https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Myśli huciane, nieuczesane

Jerzy Surdykowski
Advocatus diaboli: "Polityką historyczną" nazywa się manipulowanie przeszłością w imię doraźnych interesów teraźniejszości.

Bez wrażenia i bez budzącej zainteresowanie dyskusji przeminęla 60. rocznica powstania Nowej Huty. A byłoby co rozważać; nie tylko w Hucie, w starym Krakowie zwłaszcza. Nie o taką rozmowę jednak chodzi, jaką zaproponowali co gorliwsi lustratorzy przeszłości, tropiąc ostatnie ulice biorące imiona od niegdysiejszych "przodowników pracy socjalistycznej".

Z jakiegoś - na pewno ciasnego - punktu widzenia jest to słuszne, ale dobrze byłoby zastanowić się, dlaczego Włosi (nie wspominając o innych narodach mających dłuższą niż my historię) nie burzą pomników dawnych tyranów? Wystarczy pojechać do Rzymu, żeby zobaczyć nienaruszony posąg Mussoliniego, a wielu cesarzy i wodzów dumnie prężących się na triumfalnych kolumnach to postaci zbrodnicze i odrażające.

Pomnikowe figury PRL-u w wersji - jak tutaj mówią - "hucianej", to najwyżej wiejskie diabełki przy tamtych szatanach. Albo są jeszcze mniejsi, bo stumanieni biedacy święcie wierzyli w podsuwaną przez propagandę wizję czerwonego raju i dla niej wypruwali sobie żyły; na pewno zostało im to wybaczone i dzisiaj ironicznie przyglądają się z nieba naszym porządkom.

Doprowadzono je do absurdu zaraz po upadku komunizmu, usuwając z alei Róż obrzydliwy pomnik Lenina dłuta (nie wiem czy mu to wybaczone będzie?) Mariana Koniecznego. Nawiasem mówiąc, gdy wkrótce po odsłonięciu monumentu opozycyjna grupka coś tam odważnie podłożyła i odstrzeliła piętę, to cały Kraków wołał z radością: - "Konieczny, do nogi!"

Ale ten pomnik - dosadnie zwany przez miejscowych: "Brzydalem" - był w czasach jaruzelskich centrum demonstracji i protestów. Tu bez przerwy śmierdział gaz, parkowały milicyjne suki, tu najgęściej kręcili się SB-ccy kapusie. Dzisiaj w alei Róż nie uświadczysz pamiątki owych czasów: czysto, pusto i gładko, jakieś banki, sklepy, knajpki.
Nie postuluję przywracania pomnika Lenina, ale tablica pamiątkowa w tym miejscu byłaby ważniejsza niż - równie nieestetyczny jak dawny "Brzydal" - pomnik "Solidarności" po przeciwnej stronie placu Centralnego; owszem, wygląda jak pamiętna litera "V", ale niechlujnie ułożona z wybrakowanych elementów budowlanych.

Do tego właśnie prowadzi manipulowanie przeszłością w imię doraźnych interesów teraźniejszości, zwane dla niepoznaki "polityką historyczną".

Tymczasem nieusuwalnym składnikiem historii tak Nowej Huty, jak Krakowa są zarówno stumanione wiejskie chłopaki wyrabiające po 200 procent normy, a potem zalewające swój ból tanią gorzałą, jak i obrońcy krzyża postawionego w miejscu gdzie władza - jeszcze pod wrażeniem narodowego poruszenia 1956 roku - zgodziła się na budowę kościoła, a potem oczywiście słowa nie dotrzymała. Historię bowiem można budować tylko na prawdzie, a nie na polityce, bo powstają w ten sposób kolejne białe plamy.

Zbudowana w miejscu ekonomicznie bezsensownym, tylko w celu zrównoważenia "reakcyjnego" Krakowa, okazała się Huta grabarzem tego bezsensu. To właśnie huciani robotnicy mający być kształtowanymi bez Boga janczarami komunizmu, najskuteczniej - obok stoczniowców z Gdańska - przeciw komunizmowi wystąpili. Ale też oni zapłacili największą cenę bezrobocia i biedy, gdy po upadku komuny i "Brzydala", także do Huty weszła ekonomia. Fałszywe idee nie umierają łatwo, ich widma straszą przez kolejne epoki. Pouczająca to opowieść, nie tylko tutaj. Obawiam się jednak, że wolimy jej nie słuchać.

