Bezdomny to starszy mężczyzna, który co wieczór wraca w to samo miejsce - pod aptekę na osiedlu Górali. Mieszkająca niedaleko pani Katarzyna wielokrotnie informowała o problemie Straż Miejską.
- Nie chodzi o to, że ten pan mi przeszkadza. Ależ skąd! Chciałabym mu pomóc, idzie przecież zima, którejś nocy może tam zamarznąć - mówi nasza Czytelniczka.
Kobieta dodaje, że nie tylko prosiła o pomoc strażników miejskich, ale także sama kilka razy oferowała ją bezdomnemu. Zaniosła mu nawet koc.
- Wiem, że to niewiele, ale jak inaczej mogę pomóc? - zastanawia się.
Straż Miejska faktycznie wie o problemie. - Strażnik rejonowy odpowiedzialny za ten teren wielokrotnie kontaktował się z bezdomnym. To starszy mężczyzna. Jak udało nam się dowiedzieć, ostatnio przebywał w noclegowni - informuje Marek Anioł, rzecznik prasowy Straży Miejskiej. - Mężczyzna twierdzi, iż na zimę wróci do noclegowni, ale póki co wybrał sobie miejsce na osiedlu Górali - dodaje Anioł.
Pani Kasi te obietnice nie przekonują.
- Tyle się słyszy o bezdomnych, którzy w zimie zamarzają na ławkach w parku czy na ulicach. Funkcjonariusze apelują, aby nie być obojętnym, a kiedy ktoś zgłasza problem, to okazuje się, że nic nie można zrobić - oburza się kobieta.
Problem w tym, że główny zainteresowany wcale nie chce, by do niego wyciągać rękę.
- Mężczyzna stara się być jak najmniej uciążliwy dla otoczenia, nie popełnia wykroczeń i odmawia jakiejkolwiek pomocy - dodaje Anioł.
Rzecznik przyznaje pani Kasia rację i dodaje:
- Rzeczywiście apelujemy i przypominamy o tym, aby nie pozostawać obojętnym na los drugiego człowieka. Kiedy zauważymy osobę, która potrzebuje pomocy, dzwońmy niezwłocznie pod bezpłatny numer alarmowy 986 - mówi Marek Anioł. - Może dzięki takiemu telefonowi uratujemy komuś życie?