O tym, że trener Stefan Horngacher odmienił polską reprezentację wiemy nie od czwartku i brązowego medalu Piotr Żyły zdobytego na dużej skoczni w Lahti. Jednak sukces wiślanina jest wymowny, bo pokazuje, że w kadrze dowodzonej przez Austriaka nie ma równych i równiejszych. Swoją uwagę Austriak dzieli sprawiedliwie na wszystkich. W efekcie stworzył grupę, która dziś w konkursie drużynowym będzie walczyć o złoto.
WIDEO: Piotr Żyła z brązowym medalem MŚ w Lahti! Czterech Polaków w czołowej "ósemce" (lektor)
Źródło: Foto Olimpik/x-news
W czwartek na podium mogli równie dobrze stanąć Maciej Kot, Kamil Stoch, czy nawet Dawid Kubacki, wszyscy byli w czołówce. Cel udało się osiągnąć Żyle, który chyba najmniej się tego spodziewał. Nie można jednak postawić tezy, że on jest największym beneficjentem dobrej zmiany w polskich skokach. Horngacher na każdego miał swój pomysł. U wiślanina zaczęło się od kwestii fundamentalnej: rewolucji w pozycji najazdowej, do korekty której nie był w stanie nikt go wcześniej namówić. Skończyło na drobiazgach, a w skokach, wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach.
Przed konkursem Horngacher polecił mu zamienić wysłużone buty na nowe. Ryzykowny ruch, bo dla skoczka buty to newralgiczna sprawa. Żyła jednak nie protestował, posłuchał.
- To też pokazuje jego odwagę i pełne zaufanie do trenera - zwraca uwagę Kot. - Nie każdy zawodnik zdecydowałby się na taki krok. I wydaje mi się, że to sporo zmieniło. W porównaniu do normalnej skoczni na dużej Piotrek skorygował technikę pozycji dojazdowej, a buty stały się częścią układanki. Pozwoliły mu ustabilizować lot. Stefan Horngacher jest bardzo czujny i __potrafi takie niuanse wyłapać.
Austriak widzi więcej. Po treningach na dużej skoczni w kompleksie Salpausselkae pojawiły się spekulacje, że swoją szansę kosztem... Żyły może dostać Jan Ziobro. - Nigdy nie było takiego pomysłu - prostuje Adam Małysz, dyrektor PZN. -_ Stefan wręcz się wkurzył, gdy któryś z dziennikarzy zadał mu pytanie, czy wymieni Piotrka na Jaśka. _Po konkursie Horngacher stwierdził, że medal Żyły wcale go nie zaskoczył.
Kazus Ziobry też pokazuje siłę kadry. Skoczek ze Spytkowic jest w bardzo dobrej formie, ale z ławki rezerwowych zejść nie może. Bo kogo miałby zmienić? Dawida Kubackiego, który zaczął doskakiwać do światowej czołówki? - Trenera trzeba pochwalić, bo to jego robota, że na najważniejszą imprezę przyjechałem z najlepszą formą - podkreśla zawodnik z Szaflar, który w obu konkursach indywidualnych zajął 8. miejsce.
W Lahti jeszcze jeden obrazek, poza płaczącym i nie będącym w stanie wydusić z siebie słowa Żyłą, zapadał w pamięć. Kiedy brązowy medalista szedł na podium, narty niósł za nim Małysz. Ten, od którego wszystko, co dobre w polskich skokach się zaczęło. Dziś dzieci małyszomanii mogą sięgnąć po trofeum, na które on nigdy nie miał szans - złoto „drużynówce”.
- Indywidualną rywalizację zdominowali Kraft i __Wellinger. Ale tu trzeba mieć taką czwórkę jak my mamy. Będzie walka - podkreśla Małysz.
Na najgroźniejszych rywali Polaków, których suma wyników z czwartkowego konkursu wykreowała na głównych faworytów, wyrośli Norwegowie, liczyć się będą też Austriacy i Niemcy.
- Czy zadowoli was tylko złoto? - z tym pytaniem zmierzył się Kot. Zakopiańczyk zamyślił się, a potem odpowiedział ze śmiechem: - Mnie tak.
Akurat nie po linii Horngachera, Austriakowi zdecydowanie bardziej spodobałaby się wypowiedź Kubackiego.
- Trzeba działać, a nie myśleć o tym, co by się chciało osiągnąć. Takie nakładanie na siebie presji jest niepotrzebne. Pokazaliśmy, że dobre skoki dają dobre miejsca. To jest nasza recepta na sukces od początku sezonu i ja zamierzam jej się trzymać.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska