FLESZ - Oto nowe zasady szczepień
Do zbrodni doszło 23 czerwca 2020 r. w podkrakowskiej wsi. Para była w związku małżeńskim od 2016 r., miała dwójkę małych dzieci. Marcin P. dorabiał jako mechanik samochodowy, żona w firmie ogrodniczej, dostawali też na dzieci świadczenie 500 +.
Wychowaniem pociech zajmowała się 35-letnia Karolina P. Sama przed laty straciła ojca, a jej matka popełniła samobójstwo w 2003 r. Oskarżona musiała wtedy przejąć opiekę nad młodszym rodzeństwem. Nie zgłaszała nikomu, że mąż ją źle traktuje, nadużywa alkoholu, zmusza do seksu i stosuje przemoc.
Raz tylko na niego doniosła, że jedzie po pijaku autem, ale tak nie żaliła się nikomu ze wstydu. Zorganizowała też spotkanie rodzinne z teściami, by wszyscy pomogli ratować je małżeństwo, ale mąż nie był zainteresowany pójściem na odwyk, nie widział problemu w tym, że nadużywa alkoholu.
W dniu tragedii po powrocie z pracy mąż przypomniał żonie o jej obowiązku małżeńskim, był pijany i agresywny. Doszło do kłótni w pokoju, ale oskarżona nie krzyczała, bo w pomieszczeniu spały ich dzieci.
Według relacji kobiety w samoobronie sięgnęła po nóż, którym wcześniej obierała ziemniaki na obiad, i zadała dwa ciosy. Jeden trafił w lewe ramię męża, drugi prosto w serce. Natychmiast wezwała pomoc medyczną uciskała ranę, ale medycy nie uratowali życia Marcina P. Pokrzywdzony miał we krwi ponad 3 promile alkoholu, żona 0,6 promila.
Katarzyna Łukaszewicz Makowska w mowie prokuratorskiej domagała się dla oskarżonej 8 lat pozbawienia wolności. Wskazała na zamiar nagły zabójstwa, którym kierowała się Karolina P.
- Zadała dwa ciosy, drugi był mocny, bo nóż o 7,5 cm ostrzu przeciął żebro- mówiła. Zwróciła uwagę, że policjantom oskarżona powiedziała, że ostrzegała męża, że „kiedyś dojdzie do tragedii, jak się nie zmieni”.
Mec. Katarzyna Król, obrońca oskarżonej, wnosiła o jej uniewinnienie i przekonywała, że jej klientka działała w obronie koniecznej przed agresywnym partnerem.
- Jej mąż miał przewagę fizyczną, dusił żonę. Był pijany, ale wtedy agresja była jeszcze większa - zauważyła. Twierdziła, że słowa Karoliny P. „że kiedyś dojdzie do tragedii” nie świadczyły, że miała plan zabicia partnera, ale że sam zapije się na śmierć.
Oskarżona w ostatnim słowie potwierdziła, że działała w obronie koniecznej. Przyznawała się do winy, wyrażała skruchę w trakcie procesu. W śledztwie mówiła, że „zamachnęła się nożem i ręka poleciała za daleko, ugodziła męża na wysokości serca”. Teraz odpowiada z wolnej stopy po półrocznym pobycie w areszcie.
Sąd uprzedził strony o możliwości zmiany kwalifikacji czynu z zabójstwa na spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, który skutkował śmiercią Marcina P. Za to grozi od 5 do25 lat więzienia. Ogłoszenie wyroku odroczono do 23 marca.
- Tego nie wolno robić w bloku! Grill, czy "dymek" na balkonie to dopiero początek
- Te rasy psów są najmądrzejsze. Chcesz nauczyć psa sztuczek? Wybierz którąś z tych ras
- Kto nie może wziąć ślubu kościelnego? Oto przypadki, gdy ksiądz odmówi narzeczonym
- Pseudografficiarze niszczą Kraków. Czy to również efekt pandemii? [ZDJĘCIA]
- Nowa lista leków refundowanych. Najwięcej zmian dla pacjentów onkologicznych
