Rabuś miał pecha, bo jego ofiarą stał się były komendant miejski policji w Krakowie. Napastnikiem okazał się Tomasz M., masarz, kawaler, karany dwa razy za posiadanie narkotyków. Tamtego dnia popijał od rana z dwoma kolegami. W pewnej chwili postanowił, że musi "dorobić", by mieć gotówkę na piwo. Mocniej naciągnął kaptur na głowę i podbiegł do kierowcy, który wysiadał z dżipa. Krzyknął: "Dawaj pieniądze!" i zadał dwa uderzenia pięścią w twarz. Zamroczonej ofierze wyrwał z ręki etui z kluczami. Po ataku szybko zniknął w głębi osiedla.
Pokrzywdzony krwawił, więc wezwał karetkę pogotowia. Pojawiła się też policja. Okazało się wtedy, że zaatakowany to 55-letni były szef krakowskich mundurowych. Pełnił tę funkcję w latach 2002-2006, w policji pracował od 1999 r., trzy lata był też zastępcą szefa drogówki w Komendzie Wojewódzkiej. Szybko zorganizowano penetrację terenu i były komendant rozpoznał napastnika. Tomasz M. przyznał się do winy, ale twierdził, że był mocno pijany i nie pamięta okoliczności zdarzenia. Tamtego dnia wypił litr wódki i 5-6 półlitrowych piw. - Mam jakieś przebłyski pamięci, że z nieznanego powodu z kimś się szarpałem przed sklepem. Żałuję tego, co się stało - wyjaśniał mężczyzna na przesłuchaniu. Prokurator postawił mu zarzut usiłowania rozboju i zastosował dozór. Sprawa Tomasza M. trafiła do sądu. Oskarżony dwukrotnie nie zjawił się na procesie i dlatego sąd zdecydował o jego aresztowaniu i rozesłał za nim list gończy. Dopiero po ujęciu 33-latka zapadł wyrok dwóch lat więzienia.
Tomasza M. czekają też finansowe konsekwencje wybryku, bo sąd zgodził się, by pokrzywdzony otrzymał od oskarżonego 10 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+