. Jeśli chodzi o złoto na 200 m stylem dowolnym, które zdobyłam bez problemu, to być może dlatego poszło mi łatwiej niż się spodziewałam, bo nie startowała moja etatowa rywalka z wyścigów kraulowych, czyli łodzianka Ola Knop. Chwilę wcześniej ścigała się grzbietem. Jednak na 400 m stylem dowolnym właśnie z nią przegrałam walkę o złoto.
- Były jeszcze dwa medale w sztafetach kraulowych; srebro na 4x200 m i brąz na 4x100 m. Jednak w sztafecie zmiennej nie udało się zdobyć medalu.
- W kraulach, czyli stylu dowolnym, jesteśmy mocni. Z kolei w sztafecie zmiennej – jak sama nazwa wskazuje – walczy się czterema różnymi stylami. W Oświęcimiu w ostatnich latach brakuje grzbiecistów. W wodzie każdy daje z siebie wszystko, ale rywale akurat byli lepsi, choć na ostatniej zmianie, czyli w stylu dowolnym kończącym sztafetę zmienną, udało mi się wiele nadrobić. Zajęliśmy ostatecznie piąte miejsce.
- Przed mistrzostwami Polski uczestniczyła pani w mistrzostwach Europy juniorów. Po startach w Helsinkach było raptem kilka dni na złapanie oddechu. Zmęczenie nie dało znać o sobie?
- Nie, bo lubię być w rytmie startowym. W Helsinkach zbierałam międzynarodowe doświadczenie. Pływałam tam nie tylko w sztafecie, ale też indywidualnie na 100 i 200 metrów stylem dowolnym. Nie miałam szans na finały A, czyli walkę wśród najlepszych, ale zrobiłam życiówki, które znowu poprawiłam w mistrzostwach kraju w Oświęcimiu. Jest się zatem z czego cieszyć. Idę stale naprzód.
- Jak trafiła pani do pływania?
- Przez wadę kręgosłupa. Miałam do wyboru intensywną rehabilitację albo pływanie. Skoro basem w rodzinnych Gorzycach miałam blisko domu, postawiłam na pływanie i wcale nie żałuję. Barwy Unii Oświęcim reprezentuję już półtorej roku.
- Sukcesy cieszą, ale po mistrzostwach w Oświęcimiu bardzo wysoko zawiesiła sobie pani poprzeczkę.
- To dobrze. Jeśli chce się coś w sporcie osiągnąć, to trzeba sobie stawiać ambitne wyzwania.