Ale najtrudniejsze pytanie jeszcze przed nami, bowiem - mimo upływu 60 lat - ani stary Kraków nie zaakceptował Huty i nie zlał się z nią, ani Huta nie stała się częścią Krakowa, mimo że od dawna nie jest osobnym miastem. Jedyną krótka epoką, kiedy ludzie z okolic Rynku działali ramię w ramię z ludźmi z Kombinatu, były czasy "Solidarności", zarówno tej niezapomnianej pierwszej, jak i tej jeszcze bardziej niezwykłej - podziemnej.

Wypada więc spytać: czy stary, szacowny Krakówek pojmie kiedyś, że Huta i huciani ludzie nie są tylko pozostałością po wybryku komuny? A jednocześnie: czy kiedyś Huta poczuje, że nie jest tylko przemysłowym miastem jak inne, ale wygrała niesłychany los na loterii dziejów przez to sąsiedztwo z historią, kulturą i pamięcią?

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

c
czeslaw niemy
Witam pana panie Jurku i z gory serdecznie dziekuje za ten nowohucki wizerunek mojej bylej dzielnicy
w ktorej spedzilem moje mlodziencze lata.
Jak pan zauwazyl,wczorajsze"kolebki" miejsca urodzin wspanialego ruchu powstanczego pod nazwa
SOLIDARNOSC,zamieraja dzisiaj w osamotnieniu i zapomnieniu,opuszczone przez ich bodowniczych,
ktorzy przelali krew za wolnosc i prawo narodu do samostanowienia o sobie.
Prawdziwego przyjaciela poznaje sie w biedzie mowi polskie przyslowie,moze wiec pana delikatna
sugestia pod adresem "krolewskiego" miasta Krakowa znajdzie jakis odzew we wladzach miejskich
administracji miasta i zdobedzie sie na jakis gest wdziecznosci wobec tych,ktorzy nie zalowali swoich
najlepszych lat wlasnego zycia na walke o lepsze jutro.
Swoja droga jest naprawde interesujace ze obie te kolebki powstania Solidarnosci spotkal podobny los
"przejecia" ich przez zagraniczny kapital przy pomocy bylych ich obroncow,ktorzy w pierwszym przypadku
sprzedali Hute Sendzimira za prawdziwy bezcen,tylko po to aby powtorzyc ten sam scenariusz ponownie
przy sprzedazy Stoczni Gdanskiej
Wyzwania wolnego rynku sa bezlitosne odnosnie zadluzonych czy tez nie rentownych zakladow przemyslowych,jednakze jak pokazuja dzialania rzadu USA ratowanie zakladow waznych dla kraju
jest nie tylko mozliwe co konieczne.
Jaka wielka szkoda ze my Polacy zawsze musimy nasladowac innych i byc madrymi po szkodzie.
Jezeli przezydenci Francji,USA,Niemiec umieja zadbac o swoje istotne dla nich zaklady,banki to dlaczego
nie moga to uczynic rzady Rzeczpospolitej,tym bardziej ze wywodza sie z Solidarnosci
Widocznie budowanie Polski bez Polakow jest ich celem aby zapobiec protestow,strajkow czy manifestacji
ulicznych,ktore wczesniej czy pozniej nastapia wobec wladzy,ktora zapomniala o tych,ktorym ta wladze
zawdzieczaja i ktorzy wyniesli ich na piedestal.
Jak pan napisal "Historie bowiem mozna budowac tylko na prawdzie" ksiadz Jerzy Popieluszko mawial
"prawda moze byc tylko jedna" coz mozna wiecej dodac do tych slow oprocz poboznego zyczenia
szczesc Boze!
Zycze zdrowia i dziekuje za wspomnienia.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska