Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mógł grać w Porto, wybrał Wisłę. "Wiedziałem od początku, że wrócę do Polski"

Justyna Krupa
Z lewej ojciec, Cleber Guedes de Lima, z prawej syn, Lucas  Guedes . W tle - stadion Wisły Kraków
Z lewej ojciec, Cleber Guedes de Lima, z prawej syn, Lucas Guedes . W tle - stadion Wisły Kraków Joanna Urbaniec
Ci, którzy widzieli Lucasa na treningach, pieją z zachwytu. Talent czystej wody, mówią. 17-letni syn brazylijskiego obrońcy Wisły po roku wrócił do Krakowa. W Brazylii ciągle o tym myślałem - mówi Lucas Guedes Justynie Krupie.

Rok temu wyjechał z Krakowa, by trenować w jednym z większych klubów Europy, FC Porto. Potem pół roku spędził w rodzinnej Brazylii, gdzie był na zgrupowaniu młodzieżowej kadry. Dla wielu byłby to szczyt marzeń, wielu uznałoby to za mocny początek piłkarskiej kariery. A on przez ten czas odliczał dni do… powrotu do Polski.
***

Bo Lucas Guedes, wychowanek "Białej Gwiazdy", wcale nie miał ochoty opuszczać Krakowa, w którym spędził sześć lat życia.
Jego ojciec Cleber Guedes de Lima przez cztery lata bronił barw "Białej Gwiazdy". Przyjechał do Polski w 2006 roku, kiedy jego dwaj synowie byli dziećmi. Mały Lucas był częstym gościem na meczach przy ul. Reymonta. - Wisła miała wtedy wielu świetnych graczy, niemal każdy mi imponował. A najbardziej Paweł Brożek. Ja wtedy w szkółce piłkarskiej też grałem jako napastnik - wspomina Lucas.
***

Po zakończeniu kariery tata Cleber pracował dla krakowskiego klubu w roli skauta. Szybko okazało się, że formuła tej współpracy nie odpowiadała żadnej ze stron. W zeszłym roku próbował wrócić do tej roli, ale Wisła miała potężne problemy finansowe i organizacyjne, kontraktu nie podpisano.

A skoro Cleber nie miał pracy w Polsce, to i jego syn nie mógł formalnie grać dla Wisły. Brazylijczyk uznał, że lepiej będzie jeśli 16-latek popróbuje swoich sił w Portugalii. Miał tam sporo kontaktów z czasów kariery zawodniczej. - Wielu wtedy narzekało, że wykradam Lucasa z Wisły - przyznaje dziś Cleber. - A ja powtarzałem: Lucas tu wróci. Tyle że na rok warto było wyjechać tam, gdzie miał lepsze warunki do treningów. Dla sportowca w tym wieku ważne jest, by mógł pokonywać pewne bariery. Kiedy czuje się zbyt komfortowo, jest ryzyko, że obniży loty.
***

Lucas trafił najpierw do Vitorii Guimaraes, a potem na pół roku do Porto, gdzie trenował z juniorskimi zespołami do lat 17 i 19.
Później powrócił do ojczystej Brazylii. - Tak naprawdę nigdy nie chciałem tam wracać. Ostatecznie przebywałem w Brazylii przez pięć miesięcy, bo tylko tam bez przeszkód formalnych mogłem grać w oficjalnych meczach - wyznaje.

Wielu jego rówieśników marzyłoby jednak o przeprowadzce do Brazylii, zwłaszcza mając możliwość gry w tamtejszej lidze.
- Wyjechałem stamtąd, gdy miałem cztery lata. Nie wyobrażałem sobie, by teraz - będąc już prawie dorosłym - nagle się tam na stałe przeprowadzać. Piłka nożna jest tam inna, niż w Polsce, wolniejsza - nie podoba mi się. Tak, mam w Brazylii rodzinę. Na wakacje to fajny kraj, ale tylko na wakacje - kwituje.
***

Na co dzień trenował i grał w Cruzeiro, w rozgrywkach juniorskich. Klub zaproponował mu podpisanie profesjonalnego kontraktu. On jednak się nie zgodził: - Miałem w głowie, że jestem tam tylko po to, by skończyć 18 lat i wrócić do Krakowa. Nie mogłem się skupić na występach w Cruzeiro. Ciągle myślałem: a jakbym był teraz w Wiśle… Wiedziałem od początku, że wrócę do Polski.
Nie jest łatwo uwierzyć, że ktoś woli polską ligę od brazylijskich boisk.

Kiedy w sierpniu tego roku Lucas przyleciał do Krakowa, pojawiły się nawet plotki, że wrócił z tęsknoty za zostawioną w Polsce dziewczyną.

