Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mocarstwa mogą grać cynicznie i egoistycznie, nas nie stać na wejście do gry

Włodzimierz Zapart
Włodzimierz Zapart
Włodzimierz Zapart fot. Adam Wojnar
Polska nie przewiduje udziału w interwencji militarnej w Syrii - powiedział wczoraj w Sejmie premier Donald Tusk. Dodał też, że nie ma przekonania co do pożądanych efektów takiego ataku, zapowiadanego przez media od kilku dni.

Stanowisko Tuska prezentuje się zaskakująco trzeźwo na tle dochodzącego zewsząd jazgotu, obliczonego zazwyczaj na zaspokojenie emocjonalnych potrzeb nadawców. Jest ono interesujące również i dlatego, że wyraża zdystansowanie się wobec widocznego w wypowiedziach amerykańskich i brytyjskich oficjeli trendu, wyraźnego parcia w kierunku interwencji w Syrii. Parcia pomimo nadzwyczajnego skomplikowania sytuacji w regionie i wyraźnego oporu Rosji.

Patrząc pod tym kątem, stanowisko Tuska jest tak zaskakująco trzeźwe, że aż przychodzi mi do głowy obawa, czy nie zostanie odczytane jako bezduszna obojętność wobec strasznych rzeczy, które dzieją się w Syrii, czy tchórzostwo wobec Rosji. Nie od dziś przecież wiadomo, w czyjej strefie wpływów znajduje się Syria. Rosyjskie media zresztą natychmiast zmanipulowały wypowiedź Tuska. Aż strach pomyśleć zatem, co jutro przypiszą premierowi ośrodki krajowej opozycji.

Ja sądzę jednak, że Tusk nie wykazał się ani bezdusznością wobec losu zagazowanych w Syrii dzieci, ani uległością wobec Rosji, tylko trzyma się wytycznych, o których mówił prezydent Bronisław Komorowski, zapowiadając koniec akcji polskiego wojska na antypodach. Posyłaliśmy żołnierzy do Iraku, w Afganistanie administrowaliśmy nawet prowincją. Czy Afgańczycy są nam wdzięczni? Wątpliwe. Akurat wczoraj miał tam miejsce atak na naszą bazę. Może więc przyszła pora, aby nie udawać, że na Bliskim Wschodzie moglibyśmy rozdawać karty, tylko powiedzieć, że nie stać nas na udział w akcji rozgrywanej przez mocarstwa? Rozgrywanej zresztą w sposób cyniczny i egoistyczny.

Na marginesie tej sytuacji przychodzi mi do głowy pewna analogia, bardzo swoista, ale nieźle oddająca nasze dzisiejsze możliwości i uwarunkowania. Trwają otóż obecnie poprawkowe matury. Znajoma nauczycielka, która była w komisji nadzorującej zdawanie matematyki w jednym z krakowskich liceów, stawiła się wraz z innymi nauczycielami na egzamin. Miały zdawać dwie osoby, chłopak i dziewczyna. Ciało pedagogiczne najpierw czekało cierpliwie, a wobec przedłużającego się spóźnienia młodych ludzi, zaczęło wreszcie wydzwaniać do rodziców. Co się stało? Dlaczego nie przyszli? Okazało się, że chłopak wyjechał do Wielkiej Brytanii, gdzie mu średnie wykształcenie niepotrzebne. Telefon do spóźniającej się maturzystki odebrała jej matka, która powiedziała, że córka pracuje na noce i teraz śpi, bo jest przemęczona. Egzaminatorzy spisali więc protokół i rozeszli się do innych zajęć.

Nie chcę poprzez tę "przypowieść" dowodzić, że Polacy nie dojrzeli do zdawania egzaminu dojrzałości na arenie międzynarodowej. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że mocarstwem nie jesteśmy, że jesteśmy zapracowani, że z trudem wiążemy koniec z końcem, a prężenie muskułów nie jest ani dla nas zabawne, ani nie może pomóc biednym ludziom na Bliskim Wschodzie. To prawda gorzka, ale chyba lepsze to niż groteskowe robienie groźnej miny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska