Ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego otrzymali wezwanie o pomoc przez aplikację “Ratunek” o godz. 14.42. Na Pośrednią Turnię jako pierwszy po ok. godzinie dotarł ratownik dyżurujący w tym czasie na Kasprowym Wierchu.
- Odnalazł turystę wraz z dzieckiem na zachodniej grani Pośredniej Turni. W bardzo silnym wietrze, udało mu się znieść dziecko nieco poniżej grani gdzie przygotował prowizoryczny biwak w celu ochrony przed wiatrem. Oboje ratowanych było mocno wychłodzonych i niezdolnych do schodzenia nawet w towarzystwie ratownika - informują ratownicy TOPR.
Na pomoc ruszyli kolejni ratownicy. Ratownik dyżurujący w Murowańcu dotarł z lekkim namiotem, dodatkowymi kocami termicznymi i kuchenką gazową. W ten sposób, udało się stworzyć ogrzewany punkt cieplny, w którym czekano na ratowników z dodatkowym sprzętem i środkami transportu.
- Ok. godz. 20 rozpoczęto transport dziecka w noszach SKED oraz sprowadzanie turysty, który po ogrzaniu i napojeniu gorącymi płynami był w stanie schodzić o własnych siłach. Po dotarciu do dolnej stacji wyciągu w Kotle Gąsienicowym dalszy transport do Murowańca był możliwy przy pomocy sanek ciągniętych przez skuter, skąd samochodem przetransportowano poszkodowanych do zakopiańskiego szpitala - opisują akcję ratownicy TOPR. - Dzięki szybkiemu i skutecznemu działaniu pierwszych ratowników udało się uniknąć poważnych konsekwencji - dodają.
W trwającej niemal 10 godzin akcji wzięło udział 21 ratowników TOPR.
- Ponownie apelujemy do wszystkich odwiedzających Tatry, aby wycieczki dostosowywać do panujących warunków oraz możliwości uczestników. Silnie wiejący wiatr powoduje znaczne obniżenie temperatury odczuwalnej. W takich warunkach oczekiwanie na pomoc może trwać nawet kilka godzin i doprowadzić do poważnych konsekwencji - ostrzegają ratownicy.