- Nie, to nie tak - śmieje się Lucas. - Wróciłem, by zrealizować cele, które sobie założyłem. Ojciec chłopaka przekonuje: - Lucas miał możliwość podpisania kontraktu zarówno w Porto, jak i w Cruzeiro. Mieliśmy też inne opcje, w tym oferty klubów z polskiej ligi. Dotyczyło to również kontraktów seniorskich. Ale patrzyliśmy w kierunku Krakowa. Kiedy Wisła dała sygnał: przyjeżdżaj - stawiliśmy się tutaj. To tu Lucas się czuje jak w domu, tu czuje, że jest na swoim miejscu. - Cały czas śledziłem losy drużyny. Czy to w internecie, czy zasięgając wiedzy od kolegów. Była gorsza sytuacja, ale byłem pewien, że Wisła szybko się z tego podniesie - kwituje nastolatek.
***

Ojciec i syn zgodnie twierdzą, że powrót Lucasa do Polski to była przemyślana i rozsądna decyzja. - Lucas teraz musi przede wszystkim regularnie grać. Działacze takich klubów jak Porto, jeśli będą chcieli, to kupią zawodnika za 10 czy 20 milionów euro. Młodzież nie jest im niezbędna. W Wiśle tymczasem teraz zaczął się czas wychowanków. A różnica między rozgrywkami ligowymi w Polsce i Portugalii nie jest aż tak wielka - przekonuje nastolatek.

Cleber uważa, że w wieku 17 lat jego syn "nie może już tracić czasu": - Musi być w orbicie zainteresowania pierwszego zespołu - albo trenować z pierwszą drużyną, albo po prostu grać z seniorami.

Wierzą, że w Wiśle niebawem dostanie taką szansę. - Lucas ma mnie, ojca, który patrzy na futbol jak na przedsięwzięcie ekonomiczne. Musisz być profesjonalistą, być odpowiedzialny i rozsądny. I kierować się przy podejmowaniu decyzji rozumem. Wszystkie dzieciaki chcą zaczynać w Barcelonie, Realu, Porto i Chelsea. My na to patrzymy inaczej - twierdzi były obrońca Wisły. - Trzeba przede wszystkim dobrze zacząć, by potem piąć się stopniowo na szczyt.
***

Pytanie tylko, czy Lucas więcej zyskał, czy stracił decydując się na zeszłoroczny wyjazd z Polski. Jego rówieśnik Paweł Stolarski od tamtej pory zaliczył już 10 meczów w ekstraklasie.

Ojciec przekonuje, że dzięki przygodzie w Porto i Cruzeiro syn poprawił umiejętności. - Teraz powinien z kolei rozwinąć pewne rzeczy, na które w Polsce zwraca się większą uwagę. Musi umieć walczyć o piłkę, angażować się w pojedynki "bark w bark". Nie da się tego nauczyć w starciach z rówieśnikami. Pojedynki z facetami mającymi dwadzieścia kilka lat to zupełnie inne doświadczenie - uważa.

Sam Lucas twierdzi, że w ciągu ostatniego roku zmężniał, nie tylko fizycznie. - Dostrzegam dużą różnicę między tym chłopakiem, który stawiał pierwsze kroki na seniorskich treningach rok temu, a tym z dnia dzisiejszego. Wszystko zmienia się wokół mnie tak szybko, że musiałem dojrzeć. Będę teraz sam mieszkał, muszę być odpowiedzialny za siebie. Tata mi tłumaczył, że 18 lat to taki wiek, kiedy już waży się: albo będziesz poważnym piłkarzem, albo nie. Musisz wiedzieć czego chcesz. Albo będziesz zawodnikiem topowym, albo przeciętnym. A ja nie chcę być tylko kolejnym szeregowym zawodnikiem. Chcę być tym topowym.
***

Na razie cieszy się możliwością trenowania u boku graczy, których podziwiał jako dziecko. - Arka Głowackiego i Pawła Brożka poznałem w czasach, gdy grał tu mój tata. Jako dziecko często przebywałem w ich szatni. Na szczęście, teraz nie traktują mnie już jak dzieciaka. Na treningach tłumaczą mi, pomagają.

Mówi, że "Brozio" nadal jest wzorem. - Gdy obserwowałem go jako dziecko, nie wiedziałem, że jest aż tak dobry. Dopiero teraz, gdy trenuję wraz z nim, mogę się o tym przekonać - wyznaje. - To samo dotyczy Michała Chrapka. Taki młody, a już prawdziwy profesjonalista.

Zaskoczył go Franciszek Smuda. - Byłem przekonany, że trener będzie ostry, surowy. A tymczasem mam z nim bardzo dobry kontakt z - podkreśla. - Jak dajesz z siebie wszystko na boisku, to nie będziesz miał z nim żadnych problemów. Tylko jak będziesz oszukiwać na treningach siebie i trenera, to będziesz miał kłopot.
***

Jest tylko jeden szkopuł. Formalnie Lucas nadal nie ma prawa na stałe mieszkać w Polsce ani grać dla Wisły. - Wszystko dlatego, że 18 lat kończę dopiero w maju. Jako niepełnoletni, nie mogę sam ubiegać się o pozwolenia - wyjaśnia. - Na razie Lucas ma przyznaną jedynie trzymiesięczną wizę. Jedna z osób zatrudnionych w klubie jest jednak odpowiedzialna za to, by dopilnować, by docelowo otrzymał kartę pobytu - tłumaczy jego ojciec. Lucas jest pełen optymizmu: - Do połowy listopada formalności powinny być załatwione.
***

Kiedyś liczył na uzyskanie polskiego obywatelstwa. - Mieszkałem tu pięć lat i nie dostałem go. Jeszcze trudniej byłoby mi je otrzymać teraz, po roku spędzonym za granicą - tłumaczy. - Jak będę miał szansę dostać polski paszport np. mając w perspektywie grę w reprezentacji Polski - to "okej". Jeśli nie, to będę po prostu grał dla Brazylii...

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska