Inny z kolegów złapał się za głowę słysząc takie sumy i zaczął wyliczać, co za to można byłoby zrobić w Krakowie, ile wybudować boisk czy parków.
Drogo – fakt. To jednak tylko jedna strona medalu. Z drugiej jego strony są inwestycje za pół miliarda tylko dlatego, że Kraków organizuje igrzyska. Nie zapominajmy też jak kosmicznej wysokości są dzisiaj stawki w tzw. show biznesie. W zeszłym roku dla potrzeb kampanii promocyjnej „Kraków cię zasmoczy” miasto wynajęło owcę za 6 tys. złotych, które powędrowały do kieszeni dostarczyciela owcy.
Teraz w roli głównej ma wystąpić smok Krakusek (maskotka imprezy) i nie w towarzystwie owcy, ale salamandry Sandry. Pojawiły się w związku tym sugestie, dlaczego nie mógłby być gołąb i obwarzanek. Niestety te kandydatury odpadły w przedbiegach, choć, że obwarzanek może być tylko krakowski nie trzeba nikomu wyjaśniać. Obwarzankiem nazywane są też otaczające miasto gminy, znane z tego, że wciąż palą węglem i trują powietrze nie tylko w swoich miejscowościach. Może dlatego obwarzanek przegrał, ale i smok Krakusek też nie musi być szczęśliwym wyborem, bo ktoś może smoka skojarzyć ze smogiem.
Gołąb to ptak kojarzący się jak żaden inny z podwawelskim grodem, a do tego symbol pokoju. On jednak nie ma w Krakowie przyszłości, bo wypierany jest z naszych balkonów, gzymsów i parapetów przy użyciu kolców, siatek czy odstraszających figurek ptaków drapieżnych.
Będzie więc smok z mało krakowską salamandrą, a do tego rewia świateł i inne krakowskie akcenty, takie jak czerwone korale czy charakterystyczne dla miasta kopce.
Co jeszcze zobaczymy? To będzie wiedział reżyser widowiska, którego... jeszcze nie znamy. Zostało 127 dni do igrzysk i jeszcze nie wiadomo, kto przygotuje najważniejsze ceremonie, dzięki którym Kraków dostanie okazję, by przypomnieć się całemu światu.
Pod koniec lutego ma zostać rozstrzygnięty przetarg na firmę, która przygotuje widowiska. Jeden z kolegów skomentował: „Przetarg na przedsięwzięcia artystyczne, to tak jakby teatr ogłosił przetarg, kto przygotuje Hamleta i wybrał najtańszą propozycję”.
Tu też jest druga strona medalu. Organizatorzy igrzysk wybrali przetarg, bo ma być przecież transparentnie. Czy ktoś w to uwierzy? Na razie niemal każdy z kim rozmawiam, mówi mi, że wszystkiego nie uda się zrobić w trzy miesiące, karty już dawno rozdane a przetarg na widowisko to jedynie formalność.
Cała nadzieja, że w końcu to przecież Kraków, za trzy miesiące śniegi zdążą stopnieć, może nawet piach i kurz po zimie ktoś zdecyduje się tym razem sprzątnąć, a chwasty w fontannie na Plantach poświęconej Chopinowi nie zdążą wyrosnąć.
Andrzej Sikorowski śpiewa: „U nas chodzi się z księżycem w butonierce, u nas wiosną wiersze rodzą się najlepsze…”. Po igrzyskach w Baku i Mińsku, organizowanych w stolicach krajów, którym do demokracji bardzo daleko jest szansa, że zamiast sztywnego protokołu, propagandy i bizantyjskich wydatków będziemy mieć wreszcie prawdziwe swojskie igrzyska – czas improwizacji i krakowski spontan na maksa. To oznacza, że nie ma się co spieszyć z organizacją imprezy na trzy miesiące przed datą jej rozpoczęcia, wystarczą przecież trzy tygodnie. Wszystko się zacznie 21 czerwca, na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana – uważanym za perłę architektury światowej.
Niech więc krakowski smok, o jakże groźnym imieniu Krakusek, plunie tego dnia prawdziwym ogniem, a nie skończy tak jak w znanej krakowskiej legendzie, gdy pożarł wypchaną siarką owieczkę.

Na igrzyskach europejskich w Krakowie się nie skończy? Wróci...
Na ile procent Polska otrzyma pieniądze z KPO?

- Ta dzielnica Krakowa przeszła ogromną metamorfozę! Dawniej były tu... pola
- Tu zakupów już nie zrobimy. Te sklepy zniknęły na dobre z krakowskich galerii
- TOP 10 miejsc na zimową wycieczkę w okolicach Krakowa!
- Oto 10 powodów, przez które życie w Krakowie bywa nieznośne
- Zobacz najpiękniejsze kreacje z małopolskich studniówek 2023 cz. II