https://gazetakrakowska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Maryla Rodowicz zapowiada, że nie uwierzy już żadnemu mężczyźnie

Paweł Gzyl
Maryla Rodowicz
Maryla Rodowicz AKPA
„Ja nie umrę” – deklaruje w jednym z wywiadów. I kto wie? Śpiewa dla Polaków już ponad pół wieku. Jak na razie nic nie wskazuje, że chciałaby z tego rezygnować.

Dzieciństwo bez ojca

Jej rodzina pochodzi z Wilna. Ojciec był wykładowcą na tamtejszym uniwersytecie, a mama scenografką w teatrze. Dziadkowie prowadzili aptekę Pod Łabędziem niedaleko Ostrej Bramy. Po wojnie ojciec został aresztowany za konspiracyjną działalność, a matka z małą Marylą i starszym od niej o dwa lata bratem musiała opuścić Wilno i wraz z setkami innych repatriantów wyruszyć na Ziemie Zachodnie.

Córka państwa Rodowiczów była małą łobuziarą. Kiedy poszła do szkoły, od razu zaczęła ustawiać koleżanki i kolegów. Kiedy nie spodobała jej się jedna z dziewczynek, potrafiła ją okładać skakanką. Stąd często zdarzało jej się za karę klęczeć na grochu w kącie sali. Może to dlatego, iż brakowało jej męskiej ręki. Po wyjściu z więzienia ojciec nie wrócił już bowiem do żony i dzieci, a córka widywała go tylko w wakacje.

Biegnąc przez płotki

Ponieważ matka zauważyła, że Marylka chętnie z nią śpiewa w domu, zapisała ją na tego rodzaju zajęcia. Dziewczynce tak się spodobało muzykowanie, że sama zgłosiła się do szkoły muzycznej i zaczęła uczyć się gry na skrzypcach. Do tego pięknie tańczyła – stąd pewnego razy dostała zaproszenie do dziecięcego Mazowsza. Mama nie zgodziła się jednak posłać jej do internatu.

W liceum odkryła w sobie nową pasję – lekkoatletykę. Jej specjalnością stał się bieg przez płotki, w którym sięgnęła nawet po młodzieżowe laury. Nic więc dziwnego, że po maturze postanowiła studiować w warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Wszystko szło dobrze do momentu, kiedy doznała poważnej kontuzji barku. To przekreśliło jej karierę w sporcie.

Studenckie laury

Całe szczęście Maryla miała drugą pasję - muzykę. W tamtym czasie modny stał się bigbit, kiedy więc zaczęła studiować, szybko znalazła chętnych kolegów, którzy zakładali z nią kolejne zespoły. Na Studencki Festiwal Piosenki w Krakowie w 1967 roku postanowiła jednak pojechać sama z gitarą. I wygrała - co otworzyło jej drogę do profesjonalnej kariery.

Marylą zainteresowali się od razu uznani autorzy piosenek: Katarzyna Goertner, Seweryn Krajewski, Wojciech Młynarski, a przede wszystkim Agnieszka Osiecka. Dzięki temu młoda wokalistka zaczęła sypać przebojami jak z rękawa. Najpierw trafiła na festiwal w Kołobrzegu, a potem do Opola i Sopotu – i wszędzie przyjmowano ją entuzjastycznie.

Ulubienica władzy

Początkowo Maryla była polską Joan Baez – kolorowo ubraną hipiską, śpiewającą folkowe ballady. Na początku lat 70. jej piosenki nabrały bardziej rozbudowanego brzmienia. Kiedy wielkim hitem stała się „Małgośka”, o koncerty polskiej wokalistki upomniały się bratnie kraje. Maryla nie odmawiała: chętnie jeździła do ZSRR i NRD, gdzie przyjmowaną ją jak gwiazdę rocka z Zachodu.

Kiedy w Hawanie zorganizowano festiwal młodzieży z komunistycznych krajów, to ona poleciała reprezentować Polskę i miała okazję uścisnąć prawicę samego Fidela Castro. Przyszło jej jednak za to zapłacić: w latach 80. polska młodzież zaczęła słuchać zbuntowanego rocka i odstawiła ulubieńców władzy na boczny tor. Po upadku PRL-u wokalistka odnalazła się jednak szybko w nowej rzeczywistości.

Zostawiona na lodzie

Mając taką bogatą karierę, Maryla prowadziła również bogate życie uczuciowe. W połowie lat 70. w całej Polsce aż huczało od plotek o jej romansie z Danielem Olbrychskim. Aktor był co prawda żonaty, nie przeszkadzało mu to jednak pojawić się na raucie zorganizowanym w ministerstwie kultury z piosenkarką u boku. W końcu jednak zerwał z nią – a ta znalazła pocieszenie w ramionach syna ówczesnego premiera Jaroszewicza – Andrzeja.

Na dłużej związała się dopiero z reżyserem teatralnym Krzysztofem Jasińskim. Choć dała mu dwoje dzieci i przeprowadziła się do Krakowa, po siedmiu latach spakowała manatki i wróciła do stolicy. Tam Agnieszka Osiecka poznała ją z biznesmenem Andrzejem Dużyńskim. Para doczekała się syna i spędziła ze sobą trzydzieści lat. Po czym Dużyński znalazł sobie młodszą i zostawił Marylę na lodzie. „Nie uwierzę już żadnemu mężczyźnie” – deklaruje dziś piosenkarka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska