18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mongolska rodzina Batdavaa wróciła do Krakowa

Katarzyna Janiszewska
Rodzina Batdavaa od 11 lat mieszka w Polsce
Rodzina Batdavaa od 11 lat mieszka w Polsce Grzegorz Karnas
Rodzina Batdavaa z Mongolii wreszcie jest w komplecie! Wczoraj, ze strzeżonego ośrodka straży granicznej w Przemyślu, cali, zdrowi i szczęśliwi wrócili do Krakowa. Czekała na nich huczna feta, zorganizowana przez przyjaciół.

O rodzinie Batdavaa pisaliśmy wielokrotnie. Zaniedbali sprawy legalizacji pobytu w Polsce, groziła im deportacja. Tymczasem mieszkając przez 11 lat w Krakowie, świetnie sobie radzili. Jamba Jargaal, matka rodziny, jest tłumaczka przysięgłą języka mongolskiego. Jej mąż trudni się handlem. Starsi synowie studiują na Akademii Górniczo-Hutniczej, Khash kilka tygodni temu został magistrem. Najmłodszy Karolek chodzi do szkoły podstawowej, ale już ma ambitne plany na przyszłość: chce zostać konstruktorem samolotów.

Czytaj także: Rodzina Batdavaa: skośne oczy, polskie serca

Od początku o to, by mogli zostać w Polsce, walczyli przyjaciele Khasha: nagłośnili sprawę, zbierali podpisy przeciwko deportacji. By uczcić jego powrót zorganizowali kolację w restauracji dla rodziny, znajomych i mediów. - Wiem, że chcieli się ze wszystkimi spotkać, porozmawiać, podziękować - tłumaczy Łukasz Sęk, kolega z osiedla. - Będą prosto z drogi, muszą coś zjeść. Zamówiliśmy dla nich żurek, bo to ich ulubiona potrawa. Wieczorem, w domu, po tych wszystkich emocjach będą mieli czas, żeby się sobą nacieszyć.

Najbardziej czeka na to Oyun, jedyny, który został w Krakowie. Do ostatniej chwili nie był pewien, czy pojawi się na uroczystości. - Mierzyłem rano gorączkę i miałem 41 stopni - mówił nam. - Nie mogą się doczekać, żeby zobaczyć rodzinę, ale nie chcę ich pozarażać. Najbardziej tęskniłem za Karolkiem. Często chciał się ze mną bawić, gdy zmęczony wracałem z uczelni, a ja go odtrącałem. Teraz mu to wynagrodzę.

Oyunowi, który nagle został sam, brakowało codziennej domowej krzątaniny, kanapek mamy, tego, że wyprawiała ich do szkoły i życzyła miłego dnia. Przez cały czas śledził doniesienia medialne na temat swojej rodziny, wycinał artykuły z gazet. - Ale w pewnym momencie się w tym pogubiłem - śmieje się. - Teraz na spokojnie poświęcimy wieczór, aby to przejrzeć.

Zgoda na tzw. pobyt tolerowany zapadła w piątek. - O szczegółach decyzji mogę informować jedynie strony lub pełnomocnika - tłumaczy Ewa Piechota, rzeczniczka Urzędu ds. Cudzoziemców. - To nie odosobniony przypadek. Zawsze staramy się pomóc, wnikliwie badamy fakty.

Marek Osetek, kierownik ośrodka dla cudzoziemców w Przemyślu podkreśla, że to... pierwsza taka sytuacja. - Nie zdarzyło się, aby osoba mająca decyzję o deportacji, która przeszła przez tryb odwoławczy, i która została zatwierdzona przez urząd ds. cudzoziemców, jednak nie została wydalona - podkreśla. - Wcześniej nie znaleziono przesłanek do zgody na pobyt tolerowany, a teraz tak. Zdarzały się zwolnienia, ale w zwykłym trybie postępowania administracyjnego.

Przyjaciele Khasha nie składają broni. Zamierzają walczyć o to, by rodzina Batdavaa dostała polskie obywatelstwo. Dziś o godz. 18, w pubie Kazamaty przy ul. Dietla odbył się koncert pod hasłem "Gramy o obywatelstwo". - Koncert będzie dobrą okazją, by uczcić obronę pracy inżynierskiej Khasha - cieszy się Łukasz Sęk. - Do tej pory nie było szansy. Khash to taki dobry duch. Brakowało mi jego pozytywnej energii.

Kilka minut po godz. 18 pod restaurację podjechał samochód, z którego wysiadł Khash z rodzicami i bratem Karolkiem. Natychmiast otoczył ich wianuszek fotoreporterów, nad głowami błyskały flesze aparatów. Batdavaa cierpliwie odpowiadali na dziesiątki pytań. - Podróż minęła nam dobrze - opowiadał Karolek. - Cieszę się, że wracam do szkoły. Koledzy obiecali, że pomogą nadrobić zaległości i pożyczą zeszyty.

- Myślałem, że pojedziemy prosto do domu, a tu taka niespodzianka - mówił wzruszony Khash. - Dziękuję wszystkim wspaniałym osobom, którzy wyciągnęli do nas pomocną dłoń. Jestem szczęśliwy. Chcę kontynuować naukę, normalnie, spokojnie żyć. Jutro pobiegnę na uczelnię, by podziękować mojej promotorce i odebrać dyplom. Dopiero po kilku minutach przez gąszcz aparatów i kamer, udał się przecisnąć Oyunowi, trzeciemu z braci. Karolek, gdy tylko go zobaczył, rzucił mu się w ramiona, z głośnym okrzykiem radości. W tym czasie znajomi, przyjaciele i sąsiedzi spokojnie czekali z boku na swoją kolej.

Kiedy nareszcie przyszedł czas powitania, uścisków i śmiechów nie było końca. Khash i Karol nie mogli się nagadać z kolegami. - Jak byłem tam, nie mogłem uwierzyć w to, co się tu działo, że jestem w gazetach, w telewizji - dzielił się wrażeniami Khash. Na uroczystej kolacji pojawił się też wojewoda Stanisław Kracik. - Chciałbym, aby z tej lekcji inni wyciągnęli wnioski - mówił. - Nie warto się narażać na taki stres.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Matkobójca stanie przed sądem
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Korki w Krakowie - sprawdź mapę na żywo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska