Bo, widzi pan. Ten Poniedziałkowy Dół wziął się od takiego Józefa Poniedziałka, który postawił sobie chałupę w małym dołeczku - wtajemnicza nas w historię nazwy ulicy Kazimiera Malicka. Mieszka tu
od 20 lat i zapewnia, że ona i wszyscy sąsiedzi nie tylko uwielbiają poniedziałki, ale nigdy nie chodzą
z nosem "na kwintę" psiocząc na cały świat.
Faktycznie, na ulicy z tak niecodzienną nazwą nie napotykamy na malkontentów. Droga jest krótka, zaniedbana, a do sklepu trzeba jakieś dziesięć minut iść na nogach. - NIc się mieszkance nie pomyliło - uśmiecha się dr Elżbieta Supranowicz, która o nazwach ulic Krakowa napisała rozprawę doktorską.
- Poniedziałkowy Dół wziął się na pamiątkę małej miejscowości o tej nazwie, która kiedyś istniała
w tym miejscu, a miejscowość od nazwiska swojego właściciela.
W XIV wieku Kraków miał zaledwie 42 nazwane ulice. Teraz ponad dwa tysiące. - Niekiedy strasznie trudno ustalić skąd się dana nazwa wzięła, bo aż do początku XIX wieku to głównie mieszkańcy sami, spontanicznie wymyślali te nazwy, kierując się topografią i tradycją - mówi Supranowicz.
Ruszyliśmy tropem dziwacznych nazw krakowskich ulic. Niemal w centrum miasta, dwa kroki
od Galerii Krakowskiej natrafiamy na Kurniki. Choć rozglądamy się dookoła uważnie, kurnika nie ma ani jednego. - Nazwa jak nazwa - wzrusza ramionami pani Agnieszka, sprzedawczyni w jednym ze sklepów. - Nie mam pojęcia skąd się wzięła. W każdym razie nie widziałam tu ani razu żadnych kur
- dorzuca.
Piotr Koczański, kierownik referatu nazewnictwa ulic urzędu miasta wyjaśnia, że to jedna z tych nazw, które zostały wymyślone przez mieszkańców.
- Może kiedyś znajdowało się tu jakieś rolne gospodarstwo - zastanawia się.
Kur nie znaleźliśmy, ale z nadzieją ruszamy na poszukiwanie nietoperzy. Docieramy do dzielnicy Zwierzyniec na ul. Nietoperzy. Nadzieja (ulica o takiej nazwie również jest w Krakowie) okazała się złudna. Nie wypatrzyliśmy ani jednego ssaka . Napotkani przechodnie, niestety też w tych okolicach nietoperzy nie widzieli. Na ul. Orlej, która ciągnie się za absorwatorium astronomicznym, orłów również nie ma.
Na ul. Kaczej, kaczek brak, a na ul. Rusałek nie ma rusałek
- Często przy nadawaniu nazw ulic pomysłodawcy działali "hurtowo". I tak przy Orlej mamy ul. Sokoła, Sępią, Jemiołuszek czy Puszczyków - wylicza Elżbieta Supranowicz. Zgadza się. Jest nawet Krucza i Czajek. Oprócz skupisk ptasich istnieje os. Lesisko, gdzie królują bohaterowie Trylogii Henryka Sienkiewicza. Od Longinusa Podbipięty przez Wołodyjowskiego, Kmicica, Zagłoby, aż do Jeremiego Wiśniowieckiego.
W Krakowie nie mogło zabraknąć miejsca dla Janosika i Harnasiów. - Przyznam się, że nie zastanawiałem się dlaczego akurat tak się nazywa ta ulica - wzrusza ramionami Michał Szewczyk, mieszkający na ul. Janosika. - Chociaż przydałoby się żeby ktoś nam rozdał jakieś łupy zrabowane bogatym - śmieje się.
Dr Supranowicz wyjaśnia, że nazy ulic można podzielić na grupy. - Prócz takich, które nadaje się aby upamiętnić osoby ważne dla historii Polski czy Krakowa, są nazwy związane z bohaterami książek, legend czy bajek - mówi.
Rzeczywiście ul. Bajeczna jest w dzielnicy Grzegórzki. Są i bohaterowie popularnych bajek, jak Czerwony Kapturek czy Jaś i Małgosia, a nawet jest ul. Małego Księcia. O dziwo Czerwony Kapturek ma za sąsiadów ul. Architektów, Jaś i Małgosia - Władysława Jagiełłę, a Mały Książę - Marię Dąbrowską. Zupełnie bez żadnego ładu.
- Tu nie chodzi o ład, ale o inicjatywę mieszkańców czy radnych, którzy ostatecznie zatwierdzają zaproponowaną nazwę - podkreśla Supranowicz.
Ul. Inicjatywy też jest, na dodatek Inicjatywy Lokalnej. - Radni dzielnicy z własnych pieniędzy
i własnymi rękami wybudowali tę ulicę i nadali jej taką nazwę - tłumaczy Koczański.
Jednak większość nazw ulic bezczelnie oszukuje (pominąwszy ul. Nierówną, na której można skręcić kostkę i ul. Uśmiech, na której spotykamy uśmiechniętego pana Jerzego, ciągnącego sanki na których siedzi czteroletni Patryk, też uśmiechnięty). Ładna nie jest znów taka urodziwa, a Piękna nie jest nawet ładna.
Na dokładkę ul. Niebyła - jest, a na ul. Dajwór nikt nie chce dawać żadnych worów. Dr Supranowicz słysząc nasze wnioski głośno się śmieje. - W XVI w. na ul. Dajwór znajdował się miejski folwark, którego dzierżawcą w 1640 roku został Tomasz Dojwor, stąd nazwa - tłumaczy.
Odwiedziliśmy ul. Miłą, Żółtej Ciżemki, Niebyłą i Niecałą. Znaleźliśmy się w Potrzasku i na Przecinku. Nasza (taka ulica też isnieje) wyprawa kończy się Na Pokusie, niemal na granicy miasta. - Dużo tu macie pokus? - pytamy Andrzeja Chryńskiego, mieszkańca. - Sporo, szczególnie jeśli się patrzy na mieszkające tu kobiety - odpowiada.